Dni mijały, a Jughead tak dawno nie czuł się zadowolony z życia. Faydra dała mu znacznie więcej swobody, przez co udało im się normalnie porozmawiać kilka razy. Wtedy Jug miał do niej zupełnie inne podejście. Zdawał sobie sprawę, że prawdopodobnie tak wariowała, bo mógł się jej podobać. To było dla niego bardzo dziwne i zajęło mu dużo czasu, żeby dopuścić do siebie taką myśl. Czarnowłosy nie otrzymał od dłuższego czasu wiadomości przypiętej do różowej klamerki. Po dłuższym zastanowieniu się uznał, że może sąsiadów cioci po prostu nie ma. Przyjeżdżali tu czasem, a potem odjeżdżali, bo nie posiadali jeszcze wszystkich swoich rzeczy.
Dźwięk przychodzącej wiadomości obudził go w sobotni poranek. Jughead leniwie przetarł oczy, po czym przewrócił się na prawy bok. Kot spał obok niego w najlepsze, więc podrapał go delikatnie za uchem. Znajome pikanie, oznaczające nową wiadomość powielało się kilka razy. Nastolatek przeciągnął się i sięgnął po telefon, który leżał na szafce. Zauważył, że znajduje się w jakiejś grupowej konwersacji. Nie znosił tego, bo przeważnie się w czymś takim nie udzielał, a cały czas dostawał powiadomienia.
Urodziny Kevina
Betty: Pod koniec wakacji Kevin ma urodziny. Rozmawiałam z jego tatą i możemy wyprawić mu przyjęcie niespodziankę. Mogę na was liczyć?
Archie: Jasne, pomogę. Co jest do zrobienia?
Betty: Lista jest długa, tym bardziej, że mam pomysł na dość kosztowny prezent, ale za to jeśli złożymy się wszyscy, nie wyjdzie aż tak drogo.
Betty: To bilet do Londynu. Zawsze o tym marzył. Z oszczędności, które ma, da radę wybrać się na tygodniową wycieczkę.
Veronica: Wszystkie gay cluby w Londynie już na niego czekają. Jak coś, chętnie się zaangażuję. Lubię organizować imprezy.
Veronica: Jug, widzę, że odczytujesz wiadomości. Dołączysz do nas, imprezowy królu?
Jughead wywrócił oczami, po czym wystukał kilka słów na klawiaturze komórki.
Jughead: jak zdążę wrócić do Riverdale, to będę. Do biletu też się mogę trochę dorobić, od dwóch tygodni jestem człowiekiem pracującym.
Betty: Super, to przedstawię kilka pomysłów.
Jug od razu wyłączył dostęp do Internetu, bo doskonale wiedział, jak blondynka potrafiła się rozpisać. Podniósł się z łóżka, po czym otworzył okno na oścież. Zauważył, że wiadomość nie została odczepiona z klamerki, a samochód sąsiadów stoi pod domem. Wtedy przypomniał sobie, że miał przecież pomóc w noszeniu mebli. Szybko zbiegł po schodach, żeby zobaczyć, czy ciocia i wujek są jeszcze na dole. Na szczęście jedli spokojnie śniadanie.
- Dzień dobry, Jug - powiedział wuj.
- Czy my nie mieliśmy pomagać dzisiaj sąsiadom? - spytał siadając do stołu.
- Pani Ray była tutaj godzinę temu i powiedziała, że jednak meble dopiero trafią do nich w środku tygodnia. Współczuję im z tą przeprowadzką, to musi być męczące - powiedziała ciotka. - Przygotowałam świeżą lemoniadę dla ciebie, masz dzisiaj wolne.
Jug wziął ze sobą jedzenie oraz lemoniadę, po czym udał się z powrotem na górę. Przy jego nodze szedł Thomas, który zauważył przepyszne kanapki z szynką i pomidorem. To oznaczało tylko jedno: Jughead będzie jadł kanapki tylko z pomidorem.
- Masz, żarłoku - westchnął chłopak sięgając po plastry szynki.
Chłopak usiadł przed ekranem laptopa, po czym odpalił plik z powieścią, którą w tym momencie pisał. Dawno nie miał na to zbyt wiele czasu, dlatego chętnie powrócił do pisania. Przerwał mu tylko głos cioci, że pora na obiad. Wtedy zdał sobie sprawę, że spędził cztery godziny na tworzeniu swojego nowego dzieła. Nadal pozostawał w pidżamie, nie zdążył się nawet wykąpać. Dlatego jeszcze przed zejściem na obiad wziął zimny prysznic.
Po obiedzie nie do końca wiedział, co powinien ze sobą zrobić. Postanowił więc odwiedzić Roberta Westa, od którego kupił wkłady do zdjęć jakiś czas temu. Obiecał mu się pokazać jak wykorzysta pierwszy wkład do polaroidu, ale nie miał na to za wiele czasu. Przy okazji wstąpił do Brain Freeze po lody. Pogoda w Lester była jak zwykle gorąca.
- Cześć, Jughead - usłyszał czarnowłosy, po czym odwrócił się.
- Cześć, Felix. Dawno cię nie widziałem - odpowiedział Jones.
- Od czasu ogniska. Fay mówiła, że jesteś ostatnio trochę zajęty, dlatego nie przyszedłeś na naszą kolejną imprezę.
- Tak, ciągle w biegu, na przykład teraz. Miło było cię spotkać, Felix - odpowiedział Jug i pomachał koledze na pożegnanie.
W drodze do sklepu nikogo już więcej nie spotkał, przez co mógł spokojnie odwiedzić Roberta Westa i pokazać mu swoje fotografie. Mężczyzna poznał go od razu i przyjął go z uśmiechem na ustach. Pili razem schłodzoną colę i rozmawiali o pobycie Juga u ciotki.
- A czy pan robi również zdjęcia? - spytał chłopak.
- Mów mi po imieniu, Jughead - zwrócił się do nastolatka mężczyzna. - Swojego czasu dużo podróżowałem, więc udało mi się uwiecznić kilka pięknych chwil - dodał wyciągając z biurka album. - Tu są moje ulubione - podał rzecz Jugowi.
Jughead przekartkował album podziwiając przepiękne fotografie. Robert West często uwieczniał ludzi, którzy byli niezwykle różnorodni. Bogaci, biedni, kobiety, mężczyźni, dzieci, śmiejący się, płaczący, wściekli... To oni pozostawali jego największą inspiracją.
- Czy to z teatru? - spytał Jug wskazując na jedną z fotografii.
- Tak. To zdjęcia ma ponad dwadzieścia lat. Kiedyś ten przepiękny budynek tętnił życiem. To była nasza chluba. Teraz sam wiesz jak jest. Uwieczniłeś ten moment. Dlatego tak bardzo kocham fotografię, Jugheadzie. Ponieważ fotografia potrafi zatrzymać ulotne chwile.
Wieczorem nastolatek wracał przez miasto zastanawiając się nad słowami Westa. To był niezwykle interesujący dla niego człowiek. Może umieściłby takiego człowieka w swojej powieści? Spokojnego, który nie rzuca się w oczy, ale przy bliższym poznaniu niezwykle zyskuje. Przepełniony mądrością i doświadczeniami życiowym. Tak, zdecydowanie nadawał się na postać w książce.
Tuż przed powrotem do domu Lawtonów, skręcił jeszcze do pobliskiego sklepu spożywczego po zapas słodyczy i karmę dla kota. Thomas oficjalnie już z nim zamieszkał, więc musiał się o niego zatroszczyć. Pies go za to znienawidzi. Przynajmniej tak myślał.
Pogrążony we własnych myślach z ciężką reklamówką, która w każdej chwili mogła się rozerwać, powoli docierał do domu. Ten dzień tak szybko mu minął. Liczył, że pomoc nowym sąsiadom ciotki rozwiąże kilka tajemnic, przede wszystkim jedną: kto był tą drugą osobą, z którą wymieniał wiadomości? Jug ponownie włączył Internet w telefonie, by zobaczyć jak bardzo rozwinęła się poranna konwersacja grupowa.
- Hej wypadła ci kartka z kieszeni! - ktoś za nim krzyknął.
- Och, dzięki - odpowiedział biorąc kartkę skupiając się przede wszystkim, żeby donieść wszystko do domu.
Odwinął karteczkę, która mu wypadła, żeby sprawdzić, co tak naprawdę mógł stracić.
"Said I'd do it someday
Someday is now"*
Wtedy zdał sobie sprawę, że pierwszy raz widzi te słowa na oczy. Gwałtownie się zatrzymał, po czym odwrócił głowę. Jego oczy otworzyły się szerzej.
I jeszcze ta nieszczęsna reklamówka się rozerwała.
*Powiedziałem, że zrobię to kiedyś
Kiedyś jest dziś

CZYTASZ
Last word | Jughead Jones
Fiksi PenggemarJughead Jones po męczącym roku szkolnym opuszcza rodzinne Riverdale, żeby odwiedzić ciotkę w Lester podczas letnich wakacji. Oprócz zmęczenia, jakie odczuwał przez pracowite kilka miesięcy, zauważył u siebie brak chęci i pomysłów do pisania, przez c...