22. Oddech

118 4 0
                                    

Z czasem uczymy się dostrzegać problemy których wcześniej nie zauważaliśmy. Po pewnym czasie zdajemy sobie sprawę z tego, że To spojrzenie w oczy może być ostatnie. Ten pocałunek już się nie powtórzy lub już nigdy więcej się nie spotkamy. Jednak z czasem po dlugich analizach dopiero szperamy w pamięci by odnaleźć to co czuliśmy. Widzimy sposób w jaki na nas ktoś patrzył. Jak nas dotykał.

To było jakoś we wrześniu gdy jechałam do szkoły. Codziennie rano czekałam na stacji aby wsiąść w pociąg. Zawsze jeździłam na moim żółtym rowerze a na sobie miałam szarą bluzę do której mam sentyment. Ola oddała mi ją gdy wychodziła ze szpitala. Zawsze mam w uszach białe słuchawki w których na około gra album O.S.T.R "Życie po śmierci". Codziennie widziałam Jego. Często nosił czarną bluzę z jakimś białym napisem na który nigdy nie zwróciłam większej uwagi. Był przystojny. Bardzo przystojny. Jego włosy układały się jak dla mnie idealnie. Były czarne. Miał on lekki zarost w którym wyglądał jeszcze bardziej męsko. Miał rozbudowane ramiona które pięknie były otulone przez opinajaca bluzę. Za każdym razem gdy obok mnie przechodził uśmiechał się i odsłaniał swoje perłowe zęby. A moje nogi miękły. Po tym wszystkim co przeszłam nie miałam ochoty na miłość. Ochota to chyba nie jest najlepsze słowo. Strach.. Tak tego właśnie szukałam. Bałam się nie tyle zakochać w co mam się odrzucenia strach rządził mną moim ciałem moim umysłem Przez co nie byłam w stanie w stu procentach być sobą. Po jakimś czasie nauczyłam się pokonywać strach w ten sposób Napisałam do niego ponieważ znam go już widzę jak pisaliśmy już bardzo dawno temu jakieś 2 lata wcześniej jednak kontakty się oczywiście jak to w tych czasach bywa i tak naprawdę nigdy się wcześniej nie widzieliśmy. Stwierdziłam wtedy że nie mogę dać się moim emocjom tym co Zżera mnie codziennie na nowo od środka i muszę spróbować muszę znowu zacząć żyć znowu się zakochać i no przecież już półtora roku miłość jakby we mnie umarła. Napisałam i spotkałem się z czymś czego się nie spodziewałam akceptacja. To było coś czego potrzebowałam nie tylko teraz ale wcześniej Chodziło o to że pan się przez całe życie że jak ktoś mnie nie zaakceptuje.

Będąc małą dziewczynką miałam fobie społeczną było to jakoś w przedszkolu potem zerówce pierwszej drugiej klasie. Trwało to jakieś 4 albo 5 lat i bałam się ludzi Boi się społeczeństwa nie chciałam z nikim rozmawiać tylko w rodzice rodzice rodzice jak to małe dziecko no ale to już nie było na swój sposób normalne. Akceptacja którą od niego otrzymał zmieniła moje życie obróciło o 180 stopni ponieważ to ból w którym zmagam się przez kilka lat i w którym nigdy nie mogłam sobie poradzić stawiłam mu czoło wiedząc że on mnie odrzuci ale takie suprise! I tak pisaliśmy cały dzień do następnego dnia podszedł do mnie na peronie I zaczęliśmy rozmawiać gdy coś do mnie powiedział a ja po prostu tak się przestraszyłam że nogi mi zmiękły i nie mogła wydusić z siebie żadnego słowa i tylko się uśmiechnęłam. Po pewnym czasie odezwał się i dowiedziałam się że ma tego dnia urodziny i to takie słodkie miłe nawet nie wiem jak to można określić prostu zrobiłam się tak miło i złożyła mu od razu życzenia zrobiłam sobie z nim zdjęcie mimo tego jak Cholernie się bałam i w środku coś mówiło mi nie nie rób tego a ja robiłam wbrew sobie mimo że tak naprawdę chciałam tego.

Czasami musimy po prostu zwalczyć wszystkie nasze lęki.

*******
Przepraszam ze rozdział taki krótki ale weny brak

stronger than youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz