Rozdział V

280 11 0
                                    

Tydzień później wróciłam do szkoły. Zobaczyłam moją ukochaną "przyjaciółkę" która zadzwoniła do mojej mamy. Nie wiedziałam czy mam się na nią rzucić z otwartymi ramionami, rozplakac się czy jej przypierdolic z pięści. Stwierdziłam że poprostu ją wymine i tak zrobiłam. Niestety na następnej przerwie zostałam wezwana do psychologa. Czego ja się kurwa mogłam spodziewać?! Bywalam tam przecież częściej niż na lekcjach! Dobra idę tam.
- Kurwa, mogę już wyjść? - powiedziałam ledwo wchodząc do tego pomieszczenia
- Nie, usiądź! - powiedziała wysokim i opanowanym tonem
- Ale po jaką cholerę ona tutaj?! - zirytowany tonem rzuciłam w stronę Gabrysi
- Usiądź
W myślach bez przerwy przeklinałam.
Gabinet był w kolorach zieleni oraz jasnym odcieniu żółtego. Na nich były różne naklejki, rysunki dzieci oraz inne pierdoły które tylko robiły z tego pomieszczenia dziecinne miejsce. Nie wiem jak w takim CZYMŚ można komuś pomóc?! Ja czuję się przez to jakby wszyscy nie rozumieli X2!
- Dziewczęta co się działo przez tą przerwę świąteczną?! - powiedziała jakby była wszystkiego świadoma i pytała sarkastycznie
- Jak pani pyta to chyba znaczy że już wszystko wie? A z resztą, Gabi co się stało?! - Mimo wszystko, źle się poczułam że ona nic mi nie powiedziała! A ja od razu do niej napisałam.. Uważam ją za moją przyjaciółkę, jest mi najbliższa mimo że tyle się wydarzyło.
- Nic.. - odpowiedziała smutno
Dostrzegajac łzy w jej oczach które zaraz miały spłynąć, zeszłam z krzesła tak gwałtownie że można było usłyszeć ogromny huk przez który przeklnęłam pod nosem. Od razu objęłam ją ramionami a z jej pięknych intensywno brązowych oczu spłynęła słona ciecz na której widok zrobiło mi się okropnie przykro.. Ale co się stało?! Dlaczego ja nic nie wiem?! Chyba mam pomysł.. Odsunęłam się od niej kawałek i złapałam za lewa rękę, podciągnęłam jej jeansową bluzkę która miała na sobie. Zobaczyłam od razu bliznę która mi przypomniała o zaszłej sytuacji..
Był wieczór 22 grudnia 2015 roku.
Powiedziałam jej że kocham mojego przyjaciela a on mnie ale nie jesteśmy razem. Oni byli kiedyś razem niestety coś nie wyszło. Okazało się że ona nadal go kocha ale nie wiedziałam o tym. Wiedziałam że ma żyletkę w kurtce ale nie spodziewałam się takiego obrotu sytuacji. Spojrzała na mnie z żalem w oczach i smutkiem którego nigdy nie widziałam.. Wstała z łóżka wzięła kurtkę i zamknęła się w łazience. Również miałam żyletkę w kurtce. Od razu po nią sięgnęłam, odsłoniłam ramię i zaczęłam ciąć. Rany były duże, gdy zobaczyłam bordową ciecz uspokoiłam się. Poczułam w sobie ulgę, chciałam ciąć dalej, widzieć to ciągle i ciągle nie ustannie. To nie bolało, było wręcz przyjemne. Usłyszałam jak otwierają się drzwi od łazienki a Gabrysia wychodzi z ręką cała owinięta w papierze. Patrzę na nią z smutkiem, żalem ale i jestem zła na siebie że jej nie powstrzymałam. Od razu zsunelam rękaw żeby niczego nie zobaczyła a ona usiadła na łóżku. Ukucnelam przed nią na kolanach i złapałam za dłonie zaciskając mocno oczy. Poczułam jej łzy kapiące na moją dłoń. Otworzyłam mokre oczy i zaczęłam zdejmować papier. Szlochala, wewnątrz siebie. Czułam to, byłam jej przyjaciółka i wiedziałam jak się czuje. Zobaczyłam ranę, i zamarłam. Łzy płynęły bez żadnej kontroli. Czułam tylko że moje policzki są tak mokre jakbym przed chwilą ochlapała twarz wodą a kołnierz od koszulki był mokry. Ta rana była tak duża i tak głęboka że nie mogłam nic wydusić. Wstałam poszłam po środek do dezynfekcji i bandaż. Spojrzałam na nią znacząco a ona przytaknęła głową. Szybko otarłam łzy koszulką i znalazłam wszystkie rzeczy. Weszłam ponownie do pokoju a Gabrysia była już uspokojona i nie płakała. Zobaczyła moją reakcję i wiedziala że nie jestem zła. Dlatego się uspokoiła. Nie byłam zła. Tylko się zawiodłam, ale bardziej byłam zła a raczej wkurwiona na siebie, że nie zareagowałam na zaistniałą sytuację. Zabandazowalam i odkazilam jej ranę. Następnie polożyłyśmy się i zaczęłyśmy rozmawiać. Powiedziała mi że mnie przeprasza a ja ją. To nie tak miało wyjść. Kurwa mać ale dlaczego?! Dlaczego nic mi nie powiedziała?! Ja pierdole i jak zawsze wina leży po mojej stronie. Noc minęła nam bardzo dobrze, mimo wszystko w głowie nadal miałam to co się stało. Następnego dnia Gabrysia pojechała i uznajmy że tak to się skończyło pomijając fakt że później była na szyciu.

Chodziło o tą bliznę. Spojrzałam do góry, prosto w jej smutne oczy.. Nigdy nie były smutne, mimo że czasami było można to dostrzec. Jednak zawsze w jej oczach widziałam szczęście, one się śmiały. Groźnie spojrzałam na pscyholog. Zawsze się kurwa wtrącała, we wszystko. Całe moje życie chciała zniszczyć. Widziałam to, zawsze widziałam to coś w jej oczach, co chciało mnie zniszczyć. Może chciała tylko wykształcić mnie, na kogoś idealnego. Nie ma nikogo takiego a jeżeli ktoś chce żeby inna osoba taka była albo my chcemy siebie takiego stworzyć to automatycznie się wyniszczamy, całkowicie. Patrzyła na mnie ze smutkiem. Chuj mnie to kurwa obchodziło. Spojrzałam na moją przyjaciółkę ostatni raz wzięłam plecak i wybiegłam z tego gabinetu. Nie poszłam na lekcje, skierowałam się do toalety.
Zamknęłam się w kabinie i usiadłam. Patrzyłam na swoją rękę. Blizny, a raczej rany które będą się zabliźniać przez parę ładnych miesięcy. Czuję że mam mokre policzki. Nie reaguje, to już normalne. To już normalne. To już normalne. Kurwa! To wcale nie jest normalne. Czuję się chora.. chora psychicznie.. nikt nigdy nie próbował mnie zrozumieć.. ludzie są bezduszni.. chcą tylko mieć to czego oni potrzebują, to nie te czasy kiedy ktoś najpierw ratował druga osobę a potem siebie. To już nie te czasy.. Ja pierdole ktoś tu wszedł. Będę udawać że zrobiłam swoje potrzeby fizjologiczne i idę na lekcje. To była woźna. Jebać dałam radę. Na lekcji na nic nie uważałam. Nie obchodziło mnie czy ktoś do mnie mówi, nie interesowali mnie ci wszyscy fałszywi ludzie w tej szkole. Wszyscy tacy sami, noszą ten parszywy i szyderczy uśmiech. Zgrywaja fajnych, chcą żeby ich wszyscy lubili, wielbili wręcz kochali. A to nie na tym polega życie. Nikt cię kurwa nigdy nie będzie chwalił i wspierał. Nikt cię nie bedzie lubił bo ty tak chcesz. Ale przecież te pieprzone nastolatki które uważają się już za DOROSŁYCH tak właśnie uważają.

stronger than youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz