8

4.3K 445 147
                                    

- Tak, idioto - westchnął Yoongi do sufitu, który odbił dźwięk do jedynej osoby przebywającej w domu. - Ciekawe jak spojrzysz teraz Parkowi w oczy... - zacisnął powieki i ścisnął w dłoni kawałek koca, na którym leżał. Podniósł się do siadu i zgarbiony oparł głowę na pięści, myśląc jeszcze intensywniej niż poprzednio. - Na pewno mogę to jakoś wytłumaczyć, tak, żebym nie wyszedł na głupka. Eh... - próbował zobrazować sobie sytuację, w której rozmawia z nauczycielem i wyjaśnia swoje postępowanie. Żadna z wersji nie brzmiała wiarygodnie, a bynajmniej nie jak z ust kogoś zdrowego psychicznie. - To po mnie... - Yoongi już nawet zapomniał jak matematyk zachowywał się w stosunku do niego, bo najważniejsze było, by to chłopak wydostał się z fatalnego położenia. Zadzwonił telefon.

Pan Park Jimin

- Halo?

- Witaj, Yoongi - zaczął poważnie, a zarazem tajemniczo. Nie mogło tu chodzić o zwykłą rozmowę czy umówienie się na kolejną "lekcję".

- Dzień dobry. W czym mogę pomóc? - blondyn początkowo zingnorował niejasność intencji Nowego, mówiąc melodycznie i radośnie. Oczywiście, w jego przypadku, było to bardzo naciągane, ale starał się być miły.

- Widzę, że wiesz kto dzwoni - stwierdził, dodając trochę ironii do swojego tonu wypowiedzi. - Jak sobie mnie zapisałeś?

- Ekhm - spłoszony nastolatek usiadł na fotelu i nie wiedział co odpowiedzieć. Jaki nauczyciel pyta o takie rzeczy? A, tak. Przecież Jimin nie był zwykłym nauczycielem... - Pan Park - zebrał się na odwagę i odpowiedział, zgodnie z prawdą.

- Wystarczy "tata" - zaśmiał się. Jednak nie był to pogodny, ciepły śmiech, a sarkastyczne, nieprzyjemne drwiny.

- Czego chcesz? - zdenerwował się Min. Po raz kolejny stał się niegrzeczny, co do niego nie pasowało. Wszystko to, co się w nim skumulowało: te wszysrkie uczucia, doświadczenia... Nie radził sobie dłużej. - Prze- prze- praszam... - wyszeptał, a w jego oczach już prawie pojawiły się łzy. Dlaczego tak reagował?

- Chcę się spotkać.

- Kiedy? - dopytał licealista, jakby już w tamtym momencie zgodził się na to, by się zobaczyli. Czy to tęsknota? Miał zamiar jednak odmówić.

- Jak najszybciej - jęknął Jimin, oddychając głośno do słuchawki. Yoongi siedział przestraszony. Co to za dźwięki...?!

- Przepraszam. Nie mogę dzisiaj - dopiął swego. Narobił jednak wcześniej nadziei Nowemu, który marzył o ujrzeniu drobnego ciała blondyna.

- Jesteś sam w domu? - ciągnął, kiedy Min usłyszał w tle głos odpalanego silnika samochodu. A przecież znał prawdę. - Nie odpowiadaj - rzucił, zanim młodszy zebrał się na wypowiedź. - Masz mieć na sobie tę koszulkę co wczoraj... Aha. I przygotuj coś mocniejszego - po tych słowach można było usłyszeć tylko sygnał zakończonego połączenia. Znosi chłopak znalazł się w niewygodnej pozycji. Był niepełnoletni, więc skąd miał wziąć alkohol? To pytanie pierwsze przyszło mu na myśl. Nawet nie zastanawiał się dlaczego Park zmusza go do takich rzeczy, a tym bardziej dlaczego tak bardzo pragnie być mu uległym. Desperacja doprowadziła go do tego, że wykradł z barku ojca butelkę najlepszego whiskey, tłumacząc się sobie, że odkupi. Skoro Jimin tego chciał, to musiał spełnić jego prośbę. Ważne było teraz, a nie liczył się z konsekwencjami w przyszłości. Wstawił je do lodówki na parę minut, kiedy szukał odpowiedniej szklanki i tshirtu, o który prosił brunet. Wszystko gotowe, rozłożone w salonie. Dzwonek do drzwi.

- Idealnie - Yoongi klasnął w dłonie i poszedł otworzyć. - Dzie- eeń - zaciął się, widząc nieoczekiwanie twarz Hoseoka zamiast wyczekiwanej twarzy nauczyciela.

Tatusiu? | YoonMinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz