Dużo sprzątania nie było, tyle co zaścielić łóżka i przenieść z powrotem do sypialni chłopaka poduszki, pożyczone poprzedniej nocy kolegom. Pani Soo obiecała zająć się salonem. Blondynowi długo zajęło szukanie odpowiednich ubrań w jego ogromnej szafie. Ale po co było się tak stroić? Założył szarą koszulkę i spodnie dresowe, o podobnym odcieniu. Do tego grube skarpety i pantofle. Przetarł sobie nos kilka razy, by chociaż trochę wyglądał na zaczerwieniony od "kataru". To samo zrobił z oczami.
- Dobra, nie ważne - westchnął w tym samym momencie, gdy gosposia zawołała go na dół. - To już?! - przeraził się, mówiąc cały czas do siebie. Wychodząc, przejrzał się w lustrze i powoli dreptał po długich schodach. W salonie siedział już ciepło ubrany, zaaferowany pomieszczeniem brunet. Yoongi odetchnął po cichu i poprawił włosy. - Dzień dobry.
- Witaj, Yoongi - Jimin wstał gwałtownie, po tym, jak chłopak przestraszył go nagłym powitaniem. Podał mu rękę i od razu kontynuował rozmowę, w czasie, gdy nastolatek siadał na kanapie na przeciwko. - Co ci dolega? Wydajesz się być na siłach.
- To chyba zwykle przeziębienie - tłumaczył się Min, czerwieniąc lekko. Złożył dłonie i wsadził między kolana.
- Myślę - zaczął znowu nauczyciel, nerwowo oglądając się, czy przypadkiem kobieta ich nie podsłuchuje, po czym ściszył głos, - że powinienem był jednak cię odwieźć w piątek - stwierdził, czując się winnym za stan zdrowia swojego ucznia. Tamten dzień był naprawdę chłodnym i to już nie przez samo zainteresowanie licealistą Nowy chciał go dostarczyć do domu, ale, prawie wyłącznie, przez troskę o niego.
- Po prostu za dużo przebywam poza domem - skłamał uczeń, by złagodzić obawy mężczyzny. Zobaczył gosposię, przyglądającą się ich rozmowie. Skinął głową, na znak, że wszystko OK, dając brunetce do zrozumienia, że nie musi się martwić. Szczerze to miał nadzieję, że kobieta nie będzie już dłużej ich podsłuchiwała. Jeszcze Park mógłby wygadać się co do relacji między nimi. - Ma pan dla mnie ten plan? - Yoongi przerwał niedługo trwającą, a jakże krępującą ciszę.
- Tak... - matematyk wziął do ręki swoją teczkę, ale po sekundzie zastanowienia dodał - ale widzę, że u ciebie w domu jest cicho i spokojnie... Może przez ten czas, kiedy jesteś chory będę do ciebie przyjeżdżał? Nie marnujmy czasu - dokończył z uśmiechem, jakby ciesząc się na spotkania z nastolatkiem poza miejscem pracy. Chłopak mógł tylko wyobrażać sobie jakie myśli chodziły po głowie starszego.
- Nie chciałbym pana zarazić - odparł niższy, sztucznie się śmiejąc.
- Spokojnie... Mam silną odporność - odpowiedział tym samym humorem. - Już nawet znalazłem sobie miejsce parkingowe. Wiesz... Tam gdzie cię odstatnio zawio... - nie dał dokończyć mu udawany kaszel blondyna, chcącego za wszelka cenę zataić tę informację przed gosposią. Spojrzał przez drzwi, gdzie miał świetny widok na kuchnię. Wydostało się być bezpiecznie. Jimin złapał go za rękę. Uniósł kąciki ust do góry i kiwnął głową. Nastolatka zamurowało. Dosłownie. Zmroziło. Nowy wyjął notes i szybko coś zanotował, zaginając potem wydartą kartkę na cztery części i zostawiajac między siedziskiem, a oparciem fotela. Zrobił to na tyle widocznie i oczywiście, by po jego wyjściu licealista mógł ją wziąć. - To kiedy mogę przyjechać? - zapytał, głosem zwykłego nauczyciela, umawiającego się z uczniem na dodatkowe lekcje. Uczeń ten jednak milczał, wlepiając spojrzenie w czarne, jak węgliki oczy faceta. Jego policzki, w przeciwieństwie do policzków młodszego pozostawały blade, jakby nie wzruszyła go sytuacja z przed chwili. Jakby był tak pewny siebie, że takowe zachowanie wydawało mu się normalne. - Jutro? Czy może być?
- T-tak... - Yoongi wstał i powoli szedł za mężczyzną, odprowadzając go do wyjścia. - Dziękuję - rzucił, nie wiedząc jakich słów i, w ogóle, w jak celu użyć. Nigdy wcześniej nie czuł się tak zakłopotany.
CZYTASZ
Tatusiu? | YoonMin
FanficKiedy nie idzie ci w szkole. Kiedy młody nauczyciel, który dopiero zaczyna pracę w twojej szkole uwziął się na ciebie. Kiedy musisz zrobić wszystko, co w twoich siłach, by ukończyć z wyróżnieniem kolejną klasę liceum z powodu zbyt surowych rodziców...