7th

1.4K 133 13
                                    

Okładka od white_oliv :)

Jughead zapukał kilka razy w białą powłokę drzwi, po czym zerknął na ganek domu państwa Lawtonów, gdzie znajdował się Archie. Rudowłosy chłopak podniósł dwa kciuki w górę, które miały prawdopodobnie dodać otuchy jego przyjacielowi. Jug stał dłuższą chwilę przy drzwiach, ale nikt mu nie otworzył. Uznał, że może obecni mieszkańcy tego domu znajdują się w zupełnie innym miejscu. 

Fakt, że nikt mu nie otworzył spowodował, iż odetchnął z ulgą. Nie chciał dowiadywać się, kto naprawdę stoi za tajemniczymi liścikami. Przynajmniej jeszcze nie teraz. Zdawał sobie sprawę, że w którymś momencie będzie chciał zobaczyć, kim jest autor wiadomości. Jednak obecnie naprawdę go to nie interesowało. 

- Nikt ci nie otworzył, serio? - spytał zdziwiony Andrews, kiedy Juggie przyszedł z powrotem. - Jesteś pewien, że nikogo tam nie ma? 

- Przecież nie będę się włamywał, żeby sprawdzić, czy ktoś tam jest, Archie - wywrócił oczami Jug. - Dajmy sobie spokój. Chodźmy do Brain Freeze. Mam ochotę na lody. W Lester ostatnio jest gorąco jak w piekle. 

Droga do Brain Freeze nie zajęła im za dużo czasu. Przyjaciele zdecydowali, że zostaną w lokalu, bo w środku była klimatyzacja. Zajęli stolik w rogu sali i zaczęli jeść lody przy okazji gadając o jakiś drobiazgach. Nie nacieszyli się jednak spokojem, bo pewna dziewczyna szybko ich zobaczyła i na sam widok Jugheada w podskokach podążyła w ich stronę. Czarnowłosy zacisnął pięść, myśląc o tym jak ją spławić. 

- Cześć, Juggie! - zawołała Fay na widok Jonesa. - Dobrze cię widzieć. 

- Cześć, Faydra - mruknął Jug, po czym zajął się jedzeniem lodów. 

Jughead naprawdę liczył na to, że jego nowa koleżanka wyczuje niechęć z jego strony i najzwyczajniej w świecie da mu spokój. Nie miał ochoty na jej towarzystwo. On sam siebie uważał za dziwaka, ale Fay to był poziom ekspert. W dodatku tak dziwnie uśmiechała się na jego widok. Może ona uciekła z psychiatryka?

- Jestem Archie - odezwał się Anderws do znajomej swojego przyjaciela przy okazji wyciągając w jej stronę rękę. 

Taki obrót spraw bardzo nie podobał się Juggowi. Posłał Archiemu mordercze spojrzenie. Gdyby mógł zabijać wzrokiem, to populacja w Riverdale zmalałaby drastycznie... 

- Co o tym sądzisz? - spytała Fay Jugheada. 

Jeśli Faydra coś proponowała, to musiał odpowiedzieć tylko w jeden sposób. 

- Nie mamy czasu - odpowiedział po czym wstał od stolika . - Do zobaczenia - dodał najmilej jak potrafił, po czym jak najszybciej opuścił Brain Freeze. 

Jughead nie do końca rozumiał, dlaczego tak bardzo nie mógł znieść Fay. Nie przepadał za wieloma osobami, ale zwykle nie unikał ich, wręcz przeciwnie. Uwielbiał pojawiać się w ich otoczeniu z szyderczym uśmieszkiem widząc, jak bardzo ich to denerwuje (bo w jego przypadku, jeśli kogoś nie znosił - działało to też w drugą stronę). Jednak Faydra... bardzo go lubiła. Tylko dlaczego? Nie chciał, żeby go lubiła! Po ostatnim ognisku miał jej serdecznie dosyć. Nie polubił jej znajomych (wyjątkiem był Felix), więc liczył na to, że sobie odpuści. Ona jednak wydawała się być niezwykle uparta. Jug nie do końca wiedział, czy powinien być na nią wściekły, czy raczej pod wrażeniem tego, jaka była nieustępliwa.

- Poczekaj chwilę! - krzyknął rudowłosy chłopak doganiając przyjaciela. 

- Nie zadawaj zbędnych pytań - powiedział Jug. - Nie chcę gadać o tej dziewczynie. Od kilku dni nie chce się ode mnie odczepić - dodał maszerując co raz szybciej.

- Okej. - wzruszył ramionami Archie. - Co planujesz robić? 

- Nie wiem. Przejdźmy się gdzieś - odpowiedział Jughead.

Chłopaki ostatecznie udali się nad jezioro, gdzie spędzili dwie godziny. W tym czasie powietrze zdążyło się odrobinę ochłodzić. Potem wstąpili do jakiegoś baru na hamburgery. Ich wspólne spędzanie czasu w Lester nie różniło się za wiele od tego w Riverdale. Jednak Jughead uważał, że w Lester mieli o wiele więcej swobody i spokoju. Praktycznie nikt ich tutaj nie znał. Brak zaszufladkowania bardzo podobał się Juggowi. 

Pod wieczór kręcili się w centrum niewielkiego miasteczka, gdzie znaleźli stare kino oraz duży park. Potem dotarli pod niewielki ratusz. Prezentował się dość skromnie w porównaniu do tego w Riverdale, jeśli chodziło o wielkość, ale Juggie uznał go mimo wszystko za piękny. Nastolatkowie mijali całkiem sporo osób w swoim wieku aż przypadkowo trafili na grupę w parku, która grała w ogromne szachy i brakowało im dwóch osób do gry. 

W końcu dotarli pod supermarket, który nazywał się Target. Obaj pragnęli czegoś zimnego do picia, a Jughead w szczególności potrzebował jedzenia. Archie wybrał jeden z wózków, a Jug od razu wsiadł do środka. 

- Żartujesz sobie? - spojrzał na przyjaciela Andrews. 

- Zrobiliśmy dzisiaj tyle kilometrów, że nie mam siły na dalsze chodzenie - wzruszył ramionami Jug, a Archie zaczął pchać wózek śmiejąc się z tego głośno. - Swoją drogą, po co w Lester dwa tak duże supermarkety? Przecież nie mieszka tu aż tyle osób. Chyba, że koniecznie dbają o istnienie konkurencji. 

- Nie gadaj już tyle, bo przyciągasz zbyt dużą uwagę - odpowiedział rudowłosy widząc jak mijani przez nich ludzie patrzą na nich jak na dziwaków. 

Archie nucił pod nosem jedną z piosenek puszczanych w supermarkecie, kiedy Jug potwornie się nudził.Sięgnął więc do swojego skórzanego plecaka, skąd wyciągnął polaroid. Postanowił zrobić z niego użytek i wykorzystać drugą fotografię. Kiedy Archie trzymał dwa pudełka ciastek zastanawiając się nad wyborem i robiąc przy tym dziwną minę, Jughead wytknął język wydurniając się przy tym maksymalnie i zrobił zdjęcie. 

- Przestań się wydurniać i nie zjedz wszystkiego od razu - stwierdził Andrews rzucając w przyjaciela słodyczami. 

Jug zaczął przedrzeźniać przyjaciela, ale ten w odwecie zaczął trząść wózkiem, przez co Jones poczuł jak podchodzi mu do gardła hamburger, który zjadł na obiad. Kiedy Archie się uspokoił, Jughead sięgnął po przypadkowe opakowanie ciastek, otworzył mnie po czym wyciągnął kilka, aby zaspokoić swój głód.  

- Zobaczysz, zaraz wyrzucą cię za niewłaściwe zachowanie i wandalizm. Jeszcze zniszczysz ten wygodny wózek - powiedział mając w buzi mnóstwo ciastek.

- Zapomniałem, że mam do czynienia z księżniczką. Życzysz sobie coś jeszcze, księżniczko Forsycjo Pendletonio Jones? - spytał rudowłosy kłaniając się Jugheadowi. 

- Lepiej prowadź ten wózek, szoferze Archibaldzie - odpowiedział Jug posyłając przyjacielowi złośliwy uśmieszek. 

Zakupy zajęły im zdecydowanie zbyt dużo czasu jak na tak małą ilość produktów. Przez większą ilość czasu jeździli wózkiem po całym sklepie, doprowadzając pracowników Targetu do szału. Po opuszczeniu supermarketu postanowili jeszcze przejść się ulicami Lester, aby potem wrócić do domu. Jednak Jughead zatrzymał się przy starym budynku na końcu głównej ulicy. Na nim znajdowała się tablica, która zabraniała wejścia do środka. Okazało się, że tym budynkiem był teatr, który miał zostać poddany remontowi po wakacjach. 

- "Wejście na teren budynku jest surowo zabronione. Grozi zawaleniem." - przeczytał na głos Jones. - Widzę z boku teatru wyjście awaryjne. Chodźmy się rozejrzeć. 

- Niby taki inteligentny, a ewidentnie nie rozumie znaków - mruknął Archie idąc za swoim przyjacielem.

Last word | Jughead Jones Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz