Rozdział 20

122 4 0
                                    

Oczami Mai

- Ty idioto! – wrzasnęłam. – Jak mogłeś! – a już go lubiłam.

- O co Ci chodzi? – zapytał zdziwiony.

- Serio się pytasz?! – jak on mnie wkurza. – Po tym, co się stało?!

- Powiesz mi w końcu, o co Ci do cholery chodzi?

- Nie domyślasz się?! – przyrzekam, że zaraz mu przywalę.

- Nie – powiedział.

- No nie wytrzymam.

- Maja – położył dłonie na moich ramionach – uspokój się. Weź głęboki oddech i gadaj.

- Dobra – cofnęłam się o krok, a on zabrał ręce. – Czemu nie zaprosiłeś jej na bal? – zapytałam już nieco spokojniej.

- Kogo? – przewróciłam oczami i założyłam ręce na piersi.

- Boże jaki Ty jesteś niekumany – westchnęłam. – Vic głąbie!

- A czemu miał..

- Hm.. – przerwałam mu i udałam, że się zastanawiam. – Bo jest w Tobie po uszy zakochana?!

- Słucham? – puściłam jego pytanie mimo uszu.

- I wiem, że Ty w niej też, więc nawet nie próbuj zaprzeczać.

- Nie zamierzam. Ja..

- I nawet nie mów, że myślałeś, że jesteście tylko przyjaciółmi, bo i tak w to nie uwierzę.

- Ja.. – chyba się zaciął.

- Wiesz co?! – powiedziałam z powagą. – Myślałam, że jesteś inny, ale najwyraźniej się pomyliłam – odwróciłam się.

- Maja, czekaj! – zawołał i zagrodził mi drogę.

- Przepuść mnie – popchnęłam go, ale nie dawał za wygraną. Kurde, silna z niego sztuka.

- Nie – powiedział stanowczo. – Najpierw mi to wszystko wytłumacz.

- Niby co?! – warknęłam. – Że Vic znowu jest zraniona?! Że znowu trafiła na jakiegoś debila?! Że już przestała wierzyć w siebie?! Że już nie chce nigdzie wychodzić ani z nikim rozmawiać?! Że..

- Czekaj – podniósł prawą dłoń, aby mnie uciszyć. – Vic jest załamana?

- A czego się spodziewałeś?! – położyłam ręce na biodrach. – Myślałeś, ze będzie skakać z radości po tym, co jej zrobiłeś?!

- A co ja takiego zrobiłem?

- Na balu Vic chciała Ci wyznać, co do Ciebie czuje, ale zrezygnowała – Seba spojrzał na mnie pytająco. – Zobaczyła jak całujesz się z jakąś blondynką, zresztą wszyscy to widzieli, ale to nie jest ważne. Ważne jest to, że Vic serce pękło i nikt nie może jej w żaden sposób pocieszyć. Ale Ciebie to pewnie nie obchodzi, więc leć do swojej dziewczyny!

- To nie jest moja dziewczyna – zaczął. – Zerwałem z nią przed jej wyjazdem. Sądziłem, że już nie wróci. Pojawiła się w najmniej oczekiwanym momencie i rzuciła się na mnie.

- I ja mam niby w to uwierzyć?

- A Vic Ci nie mówiła, że kiedyś usłyszała jak kłóciłem się z jakąś blondynką?

- Coś tam mówiła..

- To właśnie wtedy z nią zerwałem i zostawiłem ją wkurzoną, a potem wpadłem na Vic.

- Powiedzmy, że Ci wierzę – powiedziałam. – To powiedz mi, dlaczego na balu nie pobiegłeś za nią, aby wszystko wytłumaczyć?

- Olivia nie chciała się ode mnie odczepić, ale gdy...

- Moment – przerwałam mu. – Kim jest Olivia?

- Tą blondynka i moją byłą – podkreślił słowo „byłą".

- Aha.

- Więc gdy udało mi się w końcu jej wyrwać, przeczesałem całą salę w poszukiwaniu Vic, ale na próżno. Postanowiłem pojechać do jej domu. Otworzył mi Kamil i zatrzasnął mi drzwi przed nosem – tym razem to mnie zaskoczył.

- Serio? – nie mogłam w to uwierzyć. – No dobrze, wierzę Ci. Słyszałam jak Kamil trzasnął drzwiami – uśmiechnął się. – To jeszcze nie wszystko – kąciki jego ust powędrowały w dół. – Pocałowałeś Vic – kiwnął głową. – Więc dlaczego nie powiedziałeś jej o tej? Jak ona miała?

- Olivia?

- No tak. O tej Olivii?

- Próbowałem, ale przeszkodził nam Michał. Vic wykorzystała okazję i uciekła.

- A Ty co zrobiłeś?

- Nie pobiegłem za nią.

- I?

- I zachowałem się jak totalny idiota.

_______________

Hej Kochani!

Miłego czytania! <3

Never lose hope - Nigdy nie trać nadzieiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz