- Pobudka śpiochy! – zawołał ktoś i wyjrzał zza drzwi. – Na o czekacie? – zapytał mój durny brat. – Wstawać albo wam pomogę!
- Chyba śnisz – odparłam, ale natychmiast pożałowałam tych słów, bo Kamil szybkim ruchem ściągnął z nas kołdrę. Wziął poduszkę i zaczęła się bitwa.
- Co tu się dzieje? – spytała Sara, obrywając poduszką prosto w twarz.
Po krótkim czasie mój pokój wyglądał jak wielkie pobojowisko. Dosłownie wszystko było w pierzu.
- Dziewczyny? – cała zgraja spojrzała w moją stronę. – Co wy na to żeby Kamil tu posprzątał? – oczywiście usłyszałam to, co chciałam, czyli „tak".
Gdy wróciłyśmy do pokoju, nie mogłyśmy uwierzyć własnym oczom. Łóżko zostało pościelone, nigdzie nie zauważyłam żadnych piór, a zadowolony brunet siedział przy biurku.
- I co? – zapytał. – Zdziwione?
- I to bardzo – odparłam. – A jednak cos potrafisz – zaśmiałam się.
- Ha ha ha, bardzo śmieszne – prychnął.
- Dobra dobra, możesz już sobie iść – powiedziała Majka.
- Wolę zostać – rzekł i w ogóle nie raczył się ruszyć.
- Wynocha! – warknęłam, a mój braciszek wstał jak oparzony i już go nie było.
Po jego wyjściu, dziewczyny włączyły laptopa i weszły na mojego faceooka. Było kilka nieistotnych powiadomień i jakaś wiadomość. Blondynka nacisnęła na ikonkę koło dwóch ludzików i przeczytała na głos.
~ Vic, kocham Cię! Proszę, wybacz mi! Jesteś dla mnie wszystkim!
Chyba nie trudno się domyślić, kto to napisał. Tak, tak. Macie rację.
Jakoś nie miałam ochoty z nim gadać, wiec Marta od razu przejęła inicjatywę.
~ Trzeba było myśleć wcześniej..
Niemal natychmiast odpisał.
~Wiem. Byłem głupcem. Co mam zrobić, aby Cię odzyskać?
-Teraz nagle go olśniło? – zdziwiła się Maja. – Co mu odpiszemy? – zwróciła się do mnie.
- Nic – odpowiedziałam. – Mam go w dupie.
Nagle usłyszałyśmy dźwięk powiadomienia.
Znowu napisał.
~Spotkajmy się w parku za 15 min. Proszę. Będę czekał przy fontannie
- Pójdziesz? – zapytała Marta.
- Nie.
- Czemu? – dołączyła się Majka.
- Serio mnie o to pytasz? – kiwnęła lekko głową. – Przecież znasz odpowiedź.
- Tak tak, wiem – rzekła. – Ale może go wysłuchasz? – spiorunowałam ją wzrokiem. Niestety nic to nie dało. – No weź. Wysłuchasz go i nigdy więcej go już nie zobaczysz.
- Przestań mnie przekonywać – założyłam ręce na piersi. – I tak tam nie pójdę – Maja spojrzała na Martę.
- Maja ma rację – odwróciłam głowę w stronę blondynki. – I pójdziesz się z nim spotkać – otworzyłam usta, ale przyjaciółka podniosła rękę. – Bez gadania – i już wiedziałam, że żadne argumenty ich nie przekonają. Czy one czasami za długo nie przebywają z Sarą i Kamilem?
Nie miałam ochoty tam iść, ale moje kumpelki mnie zmusiły i jestem pewna, że gdybym nie poszła tam o własnych nogach, na bank by mnie tam same zaciągnęły. Dziewczyny poszły ze mną do parku i zostawiły w umówionym miejscu, zapewniając, że nie będę sama. Mam tylko nadzieję, że nie chodziło im o tego zdrajcę.
Kiedy zniknęły z mojego pola widzenia, rozejrzałam się i modliłam, aby jednak nie przyszeł. Dziękowałabym Bogu z całego serca.
Nagle przede mną pojawił się wielki bukiet czerwonych róż, a w nich głowa niejwiększego debila na świecie.
- Daruj sobie – prychnęłam, a on odłożył kwiaty na ławkę, widząc, że nie zamierzam ich przyjąć. – Nie mam wiele czasu – rzekłam. – Gadaj, co masz do powiedzenia, a potem spadaj – próbował mnie dotknąć, ale odsunęłam się niemal natychmiast i założyłam ręce na piersi. – Powiesz w końcu, po co mnie tu ściągnąłeś? – milczał. – Jeśli nie to sobie idę – odwróciłam się od niego i powoli oddalałam się od chłopaka.
- Stój, proszę – nagle zagrodził mi drogę.
- Tracisz tylko mój czas, więc się streszczaj – warknęłam.
- Przepraszam – powiedział wreszcie i spuścił głowę.
- Myślisz, że jeno słowo wszystko załatwi?
- Ja..
- Tak myślałam – chciałam odejść, ale chwycił mnie za rękę. – Puszczaj! – wrzasnęłam, a on natychmiast zabrał dłoń.
- Naprawdę żałuję tego, co się stało – wyznał. – Przepraszam.
- Było myśleć wcześniej.
- Proszę, wybacz mi. Ja naprawdę Cię kocham.
- Kochasz?! – trzymajcie mnie, bo nie ręczę za siebie. – Gdybyś mnie kochał, nie zdradziłbyś mnie z moja przyjaciółką!
- To był błąd.
- I co?! Teraz to nagle sobie uświadomiłeś?! – krzyknęłam. – Przypominam ci, że z nami koniec!
- Ja się zmienię.
- Nie rozśmieszaj mnie – znowu próbował dotknąć mojego policzka. – Przestań – zamachnęłam się, a on w ostatniej chwili się odsunął, szkoda. – Jesteś idiotą, sądząc, że twoje głupie słowa coś zmienią – spojrzałam na kwiaty. Były piękne, ale nie ważne. Ważne jest to, że nie przyjmę bukietu ani przeprosin od kogoś, kto mnie okłamywał. – Pewnie myślałeś, że przychodząc z tymi różami od razu rzucę się ci na szyję, ale myliłeś się. Tak jak ja pomyliłam się co do ciebie – w tej właśnie chwili Adrian złapał mnie za nadgarstek i przyciągnął do siebie. Próbowałam się wyrwać, ale był ode mnie silniejszy. Ten debil zbliżył swoje usta do moich, a ja nagle poczułam czyjeś silne ramiona ociągają mnie od niego. Wtuliłam się w moje wybawcę i pozwoliłam łzom płynąć. Chciałam poznać mojego bohatera, więc podniosłam głowę i ujrzałam znajomą twarz.
___________
Hej kochani!
Dzisiaj mam dla was małą niespodziankę -> pojawi się jeszcze 1 rozdział i to za chwilę!
Miłego czytania! <3
CZYTASZ
Never lose hope - Nigdy nie trać nadziei
Fiksi Remaja- Uważaj - uśmiechnął się przystojniak. - Nie zawsze będę w pobliżu, aby nad Tobą czuwać. - Czyżby? - droczyłam się. - To nie jesteś moim aniołem stróżem? - A chciałabyś, abym nim był? - zapytał, patrząc mi głęboko w oczy. - Może - i jak na za...