Obudziłam się czując ogromną suchość w gardle. Niechętnie wstałam zakładając na nogi moje puchowe kapcie.
- Już nie śpisz? - usłyszałam głos Sam, która siedziała przy wyspie kuchennej robiąc coś na telefonie.
- Już? Dochodzi dwunasta. - odpowiedziałam wyciągając z lodówki sok pomarańczowy.
- A właśnie. Wydawało mi się, że wczoraj w nocy z kimś rozmawiałaś? - zagryzłam wnętrze policzka stając przodem do kuzynki. Przecież nie mogę powiedzieć jej prawdy.
- Wydawało Ci się. - zaśmiałam się nerwowo. - Po prostu musiałam coś obejrzeć na laptopie. - Sam niepewnie skinęła głową, jakby nie do końca wierzyła w moją historię.
- Trzeba pojechać na zakupy. Lodówka świeci pustkami. - dodała po chwili wracając wzrokiem do ekranu telefonu. - Co powiesz na to, żeby Harry nas zawiózł? - uniosła na mnie spojrzenie, a ja znieruchomiałam. Nie mam ochoty przebywać blisko niego, a co dopiero gdzieś jechać.
- Zostanę w domu. Przecież wiesz, że..
- Wiem, że dasz sobie radę, z resztą ludzie nie są tacy straszni na jakich wyglądają. Zapewniam Cię, że kasjerka także nic Ci nie zrobi. - zaśmiała się ponownie zajmując się telefonem.
- No dobrze. - westchnęłam bezsilnie. Nie mogę dopuścić do tego by Sam się czegoś domyśliła. Przecież od teraz będzie wszystko po staremu. Powiedział, że da mi spokój.
- No to zbieraj się. Harry będzie za pół godziny. - skinęłam głową wychodząc z kuchni i kierując się ponownie do swojego pokoju.
Zabierając z szafy czystą bieliznę ruszyłam do łazienki. Zrzuciłam z siebie piżamę wchodząc pod ciepły strumień wody z prysznica. Dokładnie umyłam głowę, po czym namydliłam ciało swoim ulubionym żelem. Zamknęłam oczy odprężając się pod wpływem ciepłej wody.
Spłukałam z ciała pianę wychodząc z kabiny. Owinęłam się puszystym ręcznikiem dokładnie wycierając ciało. Założyłam czystą bieliznę i wyszczotkowałam zęby. Postanowiłam nałożyć trochę tuszu na rzęsy, po czym wyszłam z łazienki.Z szafy wyjęłam czarny top oraz białe dżinsy z wysokim stanem z dziurami na kolanach. Założyłam wybrane ubrania zabierając się za suszenie włosów. Spięłam je w wysokiego kucyka i gotowa zeszłam na dół.
- Harry czeka przed domem. Ja muszę jeszcze szybko do łazienki. - powiadomiła mnie blondynka kierując się na górę.
W holu założyłam moje białe Conversy i na wszelki wypadek zabrałam jeszcze płaszczyk, ponieważ pogoda za oknem nie wydawała się być dzisiaj optymistyczna. Upewniając się, że wszystko mam wyszłam na ganek. Harry stał na dole opierając się o maskę swojego samochodu i grzebiąc coś w telefonie. Nawet nie wiedziałam jak mam się zachowywać w tej sytuacji. Nie chcę wzbudzać w Sam podejrzeń chociaż przecież i tak nic wielkiego się nie wydarzyło.
Powolnym krokiem ruszyłam w stronę chłopaka, który nadal gapił się w telefon.
- Ekhem. - odchrząknęłam zwracając na siebie uwagę bruneta. Ten tylko zerknął w moją stronę, po czym zignorował moją obecność.
- Jeśli będziesz się tak zachowywać to Sam się zorientuje. Może jest blondynką, ale inteligentną.
- A jak się zachowuje? Może mi wytłumaczysz? - lokowaty schował telefon do tylniej kieszeni spodni dokładnie mi się przyglądając.
- Harry, przecież wiesz o co mi chodzi. Zachowujesz się jak rozpieszczone dziecko, które nie dostało zabawki. - prychnęłam z lekką irytacją.
- Masz rację. Byłabyś tylko kolejną z moich zabawek. - powiedział z zadowoleniem zakładając swoje przeciwsłoneczne okulary. Poczułam niemiłe ukłucie wewnątrz.
- O jakich zabawkach mówicie? - Sam podeszła do nas szybkim krokiem poprawiając rozwiane przez wiatr włosy.
- Siostra Williama ma urodziny i ten nie wie co jej kupić. Pytałem o radę Miley. - zielonooki wzruszył ramionami otwierając drzwi od strony kierowcy. - Przecież takie dziecko, kiedy nie dostanie swojej wymarzonej zabawki zachowuje się strasznie. - dodał spoglądając na mnie po czym wsiadł do auta. Sam wysłała mi pytające spojrzenie na co wzruszyłam ramionami udając, że nie wiem o co chodzi. Wsiadłam do samochodu, a zaraz za mną blondynka.
Zakupy minęły szybko i bezproblemowo. Nie zamieniłam z brunetem nawet słowa. Nie rozumiem tylko dlaczego on się tak zachowuje. Sam wybrał takie życie. Bez związków i tych całych pierdół. Woli bawić się dziewczynami i zmieniać je jak rękawiczki. Niestety źle trafił, ja nie zamierzam stać się jego kolejnym trofeem.
- Zaczniesz rozpakowywać torby? Ja lecę do łazienki. - Sam zdjęła szybko buty pędząc w stronę toalety.
- Ja już będę leciał. - odezwał się Harry, jednak Sam prawdopodobnie tego nie usłyszała znikając z pola widzenia. Chłopak bez słowa wyszedł z domu zostawiając mnie z kilkoma siatkami w holu. Westchnęłam podnosząc część z nich i kierując się do kuchni.
Wykładałam właśnie owoce, kiedy drzwi od domu ponownie się otworzyły.
- Zostawiłaś w samochodzie. - Harry wszedł do kuchni trzymając w rękach mój bordowy płaszczyk.
- Dzięki. - lekko się uśmiechając ruszyłam w jego kierunku by odebrać swoją rzecz.
- Nie tak szybko. - cwaniacki uśmieszek wpłynął na jego usta, kiedy uniósł wysoko rękę z moim płaszczem. W tej chwili zaczęłam przeklinać swój wzrost.
- Czego chcesz? - westchnęłam zakładając ręce na klatce piersiowej.
Chłopak nadstawił swój policzek, a ja dobrze wiedziałam co kombinuje.- Przecież jesteś na mnie wielce obrażony. - prychnęłam rozbawiona przeczesując ręką włosy.
- Może już mi przeszło. - wzruszył ramionami. - To jak? Chcesz to? - zapytał skinieniem głowy wskazując do góry.
- Niech Ci będzie. - westchnęłam podchodząc do lokowatego i stając na palcach. Niepewnie zbliżyłam się do niego muskając wargami jego policzek, jednak ten szybko odwrócił twarz przywierając swoimi ustami do moich. Objął mnie mocno w pasie nie pozwalając na jakikolwiek ruch. Bezsilna poddałam się mu.
- Coś czuję, że powoli dostaje swoją zabawkę. - szepnął w moje usta, kiedy próbowałam unormować oddech. Odłożył bordowy materiał na krześle wychodząc z domu.
CZYTASZ
Summer [H.S] ✏
FanfictionPo tragicznej śmierci rodziców, Miley zamieszkuje z dziadkami w Los Angeles. Jest zamknięta na nowe znajomości i cały czas przesiaduje w domu. Dla dziewczyny miały być to kolejne wakacje jak co roku. Spokojne i zarazem nudne. Czy oby na pewno takie...