-4-

126 21 4
                                    


- Kochanie, podasz mi foremki? - usłyszałam siedząc przy kuchennym stole. Skinęłam głową dalej wpatrując się w okno. - Podasz mi je?

- Tak.. już. - powiedziałam sięgając po foremki do babeczek.

- Coś się stało? Jesteś jakaś nieobecna. - westchnęłam zaprzeczając ruchem głowy. Tak naprawdę cały czas myślałam o tym co dzisiaj zobaczyłam. Zastanawiałam się czy powinnam powiedzieć o tym Sam. Wiem, że to nie moja sprawa, ale na jej miejscu chyba chciałabym wiedzieć. Postanowiłam, że porozmawiam z nią o tym wieczorem.

- Ratunku! - do pomieszczenia wbiegła przestraszona blondynka. O wilku mowa.

- Dziecko, co się stało? - babcia stała z zaskoczeniem wpatrujac się w dziewczynę.

- Tam.. Tam jest.. Apsik! - kichnęła nie dokańczając odpowiedzi. - W salonie jest.. Apsik! - staruszka zaśmiała się, a ja razem z nią.

Wstałam idąc w kierunku salonu chcąc sprawdzić co takiego strasznego tam jest. Na kanapie dostrzegłam dziadka oglądającego telewizję i małą, zwiniętą kulke. Podeszłam do niej z uśmiechem na twarzy bo doskonale wiedziałam co to, a raczej kto to.
Usiadłam obok głaskając małą kotkę. Często przychodziła do nas wieczorami, wkradając się przez uchylone okno. Był to kot mojej sąsiadki, ale kochałam go jak swojego. Przez te wszystkie miesiące spędzałam z nią prawie każdy wieczór.
Wzięłam małą na ręce, idąc w stronę kuchni.

- To tylko Suzi. - zaśmiałam się widząc jak blondynka zabija zwierzaka  wzrokiem.

- Samantha ma alergie na sierść. - powiedziała babcia z rozbawieniem. Skinęłam głową kładąc kotke na krześle. Z lodówki wyciągnęłam mleko nalewając trochę do małej miseczki. Postawiłam ją w kącie, a Suzi jak na zawołanie pojawiła się obok mnie.

- Nie wiedziałam, że macie kota. - blondynka ostrożnie usiadła przy stole, obserwując zwierzę.

- To nie nasz, ale kochamy ją jak swojego. - dziewczyna skinęła głową patrząc jak Suzi pije mleko.

Chwilę później kotka zaczęła łasić się między naszymi nogami, a Sam znowu zaczęła kichać.

- To ja lepiej pójdę do siebie. - powiedziała wstając i pobiegła na górę.

- Nie wiedziałam, że ma alergię. - babcia jedynie machnęła ze śmiechem ręką, wkładając gotowe babeczki do piekarnika.

Skierowałam się do salonu, siadając obok dziadka i opierając głowę o jego ramię. Mężczyzna uśmiechnął się, składając krótkiego całusa na czubku mojej głowy.
Oglądałam z nim jakiś film czując jak powoli odpływam.

Godzinę później

Obudziłam się, kiedy do moich nozdrzy dotarł nieziemski zapach jak podejrzewam z kuchni. Przeciągłam się zauważając, że jestem okryta kocem. Zrzuciłam go z siebie wstając z kanapy.

- Widzę, że już nie śpisz. - dziadek z uśmiechem popatrzył w moją stronę.

- Przy takich zapachach nie da się spać. - skwitowałam podchodząc do dzieła mojej babci. - Mmm.. - zaciągnęłam się zapachem babeczek.

- Co tak pachnie? - do kuchni weszła Sam rozglądając się dookoła. - Babeczki! - pisnęła stając obok mnie.

- Myślisz, że możemy? - zerknęłam na dziadka, który z uśmiechem wzruszył ramionami.

- Ani mi się ważcie! - do pomieszczenia weszła babcia odganiając nas od pyszności. - Najpierw kolacja. - westchnęłam odchodząc od babeczek i usiadłam przy stole.

Po zjedzonym posiłku w końcu nadszedł czas na najlepsze. Razem z Sam podeszłyśmy do słodkości wyciągając talerzyki.

- Tylko zostawcie coś dla nas. - zaśmiała się babcia, wychodząc razem z dziadkiem z kuchni.

Nalałam sobie trochę pomarańczowego soku, zabierając talerzyk i usiadłam na krześle. Po chwili dołączyła do mnie Sam.

- Pyszne co? - uśmiechnęła się przegryzając babeczkę. Skinęłam głową, ale tak naprawdę myślałam o czymś innym. Biłam się z myślami czy powiedzieć jej o brunecie, ale postanowiłam zaryzykować.

- Sam.. Mogę Cię o coś zapytać? - powiedziałam czując, że już nie jestem taka pewna siebie jak przed chwilą.

- Jasne. - odpowiedziała upijając łyk soku.

- Wiem, że to nie moja sprawa, ale.. - zawiesiłam się patrząc na talerz przed sobą.

- No dalej. - zaśmiała się blondynka.

- Czy.. Czy ty jesteś jedyną dziewczyną z jaką Harry ma "układ"? Wiesz, nie musisz odpowiadać, po prostu..

- Nie, luz. Tak, jestem jedyna. Inaczej bym się na to nie zgodziła. Harry obiecał mi, że dopóki nasz układ trwa on nie prześpi się z żadną inną.

- Ale przecież to nie ma sensu. To tak samo jakbyście byli w związku. - powiedziałam po chwili zastanowienia.

- Wiem, ale on już taki jest. Skomplikowany. Ciężko go zrozumieć. Dlatego czuje się tak jakby był moim chłopakiem, choć tak naprawdę nim nie jest. To strasznie dziwne.

- Trochę.. - tym bardziej, że widziałam go dzisiaj w objęciach innej dziewczyny. Przecież on po prostu okłamał i nadal okłamuje Sam, a ta naiwna mu wierzy. Nie mogę uwierzyć, że tak łatwo nią manipuluje.

- Gdyby powiedział mi, że sobie kogoś znalazł chyba bym się załamała. Choć pewnie prędzej czy później to nastąpi, to chce żyć tu i teraz i chcę z nim przeżyć te wakacje. - teraz już jestem pewna, że nie mogę powiedzieć jej o tym co zobaczyłam. Może w końcu sama przejrzy na oczy. Nie chcę zepsuć jej tych wakacji..

- Wiesz, może jestem głupia, ale mam nadzieję, że on kiedyś odwzajemni moje uczucia. - powiedziała słabo się uśmiechając. Odwzajemniłam jej gest dojadając babeczkę.

Godzinę później siedziałam już w swoim pokoju czytając książkę. Mój spokój zakłóciło pukanie w okno. Ze zdziwieniem podeszłam do niego, otwierając je.

- Co ty wyprawiasz!? - krzyknęłam do  bruneta, który stał już w moim pokoju.

- Cii.. - chłopak zbliżył się tak blisko, że zdołałam poczuć jego perfumy. Jego oddech odbijał się od mojej skóry wuwołując dreszcz na mojej skórze. Przytknął dłoń do moich ust zatykając je. Strzepnęłam ją odsuwając się na bezpieczną odległość i mierząc chłopaka wściekłym spojrzeniem.

- Co tu robisz i jak tu wszedłeś?! - zapytałam trochę ciszej.

- Przyszedłem do Sam. Pukałem do jej okna, ale chyba nie ma jej w pokoju. - powiedział jak gdyby nigdy nic. - Wszedłem po drabinie, jak zwykle z resztą.

- Nie mogłeś po prostu wejść drzwiami? - zapytałam unosząc brwi.

- Miley, zastanów się. Czy twoi dziadkowie wpuściliby mnie o tej godzinie? - uśmiechnął się siadając na łóżku.
Przewróciłam oczami zamykając okno.

Kilka sekund później usłyszałam jak drzwi od pokoju blondynki otwierają się.

- Przyszła. Już możesz iść. - brunet skinął głową wstając. Podszedł do mnie, a jego gorące wargi spoczęły na moim policzku.

- Dziękuję. - szepnął z uśmiechem i wyszedł zostawiając mnie oniemiałą na środku pokoju.

Summer [H.S] ✏Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz