Okładka od soynisia :)
Jughead nie musiał się za wiele natrudzić, aby dostać się do środka budynku. Drzwi nie zostały zamknięte, więc bez większego zastanowienia nacisnął klamkę, po czym przekroczył próg. Sama drewniana powłoka była już w tak podłym stanie, że zwykłe ich kopnięcie mogłoby ją rozwalić na drobne kawałki. Jug jednak wolał, aby ich krótkie odwiedziny w zakazanym miejscu pozostały niezauważone, dlatego nie zostawiał za sobą wiele śladów. Archie mimo oporów ruszył za swoim przyjacielem w głąb budynku.
- A co jeśli ktoś tutaj przebywa? - spytał cicho rudowłosy.
- Przywitamy się i zaczniemy zgrywać głupków, że nie jesteśmy stąd, co częściowo pokrywa się z prawdą. - odpowiedział pewnie Jones.
- A potem uciekniemy, jasne?
- Powiedziałem, że będziemy zgrywać głupków, a nie, że nimi jesteśmy. To oczywiste, że uciekamy. - wywrócił oczami Jughead.
Nastolatek rozejrzał się wokoło, dokładnie rejestrując każdy szczegół sali. Wysoki sufit, średniej wielkości okna, niezwykle duża przestrzeń oraz odpadający tynk ze ścian, to pierwsze, co dostrzegł. Potem przyjrzał się bardziej zniszczonym fotelom. Niektóre były w dość dobrej kondycji - można było z nich nadal korzystać. Inne zaś całkowicie nadawały się do wyrzucenia.
Archie usiadł na scenie patrząc w górę. W dachu musiała znajdować się niewielka dziura, bo chłopcy ujrzeli ją dopiero, gdy znaleźli się bliżej miejsca, gdzie występowali aktorzy. Juggie od razu wykorzystał okazję do wykonania kolejnej fotografii. Dźwięk robionego zdjęcia przeszył ciszę jaka panowała wewnątrz budynku. Andrews wzdrygnął się, po czym odwrócił głowę na przyjaciela. Westchnął z ulgą, gdy zdał sobie sprawę, że to tylko Jug jest sprawcą hałasu, a nie jakaś trzecia osoba.
- Szkoda, że kolejne miejsce kulturalne niszczeje - odezwał się Jughead. - Podobno nie ma być wyremontowany, tylko całkowicie zburzony.
- Scena wygląda na solidną - stwierdził Archie przechadzając się po niej. - Idziemy zobaczyć kulisy?
Arch nie musiał dwa razy powtarzać. Od razu znaleźli się w miejscu, gdzie osoby występujące przygotowują się do zagrania sztuki czy koncertu przed publicznością. Ogromna ilość kartonów, która znajdowała się na korytarzu była według Jugheada imponująca. Prawdopodobnie ktoś planuje zabrać najważniejsze pamiątki ze starego teatru przed jego wyburzeniem. Garderoby pozostawały puste oprócz ostatniej, do której weszli Jug i Archie.
W środku znaleźli dwa wysłużone fotele oraz starą toaletkę. Wszystko wyglądało dość zwyczajnie, dopóki nie spojrzeli na tablicę, która znajdowała się w rogu garderoby. Pierwszą osobą, która ją spostrzegła był Andrews.
- Jughead... - rudowłosy uderzył łokciem Jonesa, po czym pokazał na róg sali.
Jughead podszedł do ogromnej tablicy korkowej, na której znajdowały się notki oraz różne plakaty. Większość z nich to były podziękowania dla teatru od aktorów. Jednak czarnowłosy skupił całą swoją uwagę tylko na jednym plakacie, który doskonale znał. Znalazł go kiedyś w ogromnym kufrze swojej babci, dla której ta kobieta była idolką.
- Audrey Hepburn była tutaj zaproszona jako gość - szepnął sam do siebie, po czym jego dłoń powędrowała do miejsca, w którym znajdował się autograf aktorki. Nie obchodziło go to, czy aby jego zachowanie było właściwie. Babcia zmuszała go do oglądania Śniadania u TIffany'ego, więc miał prawo teraz dotknąć ten przeklęty plakat i zachwycać się jak nastolatka. Nawet nie zauważył, kiedy polaroid trzymany w jego lewej dłoni znalazł się u jego przyjaciela.
- Musimy stąd iść. Ktoś nadal tutaj przychodzi i sprząta pamiątki - powiedział Archie wyciągając Juga z garderoby. - Chodźmy, zanim wpadnie ci do głowy jakiś durnowaty pomysł, na przykład kradzież plakatu - zaśmiał się rudowłosy, a jego przyjaciel natychmiastowo się zatrzymał. - Nie ma mowy! Idziemy stąd.
- Żartowałem przecież - parsknął Jughead poprawiając swoją czapkę na głowie. Chociaż z drugiej strony...
Andrews podał swojemu przyjacielowi polaroid oraz zrobioną fotografię. Łącznie Juggie miał ich już cztery. Z każdej był zadowolony, ponieważ uwieczniły według chłopaka ważne momenty podczas jego wakacji. Wizyta w zakazanym teatrze? Mógł to już odhaczyć ze swojej listy. Mimo atmosfery, jaka panowała wewnątrz budynku - tajemniczość z odrobiną ekscytacji, jaką czuje się tuż przed występem - Jughead odczuwał również smutek. Kiedyś teatr gromadził zapewne mnóstwo ludzi, jednak w czasach, gdy króluje Internet i serwisy VOD, wszystko można było oglądać w domowym zaciszu na ekranie laptopa. Teatr kojarzył się z grupą, społeczeństwem tak bardzo realnym, a kim są odbiorcy serwisów internetowych? Czy można było ich nazwać społeczeństwem, skoro większości z nich (jak nie każdy) doskwierała samotność?
Właśnie nad tym Jones zastanawiał się przez całą drogę do domu. Archie nie próbował z nim rozmawiać, bo doskonale wiedział, że jego przyjaciel jest w zupełnie innym świecie i musiał sobie przemyśleć kilka spraw. Kiedy będzie gotowy, na pewno sam rozpocznie rozmowę.
W domu czekała na nich ciocia Irmina, która wypytywała ich o to, jak spędzili dzień. Chłopcy zgodnie pominęli odwiedziny w teatrze, żeby ciotka nie dostała zawału, że poruszają się po budynku (prawdopodobnie) do rozbiórki. Skupili się na wizycie nad jeziorem, spacerze po mieście i wizycie w supermarkecie. Pani Lawton przygotowała zapiekankę makaronową na kolację, którą mogli zjeść wspólnie z panem Lawtonem, który wrócił z pracy.
Thomas kręcił się wokół stołu próbując wyżebrać trochę jedzenia od domowników. Jughead dzielił się prawie wszystkim z innymi, oprócz swoim jedzeniem (chyba, że sytuacja jest naprawdę poważna), dlatego lekceważył natrętnego kocura. Za to Archie chętnie dawał mu trochę przysmaków.
Obaj wrócili zmęczeni do pokoju razem z czteronogim towarzyszem. Jug schował zdjęcia, które zrobił tego dnia, a potem dał laptopa Archiemu, żeby przejrzał portale społecznościowe. On sam skupił się bardziej na podrzucaniu jakiejś małej pluszowej zabawki, którą znalazł na biurku. Myślał o tym, czy da się uratować ten przepiękny budynek, czy sprawa przepadła jak z kinem samochodowym w Riverdale. Gdy oderwał wzrok od ściany, w którą wpatrywał się od kilku minut spostrzegł, że kocur bacznie przygląda się podrzucanej zabawce. Dlatego rzucił mu ją, na co Thomas od razu zareagował.
- Czy ciocia ma aportującego kota? - powiedział na głos Jughead widząc jak za trzecim razem Thomas przynosi mu rzucaną zabawkę.
- Na to wygląda - zaśmiał się rudowłosy. - Chcesz sprawdzić wiadomość? - spytał podając laptopa.
Jug na dźwięk ostatniego słowa zerwał się z krzesła, po czym odsunął roletę i otworzył okno. Zauważył, że notka do tajemniczego sąsiada zniknęła, ale odpowiedzi nadal nie uzyskał. Tym razem było jednak inaczej - różowa klamerka również przepadła. Chłopak spojrzał na swojego przyjaciela. Czy dzisiejsza wizyta pod domem sąsiadów właśnie zniszczyła wszystko?

CZYTASZ
Last word | Jughead Jones
FanfictionJughead Jones po męczącym roku szkolnym opuszcza rodzinne Riverdale, żeby odwiedzić ciotkę w Lester podczas letnich wakacji. Oprócz zmęczenia, jakie odczuwał przez pracowite kilka miesięcy, zauważył u siebie brak chęci i pomysłów do pisania, przez c...