Rozdział 8

169 4 0
                                    

Otworzyłam drzwi i ujrzałam swoją szaloną rodzinkę. Pierwsza odezwała się moja starsza siostra.

- Wow! – od razu mnie uściskała. – Vic – odsunęła się – to było niesamowite! – i znowu oplotła ramionami moje ciało.

- Jesteś świetna – powiedziała mama, gdy Sara w końcu zabrała swoje łapy.

- Masz ogromny talent – dodał tata.

- Teraz musisz wystąpić – wykrzyknął Kamil, podskakując.

- Wcale nie – odparłam i próbowałam zamknąć drzwi, ale mój kochany braciszek mi nie pozwolił. Mogłam się tego spodziewać.

- A my się wszystkim zajmiemy – spojrzałam na siostrę.

- Sara i Ty przeciwko mnie? – zapytałam, a ona tylko się zaśmiała. No tak. Bierze stronę Kamila, bo w końcu są bliźniakami.

- Kiedyś musi być ten pierwszy raz – posłała mi promienny uśmiech. – A Kamil ma rację – normalnie zaraz ją uduszę. – Nie możesz zaprzepaścić takiego talentu, więc zaśpiewasz w piątek.

- Nie róbcie mi tego – błagałam i nawet chciałam upaść przed nimi na kolana.

- Za późno. Wszystko już postanowione – znowu mnie uściskała. – Możesz się zacząć przygotowywać, bo zaśpiewasz właśnie tę piosenkę.

- Ale.. – popatrzyłam na Kamila, a potem na Sarę.

- Żadnego ale, siostra – potargał mi włosy. – Zaśpiewasz i koniec! – i już wiedziałam, że nie mam wyjścia. Jak moje kochane rodzeństwo sobie coś postanowi to tak musi być. Nikt ani nic ich nie odwiedzie od tego głupiego pomysłu. Zostaje mi tylko schować się pod łóżko, ale nawet oni potrafiliby siłą mnie zaciągnąć na scenę. Niestety, gdy połączą swoje siły, są niezwyciężeni. Normalnie masakra.

Obudziłam się o wiele za wcześnie. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał 6:23. Próbowałam jeszcze na pół godziny zasnąć, ale nie udało mi się, więc zwlokłam się z łóżka i poszłam do łazienki. Rozebrałam się, weszłam do kabiny i po chwili ciepły strumień wody oplótł całe moje ciało i chociaż na parę minut mogłam zapomnieć o tym występie.

Gdy wróciłam do pokoju, ubrałam błękitne rurki, czarną bokserkę i mój ulubiony beżowy bawełniany sweter z wielkim czerwonym sercem z napisem „Kochaj mnie" i stanęłam przed lustrem. Ten komplet idealnie do siebie pasował. Odeszłam od wielkiej szyby i usiadłam przy toaletce. Sięgnęłam po tusz, pociągnęłam nim rzęsy i uśmiechnęłam się do własnego odbicia.

Wychodząc z pomieszczenia, wzięłam torbę i ruszyłam na śniadanie. W kuchni jednak nikogo nie zastałam, więc zajrzałam do lodówki i postanowiłam zrobić kanapki. Kiedy skończyłam, wstawiłam wodę na herbatę albo kawę i usłyszałam czyjeś kroki.

- Cześć Vic.

- Hej mamo.

Po chwili wyłączyłam wodę, a do kuchni wszedł tata. Porwał jedną kanapkę i tyle go było widać.

- Co tak pachnie? – zapytała Sara, wchodząc do pomieszczenia. Od razu spojrzała na talerz i wzięła jedną kromkę z dodatkami. Razem z mamą dołączyłyśmy do niej. Po zjedzeniu spojrzałam na zegarek – 7:21. Szybko posprzątałam po sobie, a brunetka ruszyła moim śladem.

- Kamil! – krzyknęła mama, gdy poszłyśmy założyć buty. – Masz 5 minut!

- Już biegnę! – odkrzyknął i zbiegając ze schodów o mało, co z nich nie spadł. Dosłownie wparował do kuchni, porwał jedną kanapkę i włożył ją sobie całą do ust.

Never lose hope - Nigdy nie trać nadzieiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz