18th

596 57 7
                                    

Czyste, gwiaździste niebo sprawiało, że droga przed nimi była dobrze widoczna. Zgaszone o tej porze latarnie nie psuły widoku jaki się nad nimi roztaczał. On kierował rowerem, a na bagażniku siedziała Soleil co chwilę śmiejąc się z tego jak Jughead próbuje złapać równowagę. Jej drżenie ciała przez niekontrolowany śmiech wcale mu to nie ułatwiało.

- Mówiłam ci, że to beznadziejny pomysł! - powiedziała odgarniając blond włosy, które wchodziły jej do oczu i ust. - Jest ciemno, trochę zimno, a my jedziemy na rowerze... właściwie dokąd, panie kierowco?

- Przed siebie. Nie mam konkretnego celu. Po prostu chciałem być spontaniczny - westchnął głośno Jug, całkowicie łapiąc już równowagę na dwukołowym pojeździe.

- Jakie to uczucie? Pierwszy raz zaszaleć tak w życiu? - spytała dziewczyna powstrzymując salwę śmiechu. Jug według niej nie wyglądał na bardzo spontanicznego gościa. 

- Skąd wiesz, że pierwszy? No dobra, pierwszy raz. - wywrócił ostentacyjnie oczami. Świetnie się czułem, dopóki nie zaczęłaś tyle gadać - dodał mrucząc.

- Ranisz moje delikatne serduszko, Jugheadzie. Zatrzymaj się lepiej na tym rowerze. Co to za miejsce? -spytała rozglądając się wokoło. 

Jug spojrzał w tą sama stronę co Soleil. Doskonale wiedział, gdzie dojechali, przez co na jego twarzy pojawił się delikatny uśmiech. Bardzo polubił to miejsce i miał cichą nadzieję, że jego nowa znajoma też je polubi.

- To stary budynek teatru. Byłem tutaj kiedyś z Archie'm, moim przyjacielem z Riverdale. Odrobinę przerażające miejsce, ale ma w sobie coś magicznego. 

- Byłeś tam kiedyś w środku nocy? - spytała, a czarnowłosy kiwnął przecząco głową. - To wiem, co będziemy w takim razie robić - odparła, po czym pociągnęła za rękę chłopaka. 

Weszli do środka, zapalając latarki od telefonu. Jughead wzdrygnął się delikatnie. To miejsce zaczęło go przerażać, kiedy w środku panował mrok. Każdy szelest czy skrzypnięcie powodowało, że gwałtownie się prostował. Co ciekawe Soleil wydawała się być niewzruszona mrokiem tego miejsca. 

- Kiedyś z moją przyjaciółką, szukałyśmy takich miejsc w pobliżu naszego miejsca zamieszkania i pod pretekstem wspólnego, babskiego wieczoru wymykaliśmy się nocą na takie wycieczki. Ona była starsza ode mnie, miała prawo jazdy...

- I należała do jakiejś sekty? - spytał Jones, za co oberwał delikatnie w ramię od Soleil. 

- Nie - parsknęła towarzyszka czarnowłosego - po prostu ją to kręciło. Wiesz, każdy jakoś inaczej poszukuje adrenaliny. Jedni skaczą na bungee, inni wspinają się na szczyty wieżowców, ją kręciło badanie opuszczonych miejsc. A ty, co robisz, Jughead, kiedy potrzebujesz adrenaliny?

- Riverdale dostarcza wystarczająco wrażeń - odparł. 

- Byłeś kiedyś na dachu tego teatru? Musi tu być gdzieś wejście na górę. - zaczęła się rozglądać wokoło. 

- Nie wiem, czy to bezpieczne. W końcu ten budynek jest stary, ma pójść do rozbiórki, Soleil. Może pojedźmy do sklepu całodobowego, zrobimy sobie wyścigi wózkami sklepowymi? - spytał próbując odwieźć blondynkę od pomysłu. 

Ona jednak pozostawała niewzruszona. Po kwadransie udało je się znaleźć wyjście na dach. Znajdowało się ono w suficie, z którego opuszczała się drabinka. Blondynka śmiało weszła na dach, a za nią podążał Jughead. Stamtąd mieli idealny widok na miasto, a gwiazdy wydawały im się piękniejsze niż z drogi, którą wcześniej jechali rowerem. I chociaż Jughead na początku był przeciwny wejściu na dach, teraz siedział oniemiały. I tak zostali tam aż do czasu wschodu słońca, który mogli razem podziwiać.

Last word | Jughead Jones Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz