4

5.6K 515 165
                                    

- Jak do domu, jak przed sekundą usłyszałem, że mamy się uczyć? - zaznaczył Yoongi, stając się lekko bezczelnym, co w jego wypadku było trudne do osiągnięcia. Nie mógł znieść dłużej jakiś gierek ze strony faceta.

- Tak... Ale widzę, że dziś to chyba już za późno na matematykę. Pewnie jesteś zmęczony - nauczyciel objął chłopaka ramieniem i prowadził w stronę wyjścia. Min wyrwał się, oddalając na krok.

- Dziękuję, ale pojadę autobusem - nastolatek zgodził się na pójście do domu, ale wolał zrobić to na własną rękę. Ukłonił się i nie czekając na reakcję starszego pospieszył na przystanek. Pech chciał, że pogoda nieco się zepsuła, powodując deszcz. Licealista, nie mieszcząc się w budce, stał obok i mókł, nie przywiązując do tego większej wagi. Zobaczył to samo czarne Subaru, które zapamiętał tego ranka.

- Wsiadaj - głos Parka całkowicie się zmienił. Jego słowa brzmiały teraz, bynajmniej, jak rozkaz. Nie popatrzył nawet w stronę rozmówcy, a jego twarz też nie zbyt chętnie wyrażała jakiekolwiek emocje. Min opuścił ręce, które wcześniej spłatał na piersi.

- Dziękuję, poradzę sobie - odparł pogodnie i z uśmiechem. Wszystko, byle Jimin odjechał. Tak naprawdę w środku zamarzał, bo przemókł już kompletnie. Jego marzeniem było jak najszybciej znaleźć się w jego przytulnej sypialni i popijać gorące kakao. Wilgotny Yoongi przyprawiał mężczyznę o dreszcze.

- Wsiadaj - powtórzył nauczyciel jeszcze bardziej stanowczo. O ile można było jeszcze bardziej. Niski głos starszego, niezamierzający przestawać padać deszcz i wyobrażenie o reakcji ojca blondyna przekonały niższego do przyjęcia propozycji. Miał plan.
Usiadł na skórzanym siedzeniu po prawej stronie, przepraszając za bycie mokrym. Ton głosu Jimina złagodniał. - To nie twoja wina... - odparł szybko, ponownie dezorientując chłopaka. Może robił to specjalnie? - Ten deszcz... - zaśmiał się - nie twoja wina - tym razem Nowy nie dał ciszy za wygraną i cały czas starał się podtrzymać dialog. - Musisz przypomnieć mi swój adres.

Przypomnieć?

Yoongi nie miał zamiaru pokazywać temu, co najmniej, dziwnemu facetowi swojego domu. A zarazem też, gdyby jego ojciec zobaczył go wysiadajacego z takiego samochodu to wiadomo, co czekałoby licealistę.

- A numer? - dopytał wyższy, a chłopak powtórzył wcześniejszą wypowiedź. - Jak chcesz - obdarował go uśmiechem i kontynuował. - Sprawdziłem twój plan lekcji... - spojrzał podejrzliwie, znając już prawdę. Ale kto przyznałby się nauczycielowi, że olał pierwsza lekcję. Yoongi milczał. - Usprawiedliw się jakoś chociaż. Chłopaku, coś ty taki niemrawy!

- Mógłby pan wpisać w dzienniku, że uczyliśmy się wtedy na konkurs? - odezwał się po chwili nastolatek, bawiąc palcami. Pierwszy raz bezpośrednio zwrócił się do bruneta, powodując u niego ucisk w brzuchu. Gdyby nie to, Jimin miałby jakieś objekcje i zacząłby zadawać pytania. Min, nie zdając sobie sprawy, uratował się od tego, jednak pogrążył w byciu obiektem zainteresowań mężczyzny. - Skoro już wszyscy z rady pedagogicznej wiedzą, że biorę w nim udział, a pan dziś nie miał pierwszej lekcji to chyba nie problem, prawda? - kąciki ust Parka, znającego niezadowalającą go odpowiedź na chwilę opadły. Uczeń sto razy bardziej wolał tłumaczyć się Nowemu niż własnemu ojcu. Wykorzystał sytuację, w której z niewiadomych, jak dotąd, powodów się znalazł.

- Jesteśmy na miejscu - brunet nieoczekiwanie zmienił temat. Faktycznie. Trzy domy dalej znajdował się budynek, gdzie mieszkał młodszy, który kompletnie poddał się rozmowie i stracił poczucie drogi. Jimin, w końcu, zdecydował się odwrócić twarz w stronę niższego. Rozbawiły go pojedyncze włoski blondyna, które szybko wyschły i zaczęły wywijać się na wszystkie strony. - Uroczy - szepnął niekontrolowanie i sam przeraził się na to, jak chłopak zareaguje na jego słowo. Na szczęście nie dosłyszał. - Zrobię to dla ciebie - mężczyzna szybko dodał, tuszując wcześniejszą wypowiedź. Min nie mógł przestać dziękować. Był szczęśliwy, doprowadzając swój diabelski plan do końca. Nauczyciel nie pytał. To najważniejsze. Wilk syty. Owca cała. Niższy chciał już wysiąść z pojazdu, ale spojrzał na zegarek. O tej godzinie dopiero wsiadałby do autobusu pod szkołą. - Coś nie tak? - Nowego zmartwił dziecięcy grymas na niewinnej twarzy towarzysza. Młodszemu przypomniało się jak bardzo niekomfortowo czuje się w obecności matematyka.

Tatusiu? | YoonMinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz