Jughead oglądał dokładnie karteczkę z każdej strony. Wyglądała, jakby została wyrwana z zeszytu, o czym świadczył jej dziwny kształt. Pismo autora tej notki było piękne i czytelne oraz lekko pochyłe. Chłopak miał świadomość, że przez tyle lat wiele osób mogło odwiedzić ciocię Irminę, więc istniała wielka możliwość, iż ktoś przed nim bawił się w wymianę liścików z poprzednimi sąsiadami. Tylko kto mieszkał w biało-błękitnym domku zanim wprowadziła się nowa rodzina? Jug nie mógł sobie tego przypomnieć.
Czarnowłosy chłopak zszedł szybko po schodkach omijając przedostatni, trzeszczący stopień. Wszedł do kuchni, gdzie ciocia kończyła przygotowywać obiad. Zajął miejsce przy niewielkim drewnianym stole z beżowym obrusem, po czym nalał sobie zimnej lemoniady do wielkiej szklanki. Wiedział, że musi być dyskretny, żeby dobrze wybadać sprawę, ale nie zdradzać za wiele swoich intencji.
- Jednak znalazłem jedną zmianę, która nastąpiła tutaj przez tyle lat - powiedział Juggie.
- Tak? Jaką? - spytała ciotka nie odrywając wzroku od warzyw, które tarła na surówkę.
- Linka rozciągnięta od twojego domu do sąsiadów.
Irmina zaśmiała się cicho, a następnie wrzuciła starte warzywa do miski. Odwróciła się w stronę Jugheada z niewielkim uśmiechem.
- Nie wiem czy pamiętasz Jake'a, ale on co roku przyjeżdżał tutaj na wakacje. Mogłeś go poznać na jednym ze zjazdów rodzinnych - zaczęła, a nastolatek kiwnął twierdząco głową. - Stworzył taką zabawę z Emily, córką moich byłych już sąsiadów. Od pięciu lat nikt tego nie używa, pewnie nowi sąsiedzi będą chcieli ją ściągnąć.
Jug zaczął szybko analizować słowa cioci. Tekst, który znalazł na karteczce jest z piosenki Cold cold cold Cage the elephant. Nie był to aż tak stary utwór, miał maksymalnie dwa lata. Skoro nikt nie przesyłał liścików na tej lince przez ostatnie pięć lat, musiało to oznaczać, że jest to dzieło nowego sąsiada.
- Juggie, dobrze cię widzieć! - powiedział wuj Andrew wchodząc do kuchni. - Chyba z dziesięć lat cię nie było w Lester, jak nie więcej - dodał.
Wujek pocałował ciocię w policzek na przywitanie, po czym uścisnął dłoń z nastolatkiem. Następnie zajął miejsce na krześle naprzeciw czarnowłosego. Poluźnił krawat pod szyją, a potem nalał sobie zimnej lemoniady do szklanki.
- W końcu mi się udało tu przyjechać - uśmiechnął się Jug.
- Zostajesz z nami na całe wakacje? Myślę, że nie pożałowałbyś, bo może Lester jest malutkim miasteczkiem, ale jest wiele ciekawych rzeczy do robienia.
- Jeszcze sam nie wiem. - wzruszył ramionami. - Na razie o tym nie myślę. Chcę po prostu odpocząć. Ostatni rok szkolny był niezwykle wymagający.
Wuj kiwnął głową na znak zrozumienia. Ciotka zaś podała chłopakowi talerz z dwoma hamburgerami, frytkami oraz niewielką ilością surówki. Juggie podziękował, po czym zabrał się od razu do jedzenia. Boże, jaki on był głodny.
- Jednak pewne rzeczy pozostają niezmienne. Nadal masz ten sam apetyt - zaśmiała się pani Lawton, a wraz z nią mąż.
- To prawda - odparł z uśmiechem chłopak. - Ciociu, twoje hamburgery są tak dobre jak w Pop's.
- Pop's nadal istnieje? Jak byłam młoda, często tam przesiadywałam razem ze znajomymi, jeszcze za czasów, gdy mieszkałam w Riverdale - odparła rozmarzona. - To była jedna z nielicznych rzeczy, którą lubiłam wspólnie robić z twoim ojcem. Zwykle darliśmy koty o wszystko, jak to rodzeństwo, ale podczas wyjścia do tamtego lokalu wszelkie konflikty szły w niepamięć.
- Pop's jest nieśmiertelne. Mają najlepsze jedzenie w okolicy - powiedział nastolatek.
Po wspólnym posiłku Jughead postanowił odpisać na wiadomość, którą otrzymał. Miał wrażenie, jakby ta druga osoba wołała o pomoc, więc nabazgrał kilka słów, jak ma jej pomóc, po czym przymocował karteczkę do różowej klamerki. Pociągnął za sznurek tak, że klamerka zaczęła "wędrować" na drugą stronę.
Jug wyjrzał przez okno, żeby rozejrzeć się po podwórku. U sąsiadów nadal stał samochód dostawczy na podjeździe. Okno naprzeciw niego było zasłonięte roletą, więc nie mógł dostrzec tego, co znajdowało się w środku.
Z racji braku ciekawszych zajęć postanowił udać się do sklepu. Potrzebował jedzenia na wieczór, gdy będzie siedział i próbował zasnąć. Zwykle jadł jeszcze coś po kolacji przed snem. Mimo dużej ilości pochłanianego jedzenia, on nadal pozostawał szczupły. Kiedyś rodzice myśleli, że miał tasiemca, ale okazało się, że miał po prostu ogromny apetyt.
Tuż przed wyjściem z domu powiedział cioci dokąd zmierza. Ubrał swoje ulubione trampki, po czym wyszedł na duży ganek. Na parapecie leżał czarny kot, który spał w najlepsze. Jug podrapał go za uchem, po czym ruszył w stronę sklepu. Wiedział, że mijał go, kiedy szedł z ciotką do domu. Upał dawał mu się we znaki, ale nie zmusił on chłopaka do zdjęcia jego ulubionej czapki z głowy. Nie rozstawał się z nią, była częścią niego. Coś jak fragment jego osobowości.
Po około dziesięciu minutach dotarł do niewielkiego sklepiku. Gdy otworzył drzwi, usłyszał charakterystyczny dzwoneczek, który oznajmiał przybycie nowego klienta. Jughead od razu skierował się do regału ze słodyczami. Najpierw sięgnął po dwie tabliczki czekolady HERSHEY'S, a potem po paczkę kwaśnych żelków. Wybrał również jedno opakowanie ciastek czekoladowych, a potem udał się do kasy.
- 10,99$ - powiedziała młoda, znudzona kasjerka, która ostentacyjnie żuła gumę.
Okolica, w której mieszkało wujostwo Lawton, wydawała się Jugowi przyjemna. Dzieciaki nie bawiły się na ulicy tylko na pobliskim placu zabaw. Wokół panował względny spokój. Sąsiedzi byli dla siebie mili, witali się ze sobą, czasem zatrzymywali na krótką rozmowę.
Juggie od razu udał się ze swoim prowiantem na górę, po czym poszedł sprawdzić, czy może tajemniczy sąsiad mu odpisał. Roleta w oknie nadal widniała, ale różowa klamerka znajdowała się po stronie Jugheada. Chłopak sięgnął po karteczkę, na której spostrzegł ten sam fragment tekstu piosenki.
Nie rozumiał, dlaczego dostał jeszcze raz to samo. Według jakiego schematu działała osoba po drugiej stronie? Jug podrapał się po brodzie, po czym wydarł kolejną kartkę. Osoba po drugiej stronie na pewno była tajemnicza oraz posiadała dobry gust muzyczny. Wtedy go olśniło. Musiał odpowiedzieć również za pomocą piosenki! Przez kilka minut zastanawiał się, który utwór byłby dobry, aż przypomniał sobie piosenkę, którą jego ojciec uwielbiał.
"You're in trouble, it's what you're goin' through" *
Klamerka ponownie znalazła się po stronie sąsiedniego domu. Czarnowłosy uśmiechnął się pod nosem. Wakacje dopiero się zaczęły, a on już uznał je za jedne z lepszych w jego życiu.
* Jesteś w tarapatach, to jest to, przez co przechodzisz
Nie mogłam czekać z drugim rozdziałem. ;) Jak Wam się podoba? Liczę, że się wypowiecie. :)

CZYTASZ
Last word | Jughead Jones
FanficJughead Jones po męczącym roku szkolnym opuszcza rodzinne Riverdale, żeby odwiedzić ciotkę w Lester podczas letnich wakacji. Oprócz zmęczenia, jakie odczuwał przez pracowite kilka miesięcy, zauważył u siebie brak chęci i pomysłów do pisania, przez c...