ROZDZIAŁ 67

172 4 0
                                    


Siedzieliśmy tak w ciszy, napawając się swoim towarzystwem. Ale jednak męczył mnie mrok. Tyle, że nie mój.

- Dymitr?

- Tak, kochanie?

- Martwię się o Lissę. Przed koronacją mówiła mi, że poradzi sobie z negatywnymi emocjami związanymi z używaniem Ducha, ale ja nie jestem pewna. Pamiętasz nasze ostatnie spotkanie w śnie?

- Wiele razy spotykałem cię we śnie. O które ci chodzi?- uśmiechnął się do mnie promiennie.

- Myślę, towarzyszu, że doskonale wiesz. I wtedy, gdy powiedzieliśmy, co wyprawia Robert...

- Obiecuję ci,- przerwał mi. Nie lubię tego, ale cóż. Mamy rocznicę i nie będę się wkurzać. - że jeśli jeszcze raz będzie próbował nam zniszczyć życie, nie wiem jak to zrobię, ale znajdę go i uduszę gołymi rękami.- w głosie strażnika wyczułam złość, jad i furię.

Trochę się wystraszyłam. Tylko kilka razy widziałam go w takim stanie. Kiedy groził Wiktorowi, że go zabije jeśli o nas wspomni i o wiele częściej, kiedy był strzygą. Jednak nie dałam tego po sobie poznać. Nie chciałam, żeby on też się wystraszył, albo martwił czy zostało w nim coś ze strzygi. A ja wiedziałam, że nie. Objął mnie na nowo, jakby nigdy nic, a ja wtuliłam się w niego.

- Tak jak mówiłam, zanim mi przerwałeś, Lissa zareagowała agresywnie, jak zawsze pod kontrolą ducha. Boję się o nią, że zrobi coś głupiego sobie lub komuś obok. Już nie mogę brać na siebie jej mroku i brakuje mi pewności, czy zawsze będzie bezpieczna.

- Roza.- westchnął mój ukochany z uśmiechem.- Wśród wszystkiego za co cię kocham, jest chęć pomocy innym. Ale ty chcesz im ulżyć kosztem swojego zdrowia, a nawet życia. To jest odważne, bohaterskie, ale i niebezpieczne. A ja nie wiem co bym zrobił, gdybym miał cię stracić.- po jego policzku spłonęła łza. Szybko jednak ją otarł.- Kocham Cię jak nikogo wcześniej. Jeszcze nigdy nie czułem tego co przy tobie. Na sam twój widok serce mi przyspiesza. A gdy pomyślę, że mogę spędzać z tobą każdą noc mojego życia, muszę się uszczypnąć, aby sprawdzić czy to nie jest sen. Mój świat bez ciebie byłby taki pusty. Przeżyłem wiele rzeczy, wiele ran, ale nigdy nie cierpiałem tak, jak w chwilach, w których cię traciłem.- nachylił się i szepnął mi do ucha. - A najlepsza jesteś w łóżku. To co ze mną robisz, jest niesamowite. Ty jesteś niesamowita. Przy żadnej dziewczynie nie traciłem tak kontroli, jak przy tobie. Dzięki naszym zabawą, dowiaduję się o sobie dużo nowych rzeczy. Wiem, że z tobą nie mam się czego wstydzić. W naszych rozmowach nie istnieją tematy tabu. Za dobrze mnie znasz. Pokazujesz mi rzeczy, na które normalnie nie zwracam uwagi. I dzięki tobie cieszę się światem. Nie wiem jak mogę się za to odwdzięczyć.

- Już mi się odwdzięczyłeś. Zawsze stałeś po mojej stronie, chciałeś dla mnie jak najlepiej, i dałeś mi kochającą rodzinę. No i oczywiście, nauczyłeś mnie walczyć i dbać o bezpieczeństwo królowej. A jeśli chodzi o sprawy łóżkowe mogła bym powiedzieć to samo. No nie licząc tego fragmentu o poprzednich partnerach, bo ty byłeś pierwszy. I bardzo się z tego cieszę.-pocałował go namiętnie.

- Dziękuję Roza.- wyszeptał mi.

- To ja dziękuję.

Nasze usta na nowo się złączyły. Dłońmi błądziłam po jego klatce piersiowej, powoli rozpinając mu guziki. Poczułam jego palce zaciskające się na mojej tali. Nagle leżałam na poduszkach, a nade mną pochylał się mój ukochany. Powoli jeździł ręką po moim udzie, zbierając sukienkę. W tym czasie jego usta zeszły na moją szyję, bo i bez nich miałam problem z normalnym oddychaniem. Chciałam ściągnąć jego koszulkę, ale zabrakło mi świadomości. Dymitr chyba odczytał moje zamiary, bo gdy tylko moja sukienka wylądowała na poduszkach, on pomógł dołączyć do niej swojej koszulce. Kiedy pozbył się wszystkich naszych ubrań, popatrzył się na mnie. W tym czasie ja próbowałam uspokoić oddech. To jak na mnie patrzył, sprawiało, że robiło mi się gorąco. Samym wzrokiem.

- Dymitr, co ty ze mną robisz?- wysapałam, wciąż ciężko dysząc. Teraz w jego oczach widziałam zdziwienie, ale nie ostudziło to jego zapału.

- Ale co ja robię?- spytał zdziwiony.

- Nie ważne.- powiedziałam przyciągając go i wybijając się mocno w jego wargi. Czułam, że chciał protestować i zrozumieć o co mi chodziło, ale po sekundzie zmienił zdanie. Zatopił się w rozkoszy moich pocałunków.

- Roza.- mówił przez resztki świadomość. Po chwili nasze ciała splotły się w miłosnym tańcu. Jedyne co można było usłyszeć, to nasze jęki. No i od czasu do czasu miłosne wyznania Dymitra po rosyjsku. Nie liczy się nic oprócz nas. Od razu zapomniałam o masażu.

Przytuliłam się do ukochanego.

- Ja tiebia liubliu Roza.

- Wiesz co? Kiedy zdecydujesz się na siedzenie ze mną w domu, ale na wcześniej niż siódmy miesiąc nie licz, to będziemy mieć dużo czasu na to, żebyś nauczył mnie rosyjskiego.

- oczywiście Roza, że Cię nauczę, ale jeśli chodzi o urlop to może zostanę przy tobie od powrotu?- uśmiechnął się z prośbą w oczach.

- O nie, kochany. Będziesz pracował jeszcze przez kilka miesięcy. To twoja praca. Potem będzie kolejny urlop, wyjazd do twojej Krainy Lodu, pewnie opieka nad dzieckiem. Wtedy odpoczniesz od pracy i nacieszysz się mną.

- No dobra, a co powiesz na czwarty?

- Nie.

- piąty?

- Ee.- pokręciłam przecząco głową.

- szósty?

- Hy...- zastanowiłam się i...- nie.

- sześć i pół?

- Zgoda.- poddałam się. - Może być sześć i pół. Dymitr? Myślisz, że będę strażniczką Lissy?

- Kochanie, przecież już jesteś.

- Tak, ale od razu po tym jak zdrowiałam po postrzale, zaszłam w ciążę. Długo nie będę mogła być strażniczką. Boję się, że rada da mi inny przydział. Mogą uznać, że wyszłam z wprawy.

- Po tym co ostatnio pokazaliśmy? Skarbie, wszyscy wiedzą, że lepszej ochrony królowa nie może mieć. Nawet jeśli jesteś trochę nieposłuszna i nie opanowana, to i tak nie da się nie zauważyć twoich umiejętności. To twoja przyjaciółka i prawie oddałaś za nią życie. I wiem, że bez wahania zrobiłabyś to znowu.

Leżeliśmy tak w błogiej ciszy, wsłuchani w szum fal.

- Masz jeszcze jakieś atrakcje dla mnie?- spytałam po dłuższym czasie.

- A co nie podoba ci się tu?- Dymitr uśmiechnął się.

- Kochanie znasz mnie. Nie lubię długo siedzieć w jednym miejscu, no chyba, że to sypialnia.- w uszach zadźwięczał mi jego śmiech.

- Och Roza, Roza. Już mnie chyba niczym nie zdziwisz.

- Ty mnie też nie.

- Okey. - uśmiechnął się cwanie.- Podejmuję wyzwanie. Ubieraj się.

Rose i Dymitr: Droga GwiazdOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz