ROZDZIAŁ 3

459 15 1
                                    

Ciekawe, co takiego szykuje mi Dymitr? Sięgnęłam po ubrania. Strażnik przyniósł mi jedną z sukienek, z krótkim rękawem. Była żółta w białe groszki (zdjęcie w mediach). Sięgała mi do kolan. Leżała na mnie idealnie tak jak większość i muszę przyznać, że wyglądałam ładnie. Tej sukienki jeszcze nie nosiłam, nawet nie wiedziałam, że mam coś takiego. Ale Dymitr jest spostrzegawczy. Na pewno od razu rzuciła mu się w oczy. No nie! Nie dość ze romantyk, to jeszcze mój chłopak ma niezłe wyczucie stylu. Zrobiłam sobie jeszcze delikatny makijaż i byłam gotowa. Kiedy wyszłam z łazienki doszedł mnie słodki zapach z kuchni. Dymitr już czekał, a na stole leżały dwa talerze z naleśnikami z czekoladą. Postarał się.

-Smacznego.- powiedział gdy już usiadłam.

Wzięłam do buzi pierwszy kawałek. To było przepyszne. Nastrój z przed kąpieli szybko się ulotnił.

- Pycha! Nigdy nie jadłam czegoś tak pysznego. Gdzie ty nauczyłeś się tak gotować Towarzyszu?

- Cieszę się, że Ci smakuje. Uczyłem się od mamy. Niekiedy pomagałem jej w domu. Wykarmić trójkę dzieci to nie lada wyzwanie.

- Zwłaszcza z takim Dymitrem na czele, co to dwie porcję zjada.- droczyłam się z nim.

- Chyba mi nie powiesz, Roza, że sama nie jadłaś za dwóch.

- A wiesz, że w młodości byłam niejadkiem?- zamysliłam sie.
- Nie wierzę.- zaśmiał się.
- To uwierz.

Chwilę jedliśmy w ciszy napawając się naszym towarzystwem

- Przepraszam, że Cię umówiłam z ojcem.- przerwałam ciszę.

- To nie twoja wina. I tak kiedyś musiałoby do tego dojść. A wole mieć to za sobą.

- Nie boisz się?

- To tylko twoi rodzice, nie sądzę, żeby coś mi groziło. Po prostu się o ciebie martwią. A poza tym mówiłem Ci, że przyjmę wszystkie gromy, które na mnie spadną za to, że się spotykamy. Dla Ciebie zrobię i zniosę wszystko byle już Cię nie stracić.

- Wiem. I za to Cię Kochan, Towarzyszu.- podeszłam i go pocałowałam. Bez wahania odwzajemnił pocałunek.

- Też Cię Kocham, skarbie. Ale powinnyśmy się zbierać, jeśli nie chcemy spóźnić się na spotkanie z królową.- przypomniał mi.

***

Po chwili staliśmy już przed drzwiami do sali tronowej. W środku byli Lissa, Christian i Jill,  a przed tronem kłaniała się Daniela.

- Dobrze Lady Iwaszkow, rozpatrzę Pani propozycję. Może Pani odejść.- usłyszałam moją przyjaciółkę.

Ciekawe o co chodziło? Matka Adriana ukłoniła się i wyszła, rzucając nam pogardliwie spojrzenie. Gdy drzwi się zamknęły, Lissa opadła ciężko na tron.

- Co tam? Królowanie daje popalić?- spytałam i przytuliłam ją.

- A żebyś wiedziała. Po co ja dałam się na to namówić?

- Jak dla mnie jesteś wspaniałą królową.- wtrącił się Christian. 

- Wasza Wysokość.- ukłonił się mój chłopak.

- Rose, proszę zrób coś z nim! Dymitr, mówiłam już, jesteśmy przyjaciółmi, więc mów do mnie LISSA! I nie tytułuj mnie.

Biedna, nie rozumie, że on już taki jest. Jego żołnierska dyscyplina, wpajana mu przez wiele lat, nie pozwala na spoufalanie się z królową.

- Po co nas wezwałaś? - spytałam zaciekawiona.

- Lissa już z tobą nie wytrzymuje i wysyła cię daleko stąd.- Christian próbował być zabawny.

- Naprawdę?! Myślałam, że to ty będziesz pierwszy. Może lepiej, że zostajesz tu. Nie przyniesiesz jej wstydu.- odparowałam.

Ozera już chciał mi się odwdzięczyć, ale królowa spojrzała na niego karcąco. Potem zwróciła się do nas.

- Uznałam, że skoro i tak jesteście na urlopie, to zamiast nudzić się na Dworze, możecie zrobić sobie wycieczkę. Jutro jedziecie na cały tydzień do Bai.

Rose i Dymitr: Droga GwiazdOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz