Rozdział XV

167 6 0
                                    

Sześć pielęgniarek i dwóch pielegniarzy trzymających Ewelinę. Wyrywała się, krzyczała i biła ich. Stałam jak słup na środku korytarza i patrzyłam na to wszystko. W pewnym momencie zobaczyłam jak wpychają ją do pomieszczenia gdzie była pobierana krew, waga i inne tego typu rzeczy. Wiedziałam już co się stanie. Pobiegłam na koniec korytarza i usiadłam w koncie. To było jedyne miejsce na korytarzu gdzie nie sięgały kamery i gdzie nikt mnie nie zobaczy. Usiadłam i zaczęłam szlochać. Łzy płynęły jak rzeka. Nie przestawały płynąć a w pewnym momencie było ich tak duzo że czułam jak wlewały mi się do ust. To co czułam było i jest nie do opisania. Nigdy nie będzie. Możecie sobie wyobrazić, że to było jak samobójstwo najbliższej wam osoby. Znów usłyszałam krzyk Eweliny i nie mogłam wytrzymać zaczęłam drapać swoje ręce. Nie bolało. Przy trzeciej ranie czułam jak cieknie krew która spada na wykładzinę która jest rozłożona na całej podlodze. Patrzyłam w jeden punkt A moje oczy ciągle były mokre.. Usłyszałam, że wrzucili ją do izokatki.. Chciałam umrzeć.. Tak strasznie chciałam już zniknąć z tego chorego swiata.. Rano siedziałam pod izolatka i czekałam aż ją wypuszcza. Jednak bez skutku. Poszłam do jej pokoju i zobaczyłam jak śpi. Usiadłam na sąsiednim łóżku i patrzyłam na nią. Jej kości policzkowe były bardzo wystające. Przez ostatnie półtora miesiąca bardzo schudła. Za dwa tygodnie ma wypis a ja nie chce żeby wychodziła jeżeli nie jest jeszcze zdrowa. Nie będzie. Jej oczy były spuchnięte i całe czerwone. Siedziałam tam już dobrą godzinę aż zaczęła otwierać swoje ślepka. Jej oczy nagle się zaszklily ale nie pozwoliła spasc ani jednej łzie.
Byłam przy niej zawsze. Często w nocy miewala napady. Bała się ludzi ale ja mimo wszystko siedziałam obok niej. Poprostu byłam. Nie rozmawiałyśmy wtedy, siedziałam cicho i patrzyłam na nią. Prosiłam ją zawsze aby nic sobie nie zrobiła i dopiero gdy naprawdę nie chciała bym tam była to szłam do pokoju. Nigdy nie spałam. Cierpiałam na bezsenność. Pewnego dnia poszłam rano do miejsca w którym siedziałam. Cały kąt był pomalowany krwią. Ściana była rozwalona. Upadłam na kolana i zaczęłam płakać. Walić w ścianę nie mogłam wytrzymać. Tak było codziennie aż przyszłam i niczego tam nie było. Pobiegłam do niej i ją przytuliłam.. Odepchnela mnie. Nigdy jej nie przytulalam. Z czasem okazało się że miała pewną traumę. Teraz ja przez to boję się przytulać do ludzi..

3 dni przed wypisem Eweli

Miałam dzisiaj kolejna terapię rodzinna. Płakałam jak nigdy a gdy wróciłam do pokoju. (Mieszkałam z Lidka) Zakopałam się pod kołdrą i płakałam. Lidka zapytała co się dzieje ale kazałam jej odejść. Przyszła Ewelina radosna, dawno jej takiej nie widziałam. Usiadła na mojej kołdrze i zapytała co jest. A ja kazałam jej spierdalac.. nigdy nie pytała co u mnie a ja zawsze jak coś się jej działo to płakałam biegłam do niej pocieszałam ją.. pierwszy raz zapytała a ja zamiast z nią porozmawiać powiedziałam jej zwykłe spierdalaj. I tak do dnia wypisu nie rozmawiałyśmy. Przez ten czas codziennie zdzieralam sobie kostki na ścianach płakałam i cielam się czym kolejek się dało albo drapalam swoją skórę do krwi.

Dzień wypisu Eweliny

Czy przyjdzie się pożegnać? Chce ją przytulić, przeprosić za wszytko. Chce jej uśmiechu. Cały dzień chodziła szczęśliwa jak nigdy. Wiedziałam że tak naprawdę czuła się okropnie jednak na mimo wylanych przy niej łez i próby pomocy jej nic pomogłam.. byłam beznadziejna przyjaciółka.. cały dzień tak minął do czasu lekcji.. Miała mieć Zaraz wypis, ale stwierdziła że pójdzie odprowadzić nas na oddział dzienny.. uśmiechnęłam się na tą wiadomość. Szliśmy przez korytarz pełen gabinetów w których znajdowali się właśnie lekarze. Codzienny widok. Gdy już miałam wchodzić do klasy Ewelina złapała mnie za ramię i odwróciła mnie. Pojedyncza łza spłynęła po moim policzku na jej widok. Przytuliła mnie do siebie mówiąc trzymaj się mała. Te słowa na zawsze zostały w mojej głowie. Siedziałam na lekcjach ale nic nie robiłam. Nie byłam w stanie nawet otworzyć książki. Płakałam. Nie szlochałam. Czułam tylko pustkę. Była ona częścią mnie. Wypełniała mnie a teraz już nigdy jej nie zobaczę. Wiedziałam, że jestem głupia i nigdy nie potrafię się ogarnąć kiedy wymaga tego sytuacja, ale.. nigdy nie chciałam jej stracić. Przytuliła mnie wtedy pierwszy raz. Pierwszy raz i nie wiem.. Miałam ochotę skakać ze szczęścia, a zaraz po tym zapaść się pod ziemię.

Przez ten czas wyszło już wielu moich przyjaciół a ja nadal byłam z Lidka w pokoju. Którejś nocy leżałyśmy i rozmawiałyśmy. Jak zawsze. Jednak tego dnia obie otworzylysmy się na tyle by powiedzieć o sobie dosłownie wszystko. Nie spodziewałam się, że jej życie jest tak ciężkie. Nie miała łatwo. Rozumiem ją czemu się tnie. Mimo to jednak nie chce by to robiła. Jest wspaniała dziewczyna. Jej również nie chciałam stracić jednak życie chciało inaczej.

W dniu wypisu z nią jako jedyną się pożegnałam i oczywiście Justyna która była na oddziale dziennym. Wiedziałam, że będę za tym cholernie tęsknić.. Jednak nie chciałam tu wracać, mimo tego że tu jest moja rodzina która zawsze mnie wspiera

stronger than youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz