Przed moimi oczami przewijały się koszmarne obrazy. Widziałam przeszłość. Lissę torturowaną przez Daszkowa, potem dręczącą Jessego, wypadek w którym zginęła rodzina mojej przyjaciółki, Dymitra zaatakowanego przez strzegą, podczas akcji ratunkowej, kruka w pokoju, śmierć Wiktora, martwe ciało Masowa, jak on zginął w Spoken. Bardzo cierpiałam. Czemu on! Był dla mnie jak brat. Całkiem zapominałam, że on już żyje. Jenak tamten ból został. Nigdy nie zapomnę tego uczucia, gdy trzymałam jego bezwładne ciało. Następne obrazy przedstawiały mojego ukochanego jako strzygę, potem bawiącego się z dziećmi, ale nie moimi, tylko Taszy.
Poczułam, że ktoś szarpie mnie za ramiona.
- Roza, obudź się! Roza.- do mojej świadomości dotarł spanikowany głos.
Zerwałam się, otwierając oczy. Dymitr objął mnie i w tedy zorientowałam się, że po moich policzkach cienką łzy.
- Już wszystko dobrze, jestem tu. Spokojne Roza. Nie pozwolę, żeby coś ci się stało. To Tasza?
- Tak.- powiedziałam przez łzy. Ale jak zobaczyłam minę Dymitra, poprawiłam się.- To znaczy nie. Znaczy tak, ale nie tak jak myślisz.- jąkałam się.
Opowiedziałam mu sny. Kiedy skończyłam przytulił mnie mocniej. Teraz tylko on mógł mi pomóc. Jego bliskość, miłość, czułość. Pocałowałam go namiętnie. Odwzajemnił gest. Jego pocałunki były pełne wsparcia, ale i tęsknoty. Wiedziałam, że chce czegoś więcej, ale nie okazywał tego. Nie chciał naciskać. Jednak, ja też za nim tęskniłam. Za dotykiem, smakiem. W końcu pragnienie zawładnęło nami. Całowaliśmy się coraz namiętniej. Odczytał moją potrzebę bliskości i zaczął zdejmować moją bluzkę. Płonęłam pod jego dotykiem. Zszedł ustami na moją szyję.
- Roza- szeptał co pocałunek.
Jak ja uwielbiam ten akcent. Nasze wszystkie ubrania wylądowały na podłodze, a my znowu byliśmy jednością, po tak długim czasie. Te tygodnie były prawdziwą udręką. Bez jego dotyku, pocałunków, tylko głos. Nawet nie mogłam go zobaczyć. To było większe cierpienie niż tortury w śnie. Ból psychiczny jest gorszy od bólu fizycznego.
Kochaliśmy się długo i namiętnie. Liczyliśmy się tylko on i ja. Gdy byliśmy już zmęczeni, usnęliśmy, spleceni w miłosnym uścisku. Byliśmy blisko siebie. Dwa ciała tworzą jedno. I tylko jedna dusza znów złączona z dwóch części. Tak jak zawsze powinno być. Nic więcej mi do szczęścia nie trzeba. No może w tym momencie. Kocham go.
CZYTASZ
Rose i Dymitr: Droga Gwiazd
Fanfiction"Nasz los od zawsze zapisany był w gwiazdach. To one poprowadziły mnie do Ciebie mimo tylu przeciwności, spójrz. Jesteśmy tu. Razem. Ty i ja Roza. Na zawsze." Moja własna kontynuacja Akademii Wampirów z bloga: http://mojaroza.blogspot.com/?m=1 Okład...