ROZDZIAŁ 50

202 6 0
                                    

Obudziłam się mocno spleciona z ukochanym. Byliśmy odwróceni do siebie przodem. Jego ręce łączyły się w uścisku za moimi plecami. Nasze nogi tworzyły jedną wielką, plątaninę, tak że nie było wiadomo, która kończyna jest czyja. Jeszcze nigdy moje ciało nie pragnęło, przez sen takiej bliskości Rosjanina. On też już nie spał, jednak nie spieszył się rezygnować z tej pozycji. Mruczał mi przyjemnie do ucha, jak bardzo mnie kocha i o innych rzeczach, od czego zrobiło mi się gorąco. Jego dłoń zaczęła głaskać mnie po karku. Uniosłam głowę i nasze usta spotkały się w słodkim pocałunku. Popatrzyłam w oczy narzeczonego.

- A tobie wciąż mało.- westchnęłam, a on zaczął całować mnie po szyi.- Nawet nie myśl, że mnie tu zatrzymasz. Muszę iść do Lissy i tym razem chcę być wcześniej.

- Tak?- nie przerywał pieszczot.

- Dymitr, proszę. Nie chcę się z tobą kłócić przed ślubem.

- Ale czy ja coś robię? - spytał z niewinną miną.

- Możemy jeszcze chwilę poleżeć. A potem pójdę się ubrać i do Lissy.

- Nawet mi to odpowiada. Ja też muszę się przygotować.

- Ty nie wiesz co to znaczy przygotować się dla kobiety.

- Dowiem się, jak cię zobaczę przy ołtarzu.

Spojrzałam na zegarek.

- Dobra, muszę już iść.- próbowałam się wyplątać, ale ukochanymi nie pozwolił.

- Roza, nie zostawiaj mnie jeszcze.- zrobił smutną minę.

- Dymitr, naprawdę nie mogę. Lissa będzie na mnie zła.- przekonywałam go.

W końcu udało mi się jakoś uciec. Szybko złapałam ubranie i tak żeby nie złapał mnie ukochany, poleciałam do łazienki. Przekręciłam kluczyk, bo tak jak przewidziałam, do drzwi zaczął dobijać się Bielikow.

- Roza. Chodź tu do mnie.- mówił tak miękkim i melodyjnym głosem, że ledwo mu się oparłam.- Proszę, tylko na chwilę.

Nie mogłam powstrzymać uśmiechu. Zaczęłam się myć, przy akompaniamencie jego zachęt i wyznań. Umyłam głowę i nasmarowałam się olejkiem o zapachu truskawek. Powoli otworzyłam drzwi i chciałam szybko przebiec przez pokój, ale silne dłonie złapały mnie za rękę. A raczej próbowały złapać, ale ześlizgnęły się z nich dzięki olejkowi. Stanęłam w przejściu, wiedząc, że jestem bezpieczna i posłałam mu całusa.

- Nawet mnie nie pocałujesz na dowodzenia- spytał z wyciągniętymi ramionami.

Akurat. Żebyś zaciągnął mnie z powrotem do łóżka? Kuszące, ale nie mogę.

- Jeszcze zdążysz mnie na całować.- powiedziałam i wyszłam. Kiedy się obróciłam, na jego twarzy widniał cwany uśmiech.

U Lissy czekały już Mia, druhny i królowa. Wiktoria i Sydney szybko wcisnęły mnie w suknię ślubną i poradziły na krześle, przed toaletą. Moją fryzurą zajęła się alchemiczka, a Lissa w tym czasie robiła mi makijaż. To samo zrobiły Jill i Sonia z Mią.

- Dymitr ostatnio zachowuje się dziwnie. Dzisiaj też nie mógł mnie puścić i musiałam prawie że uciec z domu.

- Chce się tobą nacieszyć. Tyle razem przeszliście, że boi się cię stracić.- przekonywała mnie Sonia.

- Zaczynam się obawiać czy nasza noc poślubna nie przedłuży się na cały miesiąc miodowy.

- Nawet mi się nie ważcie.- wtrąciła się Lissa.- Jutro o północy macie wylot, więc macie być gotowi do wyjazdu o dwudziestej pierwszej.

Tak jak przewidziałam przyjaciółka zafundowała nam też podróż ślubną.

- Liss tyle dla nas zrobiłaś. Jak ja mam ci się odwdzięczyć?

- Po prostu dobrze się baw i żyj jak zwykła dziewczyna, bo za rok będziesz mnie chroniła.

W tym momencie obie z Mią byłyśmy gotowe. Blondyna zażyczyła sobie koka, a ja jednak wolałam rozpuścić włosy. Efekt końcowy był zniewalający.

- Idealnie.- uznała królowa.

- Wyglądacie przecudnie!- zawołały jednocześnie Jill i Wiktoria.

Myślę, że dziewczyny mogłyby się zaprzyjaźnić gdyby chodziły razem do szkoły. Hej, a jak by tak... Zostawię to na kiedy indziej. Teraz mój wielki dzień. Poprawka. Nasz wielki dzień.

- Dobra.- zwróciła się teraz do druhen.- Chodźcie mi jeszcze pomóc przygotować dziewczynki z kwiatami.

Dziewczyny przytaknęły i skierowały się do drzwi.

Po chwili ja i Mia zostałyśmy same w komnacie.

- Jak się czujesz?- spytała morojka.- Ja strasznie się cieszę, ale i denerwuję.

- Ja też. A przecież to tylko parę kroków w sukience do mężczyzn, z którymi spędzimy resztę życia.- zachichotałyśmy.

Teraz mogłam się jej dokładnie przyjrzeć. Też miała suknię z falbankami ale na ramiączkach. Na wierzchu powiewała koronka. Jej druhny miały sukienki podobnego koloru do Wiktorii i Sydney, tyle że ciemniejszego i na jednym ramiączku. Od pasa w górę wydawało się jakby miały łuski( zdjęcia na dole).

Wtem rozległo się pukanie do drzwi. Weszli przez nie moi rodzice i ojciec Mii.

- Jak się macie dziewczyny?- spytała moja mama.

- Dobrze.- odpowiedziałyśmy jednocześnie.

Moja mama mnie przytuliła, co trochę mnie zaskoczyło.

- Moja mała córeczka wychodzi za mąż.- powiedział, dziwnie czule Abe. O co im chodzi?- Pamiętaj, jeśli będziesz miała problemy z mężem, zawsze możesz na mnie liczyć.

- Dzięki tato. Będę pamiętać. - jakbym miała mało powodów do martwienia się o Dymitra.

- Ledwo skoczyłaś szkołę, a już masz więcej znaków niż połowa dworu, jesteś w ciąży i masz ślub. Z dziecka nie jestem może zbyt zadowolona, ale i tak jestem z ciebie dumna. Oboje z twoim ojcem jesteśmy.- szturchnęła Abe'a

- Oczywiście.- poparł ją staruszek.- Już ci to mówiłem na koronacji i u siebie.

- Dziękuję za to, że jesteście przy mnie. - przytuliłam ich. Dzisiaj chyba nikt nie jest sobą. Dymitr, moi rodzice, ja. Nie zdziwię się jeśli Jewa nie będzie mówić zagadkami. Ale na to małe szanse.

W tym czasie Mia rozmawiała ze swoim tatą.

- To co?- ojciec podał mi ramię.- Czas do ołtarza.

- Na to wygląda.- chwyciłam jego rękę i dałam się poprowadzić.

Rose i Dymitr: Droga GwiazdOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz