Wparowałam wściekła na salę. Dymitra jeszcze nie było, co mnie zdziwiło. No tak. Przecież trening mamy za jakieś pół godziny. Postanowiłam na początku się rozgrzać, a potem wyżyć na worku treningowym. Zrobiłam dziesięć okrążeń w siedem minut. Mój nowy rekord. Przez kolejne osiem minut rozciągałam się. No to został mi jeszcze kwadrans do przyjścia mentora. Zaczęłam z całych sił walić w wór, jakby to on odpowiadał za mój gniew. Nie byłam zła, byłam wkurwiona. Na Lissę i Adriana, że nic mi nie powiedzieli. Na Jessego i Ralfa, że są dupkami. W sumie to teraz byłam zła na cały świat. No i oczywiście, na tą sukę Tatianę.
Zignorowałam ból w ręce, mimo że syknęłam. Nie obchodziło mnie nic po za workiem i moim gniewem. Wzięłam kolejny zamach, po którym na pewno zaboli mnie ręka i uderzyła bym w niego, gdyby ktoś nie złapał mnie za rękę. Instynktownie chciałam stanąć do walki z przeciwnikiem, ale zorientowałam, że jest nim Dymitra. Tak zajęłam się ćwiczeniami, że nie zauważyłam, kiedy wszedł. Przeklęłam siebie za nieostrożność. Chociaż, czy teraz ma to znaczenie?
- A rozgrzewka była.- spytał z uśmiechem mój mentor. Więc dziś miał dobry humor, w przeciwności do mnie.
Jednak gdy zobaczył jaką mam minę, po uśmiechu nie było śladu. W jego oczach zobaczyłam troskę.
Kiedy puścił moją rękę, przytuliłam się do niego. Poczułam, że lekko się spiął, ale objął mnie ramionami i zaczął głaskać po włosach. Poczułam pieczenie pod powiekami, ale nie płakałam.
- Roza, co się dzieje? Dlaczego jesteś zła?- w jego głosie słyszałam troskę i czułość. Martwił się o mnie.
- Nie jestem zła.- odsunęłam się od niego.- Jestem wściekła!- wykrzyknęłam i po raz dwudziesty uderzyłam w worek. Poczułam przeszywający ból w nadgarstku, tak że zginęłam się w pół, ściskając obolałą rękę.
Dymitr lekko pociągnął mnie do ławki i kazał pokazać rękę.
- Nic mi nie jest.- zaprotestowałam, ale i tak podałam mu dłoń.
Chwilę ją badał. Potem poszedł do pokoju nauczycieli i wrócił z workiem lodu. Przyłożył mi go do nadgarstka i przywiązał bandażem.
- To nic takiego, ale dzisiaj już ci wystarczy. To powiesz mi, co się stało?- usiadł koło mnie.
- Chodzi o Liss.
- Pokłóciłyście się?- dopytywał.
- Jeszcze nie. Ale po treningu mam zamiar porządnie z nią pogadać.- poczułam wybierający się we mnie gniew.
- Spokojnie. Rose powiedz o co chodzi. Wiesz, że mi możesz zaufać.
- Jesse i Ralf powiedzieli mi, że królowa myśli nad innym przydziale dla mnie, a Lissa i Iwaszkow o wszystkim wiedzieli i mi nie powiedzieli. Jak ona tak mogła. Ja jej mówię...- zaczęłam się podnosić, ale Dymitr ściągnął mnie na dół. Powoli docierało do niego, to co powiedziałam.
- Jak to inny przydział?!- spytał zszokowany i może lekko przestraszony.
- Normalnie. Nasza kochana Tatiana- powiedziałam z sarkazmem.- uznała, że jestem dobrą wojowniczką, ale mam zły wpływ na księżniczkę, więc chce mnie od niej odsunąć. Tyle.
- I mówisz to z takim spokojem?!- sam starał się nie dać ponieść emocją. Dlaczego aż tak się tym przejął?
- A co mam wrzeszczeć na każdą osobę, że to nie sprawiedliwe? Co mi to da?
- Kiedyś byś tak zrobiła.- stwierdził.
- Kiedyś tak. Ale to nie ma sensu.
- To dlaczego jesteś taka zła?
CZYTASZ
Rose i Dymitr: Droga Gwiazd
Fanfiction"Nasz los od zawsze zapisany był w gwiazdach. To one poprowadziły mnie do Ciebie mimo tylu przeciwności, spójrz. Jesteśmy tu. Razem. Ty i ja Roza. Na zawsze." Moja własna kontynuacja Akademii Wampirów z bloga: http://mojaroza.blogspot.com/?m=1 Okład...