Przebudziłam się czując jak promienie słoneczne grzeją moją skórę. Z przymróżonymi oczami zerknęłam na zegar ścienny by sprawdzić która godzina. Leniwie przetarłam oczy widząc, że dochodzi jedenasta.Zwlekłam się z łóżka i podreptałam w stronę szafy w celu wyciągnięcia ubrań na dziś. Zrzuciłam z siebie piżamę, kiedy nagle do mojego pokoju wparował brunet.
- Ej! Wyjdź stąd! - krzyknęłam zasłaniając się jak najbardziej bluzką.
- Dobra, dobra przecież nie patrzę. - zaśmiał się zakrywając dłonią oczy. Czułam jak moje poliki płoną. W pośpiechu założyłam luźną bordową koszulkę, której przód schowałam w białe shorty, uważnie przy tym obserwując lokowatego.
- Czego chcesz? - warknęłam w stronę chłopaka.
- Sam kazała Cię poinformować, że wychodzimy - odrzekł otwierając oczy.
- Więc dlaczego sama nie przyszła? - uniosłam brwi zakładając ręce na wysokości biustu.
- Bo poprosiła o to mnie? - odpowiedział naśladując moje ruchy na co przewróciłam oczami.
- Okey, więc możesz już iść.. A i mam małe pytanie, czy mógłbyś pukać przed wejściem do mojego pokoju? - zapytałam mając ciągle przed oczami tą żenującą sytuację.
- Tak jest! - krzyknął brunet udając, że salutuje i wyszedł.
- Co za kretyn.. - westchnęłam opadając na łóżko.
~kilka godzin później~
Siedząc na kanapie z miską truskawek polanych czekoladą i włączonym maratonem mojego ulubionego serialu, usłyszałam dzwonek do drzwi. Niechętnie zrzuciłam z siebie koc i ruszyłam w ich stronę.
- Zamówienie numer 365 Pizza z podwójnym serem i colą. - przede mną stał wysoki, dobrze zbudowany blondyn, trzymający w rękach stos kartonowych pudełek.
- To jakaś pomyłka. Ja nic nie zamawiałam. - odparłam delikatnie się uśmiechając. Chłopak jednak wgapiał się we mnie bez żadnego odzewu, co było trochę krępujące.
- Yy.. Ja.. To znaczy, że to nie jest ulica Wenington? - zapytał drapiąc się po karku.
- Werington.
- Cholerne zamówienia.. - blondyn uśmiechnął się ukazując przy tym rząd śnieżnobiałych zębów. - Jestem Mike. - powiedział wystawiając w moją stronę dłoń.
- Miley. - uścisnęłam delikatnie rękę chłopaka.
Mijały kolejne minuty, a rozmowa z nowo poznanym chłopakiem toczyła się w miłej atmosferze. Byłam zaskoczona, że nadal potrafię rozmawiać z ludźmi tak jak kiedyś. Cholernie mi tego brakuje, ale nie chcę wracać do przeszłości.
- Miley? Kim on jest? - ni stąd ni zowąd pojawił się obok nas Harry obładowany siatkami. Rozmowa z blondynem tak mnie wciągnęła, że nawet nie zauważyłam kiedy pod domem zaparkowało czarne BMW Styles'a.
- To chyba nie twoja sprawa. - rzuciłam spoglądając w jego stronę.
- Chyba jednak tak. Chodź do środka, robi się zimno. - powiedział łapiąc mnie za rękę i wprowadzając do domu.
- Co to miało być?! - krzyknęłam uwalniając nadgarstek z uścisku lokowatego.
- Nic, ten koleś to jakiś podejrzany typ. - burknął stając na przeciwko mnie.
- Słucham?! Widzisz go pierwszy raz na oczy i sądzisz, że nie mogę z nim rozmawiać bo jest "podejrzany"? Czy ty się dobrze czujesz? - byłam wściekła. Złość rozrywała mnie od środka. Kim on jest by wybierać mi towarzystwo?! Przecież nie robiliśmy nic złego! - Nic mi nie powiesz? - nie zdążyłam nawet dokończyć, ponieważ chłopak mocno naparł swoimi ustami na moje wypuszczając z rąk siatki. Serce zaczęło bić mi mocniej, a w głowie miałam totalny chaos.
- Harry.. Przestań.. - próbowałam odepchnąć chłopaka, jednak to na nic się nie zdało.
- Szsz.. - zielonooki przyparł mnie do ściany kładąc dłonie na moich biodrach. Nasze języki jednocześnie współgrały, a oddechy mieszały się.
- Zaraz przyjdzie Sam.. - powiedziałam odchylając głowę w bok.
- Jest z Melody na zakupach. Będzie wieczorem. - odparł składając pocałunki na mojej szyi.
- Nie. Stój. - położyłam dłoń na jego umięśnionym torsie lekko go odpychając
- Co jest? - zapytał normując oddech.
- Co jest?! Jesteś z Samanthą to za mało? Do tego to moja kuzynka. Nie chcę i nie potrafię jej tego zrobić. - tak i oprócz Samanthy jest jeszcze wiele innych lasek ale to szczegół.
- Przecież nic złego nie robimy.
- Oszukujesz ją i powoli wplątujesz w to mnie.. Nie chcę i nie będę twoją kolejną zabawką Harry.. Najlepiej jeśli zapomnimy o tym co tutaj zaszło. - powiedziałam spoglądając na chłopaka. Lokowaty skinął głową i podniósł leżące na podłodze siatki.
- Pomożesz mi? Sam chyba nie zdążyła Ci powiedzieć, ale organizujemy imprezę. - lekki uśmiech zagościł na jego twarzy formując w polikach małe dołeczki.
- Imprezę? - zapytałam zaskoczona tą informacją. To prawda, nic mi o tym nie wspominała, dziadkowie pewnie także nic nie wiedzą.
- Wpadnie kilka osób. To jak? Pomożesz?
- Ehh.. I tak nie mam nic lepszego do roboty. - wzruszyłam ramionami zabierając od chłopaka połowę siatek i kierując się w stronę kuchni.
- Ty pokrój warzywa, a ja zajmę się resztą. - skinęłam głową i sięgnęłam po kilka umytych już pomidorów.
- Cholera.. - syknęłam, kiedy przez nieuwagę przejechałam ostrzem noża po palcu.
- Co się stało. - Harry podszedł do mnie oglądając skaleczone miejsce.
- To wszystko przez Ciebie! Przez ten "incydent" nie mogę się na niczym skupić! - krzyknęłam opierając się o kuchenną wysepke.
- Czyli Ci się podobało. - zasugerował poruszając jednoznacznie brwiami, a na usta wkradł mu się ten chytry uśmieszek.
- Jesteś idiotą. - westchnęłam przewracając oczami.
- Chodź. Trzeba to opatrzyć. - nie sprzeczając się z brunetem, ruszyłam za nim do łazienki.
- Teraz będziesz bawił się w pielęgniarkę? - zapytałam ze śmiechem, kiedy chłopak usiadł na brzegu wanny.
- Co tylko zechcesz. - powiedział tym swoim tonem, który działa na każdą laskę. Prychnęłam pod nosem no bo cóż.. mnie to nie rusza.
- Ałł.. - syknęłam kiedy lokowaty próbował założyć mi opatrunek.
- Jak dziecko. - westchnął kręcąc głową, co akurat w jego wykonaniu wyglądało zabawnie.
- To tylko lekkie przecięcie. Wystarczy już tego bandażu.
- Jeszcze trochę.
- Harry.. Starczy.. - powiedziałam próbując wyrwać z jego rąk opatrunek, ale brunet nie dawał za wygraną.
- Styles! - krzyknęłam rozbawiona, kiedy razem z zielonookim wpadłam do wanny, na której jeszcze przed chwilą siedział.
- Wiedziałem, że na mnie lecisz. - powiedział z uśmiechem, po czym złączył nasze usta. Tym razem się nie opierałam. Po prostu poddałam się chwili...
No to ten... XD Co myślicie?
CZYTASZ
Summer [H.S] ✏
FanfictionPo tragicznej śmierci rodziców, Miley zamieszkuje z dziadkami w Los Angeles. Jest zamknięta na nowe znajomości i cały czas przesiaduje w domu. Dla dziewczyny miały być to kolejne wakacje jak co roku. Spokojne i zarazem nudne. Czy oby na pewno takie...