Wczorajszej nocy sporo rozmyślałam o moich relacjach z Harrym wyciągając z tego kilka wniosków. Nie mogę już tak dalej postępować. To może mnie zgubić.. Do tego Samantha może nie jest najlepszym człowiekiem, ale nie zasługuje na te okropieństwa.. Nie mogę więcej zbliżać się do Harrego.. Nie mogę po prostu więcej jej tego robić. Wiem też, że brunet nie ma wobec mnie jakichś większych planów. Była bym tylko jedną z wielu zaliczonych przez niego lasek..Wracając do tematu.. Muszę zdecydowanie oddalić się od lokowatego. Dosyć wychodzenia z domu. Wrócę do swojego życiowego zarazem nudnego rytuału. Tak będzie najlepiej...
Dzisiejszy dzień zapowiadał się bez żadnych niespodzianek. Sam wyszła z domu na jakieś zakupy twierdząc, że musi się odstresować, a jedyne co jej w tym pomoże to pobliskie centrum handlowe. Oczywiście namawiała mnie bym wybrała się razem z nią, jednak postawiłam na swoim zostając w domu.
Słysząc dzwonek do drzwi wstałam z kanapy rozprostowując kości. Leniwym krokiem ruszyłam sprawdzić kto to.
W drzwiach stał chłopak, którego dobrze zapamiętałam.
- Kolejny raz pomyliłeś ulice? - zaśmiałam się, widząc blondyna trzymającego małą stertę kartonów z pizzą.
- Nie, ja... tak sobie pomyślałem że.. Po prostu fajnie mi się z tobą ostatnio rozmawiało. Mam kilka zamówień do rozwiezienia w okolicy więc skorzystałem z okazji. - lekki uśmiech zagościł na jego twarzy. Nie wiedząc co powiedzieć odwzajemniłam jego gest.
- Chyba, że przeszkodziłem być może tobie i twojemu chłopakowi? Swoją drogą, gdyby mógł zabijać spojrzeniem to pewnie ostatnim razem kiedy się tu pojawiłem byłbym jego ofiarą. - Mike zaśmiał się, a ja zmrużyłam oczy w zastanowieniu. Czy on naprawdę wziął bruneta za mojego chłopaka?
- Nie jesteśmy razem. - skwitowałam szybko, kiedy tylko doszły do mnie jego słowa.
- Okeej.. Przepraszam, myślałem.. nieważne. - pokręcił przecząco głową w zakłopotaniu. - Więc skoro nikogo nie masz może miała byś ochotę wyjść gdzieś.. razem? - zapytał pocierając ręką kark. Stałam dłuższą chwilę nie wiedząc co odpowiedzieć. Chłopak naprawdę wydaje się być w porządku, ale sama nie wiem co robić. Przecież ustaliłam zasadę Miley nie wychodzi z domu..
- Halo, ziemia do Miley. - moje rozmyślania przerwała machająca mi przed oczami ręka chłopaka. - Wszystko okej?
- Tak.. Ja po prostu..
- Nie jesteś pewna? Jeśli chcesz się zastanowić to mogę zostawić Ci swój numer. - skinęłam głową po czym Mike oderwał kawałek kartonowego pudełka zapisując na nim ciąg cyfr.
- Do zobaczenia. - ukazał rząd śnieżnobiałych zębów kierując się wolnym krokiem w stronę samochodu.
- Do zobaczenia. - odwzajemniłam gest odprowadzając chłopaka wzrokiem.
Zamknęłam drzwi wracając do salonu.
Chwyciłam z kanapy swój telefon wpisując w nim numer zapisany na papierze. Muszę się nad tym zastanowić. Wolę przemyśleć wszystkie za i przeciw zanim cokolwiek zrobię w tę stronę.- Hej, już jestem! - krzyknęła kuzynka pojawiając się w holu. - Był Harry? - zapytała chwiejąc się przy ściąganiu swoich wysokich butów. Zaprzeczyłam ruchem głowy chowając telefon do tylnej kieszeni spodni.
- Kupiłam coś dla ciebie. - wyszczerzyła się dziewczyna rzucając wszystkie torby z rąk na kanapę. - Ta jest dla ciebie. - powiedziała podając mi bordowy materiał.
- Co to? - zapytałam oglądając podarunek.
- Tak myślałam. - westchnęła z rozbawieniem. - sukienka Miley. To jest sukienka.
- Okeej, ale gdzie jest jej druga część? - uniosłam brwi patrząc na kuzynkę. Sam zaśmiała się zabierając mi z rąk materiał. Przyłożyła go do mojej sylwetki mierząc spojrzeniem.
- Pasuje idealnie. Swoją drogą masz niezłą figurę. - skwitowała na co przewróciłam oczami.
- Nie założę tego. NIGDY. - podkreśliłam ostatnie słowo z rozbawieniem.
- Wystarczy 'dziękuję' - uśmiechnęła się kładąc sukienkę na kanapie.
- Dziękuję, ale możesz ją zabrać, naprawdę. Nie noszę takich ubrań Sam. - prychnęłam z rozbawieniem.
- Oj daj spokój.. Na pewno ci się przyda. - puściła mi oczko po czym zaczęła zbierać swoje nowokupione rzeczy.
- Tak.. z pewnością. - zaśmiałam się kręcąc głową.
- Gdyby przyszedł Harry będe u siebie. - powiedziała wchodząc schodami na górę. Westchnęłam bawiąc się nowym materiałem. To absurd. Sukienka bardzo mi się podoba, ale nie jest w moim stylu, nie jestem zbyt odważna by zakładać tego typu rzeczy. Do tego nie wydaje mi się bym w najbliższej przyszłości miała okazję ją na siebie założyć.
- Czy wy nigdy nie zamykacie drzwi? - usłyszałam z tyłu głos, który bardzo dobrze znałam. Wzruszyłam ramionami wymijając chłopaka.
- Samantha jest u siebie. - powiedziałam czując za sobą kroki bruneta.
- Dobrze, a ty się ze mną nie przywitasz? - jego ochrypły głos po raz kolejny wywołał dreszcz na moim ciele. Zignorowałam pytanie kierując się w stronę kuchni.
- Nie łaź za mną. Nie dosłyszałeś? Sam jest na górze. - warknęłam zatrzymując się i odwracając w stronę lokowatego.
- Powiało grozą. - zaśmiał się udając przestraszonego. - Ostra jesteś, a ja bardzo lubie takie. - szepnął pochylając się w moją stronę. Przewróciłam oczami na jego komentarz oddalając się kilka kroków.
- Co jest z tobą nie tak Styles? - westchnęłam opierając się o kuchenną wysepkę.
- Dlaczego się ode mnie odsuwasz? - odpowiedział pytaniem na pytanie.
- Nie rozumiem.. Podoba ci się to, że ranisz te wszystkie dziewczyny? Wiem, że Samantha nie jest jedyną, z którą się spotykasz. Do tego zaczynasz bawić się także mną. - wyparowałam zdenerwowana.
- O co Ci chodzi? Nikogo do niczego nie zmuszam. Same pchają mi się do łóżka i wiem, że ty też kiedyś będziesz jedną z nich. - poczułam się, jakbym miała zaraz upaść. Nogi odmówiły posłuszeństwa, a w klatce piersiowej brakowało tlenu.
- Co proszę? - wyszeptałam otłumiona jego słowami.
- To co słyszałaś. Widzę jak reagujesz na mój najmniejszy dotyk. Jak oddajesz pocałunki. To mówi samo za siebie. - odparł chłodnym tonem. Jego źrenice z każdą sekundą ciemniały.
- Dość, mam tego dość. Nigdy więcej się do mnie nie zbliżaj. - syknęłam drżącym tonem. Kąciki oczu zaczęły mnie kłuć od gromadzących się w nich łez.
- Czego masz dość? - Samantha stanęła w drzwiach opierając się o ich framugę.
- Pogody. - wtrącił lokowaty nie przerywając naszego kontaktu wzrokowego. - Zaproponowałem jej by poszła z nami nad wodę.
- Tak.. mam dość tych upałów, odpocznę trochę w pokoju. - dodałam przeczesując palcami włosy.
- Okej. - odparła podchodząc do bruneta. - Idziemy? Jeśli chcemy zrobić jutro imprezę trzeba kupić kilka rzeczy. - powiedziała zarzucając ręce na szyję Harrego. Westchnęłam słysząc o planach kuzynki. Oglądanie tych wszystkich ludzi ledwo trzymających się na nogach i obściskujących po kątach przyprawia mnie o mdłości.
- Jasne. - złożył na jej ustach długi pocałunek, a ja korzystając z okazji ulotniłam się z kuchni.
Wbiegłam do swojego pokoju zatrzaskując za sobą drzwi. Oparłam się o nie plecami zjeżdżając w dół. Nagromadzone łzy zaczęły spływać mi po policzkach. Nie mogę w to uwierzyć. Jak on mógł się tak zachować. Nie zna mnie, nie wie jaka jestem. Mam tego wszystkiego dość. Tak bardzo chciałabym by dziadkowie już wrócili. By Samantha wróciła do siebie. Najchętniej cofnęła bym czas by nie poznać jego, by wszystko było takie jak kiedyś...
~~~~~~~
Rozdział przejściowy.
Muszę na nowo wdrożyć się w to opowiadanie ;>
CZYTASZ
Summer [H.S] ✏
FanfictionPo tragicznej śmierci rodziców, Miley zamieszkuje z dziadkami w Los Angeles. Jest zamknięta na nowe znajomości i cały czas przesiaduje w domu. Dla dziewczyny miały być to kolejne wakacje jak co roku. Spokojne i zarazem nudne. Czy oby na pewno takie...