-3-

136 21 6
                                    


Obudziłam się przy okazji sycząc z bólu i rozmasowując kark. Nic dziwnego, skoro spałam w takiej pogmatwanej pozycji w jakiej się położyłam.

Wyjęłam z uszu słuchawki, w których nadal leciała muzyka. Wyłączyłam ją odkładając telefon. Przetarłam rękoma twarz wstając z łóżka.

Schodząc po schodach, usłyszałam z kuchni głośne śmiechy. Zdziwiona weszłam do środka.

- O, hej. - przywitała się Samantha siedząca na kuchennym blacie. Brunet, który stał między jej nogami przodem do niej, odwrócił się w moją stronę.

- Cześć. - powiedziałam krótko opierając się o framugę drzwi. - Nie ma dziadków? - zapytałam unosząc brwi. To trochę dziwne bo zawsze, gdy schodziłam na śniadanie oni już tu byli.

- Nie. Pojechali na zakupy. Z początku bali się zostawić Ciebie samą w domu, ale zapewniłam ich, że będę miała na Ciebie oko. - uśmiechnęła się sięgając do miski po jabłko.

- Dlaczego bali się zostawić Cię samą? - tym razem głos zabrał Harry. Zapanowała niezręczna cisza. Na pewno nie będę opowiadać mu historii mojego życia.
Chłopak popatrzył na blondynke, kiedy nie uzyskał ode mnie żadnej  odpowiedzi. Ta wzruszyła ramionami. W duchu dziękowałam jej za to, że mu nie powiedziała. To wyłącznie moja sprawa.

- Samantha, mogłabyś nam pomóc?! - krzyknęła babcia wchodząc do domu.

- Już idę! - złożyła szybkiego całusa na ustach chłopaka zeskakując z blatu. Brunet przyciągnął ją do siebie ściskając jej pośladki. Dziewczyna z uśmiechem oderwała się od niego i pobiegła w stronę holu, zostawiając nas samych. Czułam jak z każdą sekundą robi się coraz bardziej niezręcznie.

Mijając chłopaka, podeszłam do szafki wyciągając z niej płatki. Nasypałam trochę do miski zalewając je mlekiem. Przez cały czas czułam na sobie wzrok bruneta. Z gotowym śniadaniem usiadłam do stołu.

- Mógłbyś się tak nie gapić? - zapytałam spoglądając na niego.

- A ty mogłabyś być trochę milsza? - lekki uśmiech zagościł na jego ustach.
Przewróciłam oczami zabierając się za jedzenie. Kilka sekund później do kuchni weszła obładowana zakupami Sam, a za nią dziadkowie.

- Cześć słońce. - uśmiechnięta babcia złożyła krótkiego całusa na czubku mojej głowy.

- To my pójdziemy do mnie. - blondynka pociągnęła za sobą chłopaka wychodząc z kuchni.

Po zjedzonym śniadaniu pomogłam babci w rozpakowywaniu zakupów.

- A gdzie tak w ogóle jest dziadek? - zapytałam nie widząc nigdzie staruszka.

- Poszedł do pana Scott'a. Podobno muszą coś obgadać. - westchnęła z uśmiechem. Skinęłam głową chowając niektóre kupione rzeczy do lodówki.

- Jasna cholera. - powiedziała ze zdenerwowaniem.

- Coś się stało? - w kuchni pojawił się roześmiany Harry. Nalał do szklanki soku odwracając się w naszą stronę. To trochę dziwne, że czuje się jak u siebie.

- Chciałam upiec dzisiaj babeczki, ale zapomniałam konfitur. - zrezygnowana brunetka usiadła na krześle.

- Przecież do sklepu nie jest daleko. - powiedział patrząc na mnie. Czułam jak moje serce zaczyna przyspieszać. Okej, wczoraj wyszłam z domu, ale to był wyjątek i na tym zamierzam zaprzestać.
Babcia spojrzała na mnie smutnym wzrokiem.

- Harry, Miley nie wychodzi z domu. - powiedziała patrząc na chłopaka. Lokowaty zmrużył oczy w zdziwieniu.

- Jak to. Przecież wczoraj była razem z nami i nie było tak źle. Prawda? - uśmiechnął się, a ja odwzajemniłam jego gest. To prawda. Nie było źle, ale i tak wolę siedzieć w domu.

- Na pewno da sobie radę. - puścił mi oczko i wyszedł z kuchni. Łatwo mu mówić. To nie on od kilku miesięcy siedzi tylko i wyłącznie w domu.
Nie mam ochoty nigdzie wychodzić i nie robię tego.

- Miley, może ten chłopak ma racje? No wiesz.. Może czas otworzyć się z powrotem na świat? - zapytała podchodząc bliżej mnie.

- Nie ma mowy. Jest mi dobrze tak jak jest i niech tak zostanie. - powiedziałam zdecydowanym tonem.

- Ale to tylko sklep.. Wiem, że brakuje Ci rodziców i nikt ani nic już tego nie zmnieni, ale chociaż spróbuj dać sobie pomóc. - w jej głosie słyszałam troskę. Przetarłam kąciki oczu czując zbierające się w nich łzy. Niepewnie skinęłam głową. Może Harry ma racje i może rzeczywiście dam sobie radę? Wczoraj jakoś dałam i myślę, że nie było najgorzej. Tylko czy ja tego chce..?

- Pójdę się ogarnąć. - powiedziałam wychodząc i kierując się na górę. Skrzywiłam się słysząc stłumione jęki dochodzące z pokoju Sam. Jeśli babcia usłyszy to już po niej.

Weszłam do swojego pokoju i od razu skierowałam się do szafy. Wyjęłam świeżą bieliznę, szorty oraz bluzkę z krótkim rękawem. Z wszystkimi rzeczami ruszyłam do łazienki. Wyszczotkowałam zęby i ubrałam przygotowane ubrania. Splotłam dwa warkoczyki i chwilę zastanawiałam się nad makijażem. Jednak szybko wyrzuciłam tą myśl z głowy. Podkreśliłam tylko lekko rzęsy i wyszłam z łazienki.

Kiedy zeszłam z powrotem na dół, zastałam już wszystkich domowników. Sam uśmiechała się od ucha do ucha mieszając herbatę, ale myślami błądziła daleko stąd. Dziadek czytał gazetę, a babcia rozwiązywała krzyżówki.

- Więc co mam kupić? - zapytałam, a wszystkie spojrzenia skierowały się na mnie. Dziadek patrzył tak, jakby co najmniej właśnie zobaczył ducha. Uśmiechnęłam się do niego ciepło, a on po chwili odwzajemnił mój gest. W jego oczach widoczna była.. ulga?

- Tylko konfitury. - babcia z uśmiechem podała mi pieniądze.

- Miley, jak chcesz to mogę pójść za Ciebie. Harry i tak już poszedł. - odezwała się blondynka patrząc na mnie niepewnie.
To w sumie nie byłby zły pomysł. Ale przecież obiecałam już babci, więc nie mogę się wycofać.

- Nie trzeba. - rzuciłam jej krótki uśmiech i ruszyłam w stronę holu. Nie byłam do końca przekonana moim wyborem no ale cóż..
Założyłam trampki i wyszłam z domu.

Idąc chodnikiem wzdłuż ulicy, zobaczyłam namiętnie obściskującą się parę. Zdziwiłam się rozpoznając Harry'ego. Widocznie Samantha to tylko jedna z jego zabawek. Naprawdę nie rozumiem jak można być tak nieczułym dupkiem. Przecież on bawi się tymi dziewczynami jak chce. Z drugiej strony to też ich wina. Nie rozumiem też tego, co one w nim widzą? Owszem, może i jest przystojny, ale co z tego?
Westchnęłam przewracając oczami i przeszłam na drugą stronę ulicy wchodząc do sklepu.

Z zakupionymi konfiturami ruszyłam w stronę domu.

Summer [H.S] ✏Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz