_________________________
- Dymitr?- odezwałam się dążącym głosem.- Co TO jest?!- Jelenie księżycowe.- szepnął mi do ucha.
Wciąż opierałam się o niego plecami. Przytulił mnie mocniej.
- Nie bój się, nie zrobią nam krzywdy.- dodał.
Nagle jeden z nich zarżał radośnie, stając dęba i podbiegł do nas. Kiedy się zbliżył, Dymitr rozluźnił uścisk i powoli się podniósł. Zauważyłam, że to sarna.
- Luna?!- spytał z niedowierzaniem mój ukochany.
Ona znów zarżała, na potwierdzenie. Dymitr nie pewnie zbliżał rękę do jej główki.- Nigdy się nie wahaj.- przypomniałam cicho, uśmiechając się.
W końcu jego ręka opadła między uszy łani. Powoli wstałam i dałam jej do powąchania dłoń. Chwilę później Luna przesunęła się i moja ręką wylądowała na jej grzbiecie.
- WOW! Jest niesamowita.- powiedziałam głaszcząc jej świecącą sierść.
- Polubiła cię.- oznajmił strażnik.- Jesteś pierwszą osobą, która o nich wie?
- Naprawdę?! To wiele dla mnie znaczy. Opowiedz mi, jak znalazłeś to miejsce?
- To była jesień. Miałem wtedy 15 lat. Pokłóciłem się z moim przyjacielem, Alanem. Wędrowałem zdenerwowany przez las,- no to będę wiedziała, gdzie go szukać jeśli się wkurzy.- gdy usłyszałem beczenie. Podążyłem za dźwiękiem i zobaczyłem małą sarenkę. Zauważyłem, że noga zaplątała się jej w linę. Była sama, głodna i zmarznięta. Nie mogłem jej tak zostawić. Zabrałem ją ze sobą. Całą rodziną się nią opiekowaliśmy. Gdy podrosła odprowadziłem ją tam, skąd zabrałem. To ona mnie tu przeprowadziła.
- Mój dzielny, nieustraszony strażnik niosący małą sarenkę. Nie umiem sobie tego wyobrazić. Ale dlaczego tak świecą?
- Tak było. A świecą, ponieważ odbijają światło księżyca. Szukałem czegoś o nich, ale na nic nie trafiłem. Zostały mi własne obserwacje i domysły. Świecą się tylko w czasie pełni księżyca. Zazwyczaj w inne noce chowają się w lesie, ale jak chcą to mogą zostać. Ich poroża mają magiczne właściwości. Są równie inteligentne co ludzie, jeśli nie bardziej. Umieją wyczuć czy człowiek jest dobry. Mają też swoje upodobania. Np. Luna polubiła moją rodzinę, ale tylko mi pozwalała się karmić z butelki i zasypiała tylko w moim łóżku. Codziennie ją odwiedziłem. A potem wyjechałem do stanów.- za smucił się. Lecz przeszło mu, kiedy Luna dotknęła go nosem.
-Hej! Pocieszanie go to moja działka - uśmiechnęłam się.
Dymitr odwzajemnił mój uśmiech i pocałował mnie.
CZYTASZ
Rose i Dymitr: Droga Gwiazd
Fanfiction"Nasz los od zawsze zapisany był w gwiazdach. To one poprowadziły mnie do Ciebie mimo tylu przeciwności, spójrz. Jesteśmy tu. Razem. Ty i ja Roza. Na zawsze." Moja własna kontynuacja Akademii Wampirów z bloga: http://mojaroza.blogspot.com/?m=1 Okład...