-11-

107 10 0
                                    


Leżałam w swoim pokoju, kiedy usłyszałam głośne pukanie do drzwi. Cóż.. Nie wiem jakim cudem mi się to udało bo muzykę dochodzącą z dołu było pewnie słychać w sąsiednim miasteczku.

- Miley, schodzisz na dół? Impreza właśnie się rozkręca. - Samantha stanęła w drzwiach trzymając dłoń na klamce.

- Nie mam ochoty. - westchnęłam opierając się o wezgłowie łóżka. Dziewczyna niepewnie weszła w głąb pokoju zamykając za sobą drzwi.

- Słuchaj.. Chciałam Cię przeprosić. - zaczęła siadając obok mnie. - Rozmawiałam z Harry'm i trochę przemówił mi do rozsądku. Wiem, że głupio się ostatnio zachowywałam. Posądziłam Cię o coś do czego przecież nie byłabyś zdolna, prawda? - zerknęła na mnie, a ja po chwili zawahania skinęłam głową.

- Nie musisz mnie przepraszać, rozumiem. - powiedziałam czując wyrzuty sumienia po tym co się dzisiaj stało. To wszystko jest popieprzone. Niby to tylko pocałunek, ale jednak..

- Między nami ok? - uśmiechnęła się wstając i poprawiając sukienkę.

- Jasne. - odwzajemniłam jej gest. - Śliczna sukienka. - powiedziałam przyglądając się blondynce.

- Kupiłam ją dziś specjalnie na ten wieczór. Mam nadzieję, że oczaruję Stylesa. - rozweselona zagryzła wargę.

- Z pewnością. - westchnęłam posyłając jej ciepły uśmiech. Blondynka opuściła mój pokój, a ja miałam totalny mętlik w głowie. Ten brunet doprowadza mnie do szału. Bawi się Samanthą jak chce. Pieprzony fuckboy, który uważa się za boga seksu. Żałosne..

Z zaprzątaną myślami głową, ułożyłam się wygodnie w łóżku. Jednak mój spokój nie trwał długo bo już po chwili usłyszałam pukanie w okno.

- Jeśli ktoś robi sobie jaja to zabije.. - mruknęłam sama do siebie podchodząc do okna. Ku mojemu zdziwieniu za szybą zobaczyłam twarz Harry'ego.

- Samanthy pokój jest z drugiej strony. - przewróciłam oczami i już miałam zamykać okno, kiedy ręka bruneta skutecznie mi to uniemożliwiła.

- Przyszedłem do Ciebie. - wzruszył ramionami wchodząc do środka, a razem z nim ciągnący się smród alkoholu.

- Jasne, wejdź.. - prychnęłam z sarkazmem. - Jak się tu dostałeś?

- Macie opartą z tyłu domu drabinę. - westchnął rzucając się na łóżko i podpierając na łokciach, po czym upił trochę piwa, które zauważyłam dopiero teraz.

- Nie mogłeś jak cywilizowany człowiek wejść po schodach? - uniosłam brwi w zdziwieniu.

- Wtedy Sam by to zauważyła, a ja..

- A ty jesteś dupkiem.. - mruknęłam pod nosem tak by chłopak tego nie usłyszał.

- Po prostu lepiej, żeby Sam nie wiedziała, że tu jestem. Ty chyba też tego nie chcesz?

- Taa.. - westchnęłam opierając się o kant biurka. - Czego tak właściwie ode mnie chcesz?

- Niczego. Na dole jest drętwo.- powiedział ziewając i przecierając dłonią twarz.

- No tak, za to tutaj to się dopiero dzieje. - prychnęłam rozbawiona zakładając ręce na wysokości biustu.

- A chcesz żeby się zadziało? - zapytał z tym swoim cwaniackim uśmieszkiem, poruszając sugestywnie brwiami.

- A chcesz stracić dwie pierwsze jedynki?

- Dobra, dobra już nic nie mówie. - zaśmiał się unosząc ręce w geście obronnym.

- Ide na dół. Zaraz przyjdę, a ty się stąd nie ruszaj chyba, że oknem bo Samantha może się tu kręcić.

- Idziesz się bawić beze mnie? - zapytał z miną zbitego szczeniaka, a ja przewróciłam oczami. Tak, ide na impreze w piżamie w nosorożce. Świetny pomysł.

- Nie. Idę się czegoś napić. - westchnęłam i nie czekając na jego odpowiedź wyszłam z pokoju.

Szybko zbiegłam na dół i nie zwracając na nikogo uwagi, przecisłam się do kuchni, gdzie na szczęście nikogo nie było. Z szafki nad kuchennym blatem wyjęłam szklankę, po czym nalałam do niej soku. Z wypełnionym do połowy szkłem ruszyłam na górę.

- A miałam cichą nadzieję, że jak wrócę to ciebie już tutaj nie będzie. - rzuciłam, jednak o dziwo nie usłuszałam odpowiedzi. Postawiłam szklankę na biurku i podeszłam do łóżka.

- O nie, błagam tylko nie to.. - szepnęłam sama do siebie, gdy zobaczyłam śpiącego w moim łóżku bruneta.

- Harry.. Harry wstawaj. - uderzałam go delikatnie po twarzy, jednak chłopak nie reagował. Świetnie.

Wiedząc, że i tak przegrałam tą walke, zamknęłam drzwi na klucz w razie gdyby Sam chciała mnie odwiedzić, po czym położyłam się po drugiej stronie łóżka, z dala od chłopaka.
Zamknęłam oczy i chwilę później odpłynęłam do krainy Morfeusza.

*Ranek*

- Miley śpisz? - obudziłam się słysząc pukanie do drzwi i zachrypnięty głos kuzynki.

- Teraz już nie, wejdź. - odpowiedziałam i przewróciłam się na drugi bok.

- Ale drzwi są zamknięte. - zaśmiała się, a ja leniwie uchyliłam lekko powieki.

- Cholera, zapomniałam.. - powiedziałam, otwierając szerzej oczy gdy zobaczyłam obok siebie lokowatego. Zaczęłam potrząsać jego ramionami, na co mruknął coś pod nosem, ale się obudził.

- Miley, wszystko okej? Wpuścisz mnie w końcu? - blondynka naciskała na klamkę, a ja zerwałam się z łóżka.

- Co jest? - szepnął zaspany Harry.

- Sam tu jest. Wyłaź. - powiedziałam równie cicho i otworzyłam okno. Chłopak wstał podchodząc do mnie bliżej.

- Cholera.. Nie ma drabiny. - powiedział przeczesując włosy ręką.

- Miley, co tam się dzieje? Z kim rozmawiasz? - usłyszałam zaniepokojony głos Sam.

- Z nikim.. Po prostu.. Nie mogę znaleźć klucza. - odkrzyknęłam zastanawiając się jak wyjść z tej sytuacji.

- To może przyniose Ci zapasowy z dołu? - zapytała ze śmiechem, ale mi wcale nie było wesoło.

- Tak, to dobry pomysł. - odpowiedziałam podnosząc z ziemi buty chłopaka i ciągnąc go w stronę drzwi.

- Okej, zaraz będę. - krzyknęła zbiegając po schodach. Po cichu otworzyłam drzwi sprawdzając czy na pewno nikogo tu nie ma.

- Chodź.. - szepnęłam po czym szybko zeszliśmy z góry. Wbiegłam do holu wciskając w ręce bruneta jego obuwie i otwierając mu drzwi. Ten w pośpiechu wyszedł z domu w biegu zakładając buty. Zatrzasnęłam za nim drzwi opierając się o nie plecami i oddychając z ulgą.

- O, znalazłaś klucz? - w połowie drogi do swojego pokoju zaczepiła mnie blondynka.

- Tak.. leżał na biurku. Gapa ze mnie. - zaśmiałam się nerwowo mając nadzieję, że dziewczyna uwierzy w moje słowa.

- Mniejsza z tym. Chciałam cię zapytać, a raczej prosić o pomoc w posprzątaniu tego syfu. - powiedziała rozglądając się w około. Rzeczywiście.. ten dom to istne pobojowisko.

- No dobrze.. - westchnęłam. - tylko się przebiorę. - dodałam na co dziewczyna skinęła głową, a ja ruszyłam do swojego pokoju. To będzie ciężki poranek..

Summer [H.S] ✏Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz