Rozdział X

199 8 0
                                    

Wraz z momentem przełknięcia usłyszałam dochodzący z dołu trzask drzwi. Oznaczało to tylko jedno. Moja mama wróciła a ja niedługo miałam zapaść w wieczny sen. Po chwili usłyszałam swoje imię. Zaczęłam powoli schodzić po schodach jednak było to trudniejsze niż komukolwiek mogło się wydawać. Czułam że tracę kontrolę nad myślami i mięśniami. Powoli zeszłam idąc do kanapy na której siedzieli moi rodzice. Widziałam przed oczami rozmazany obraz a moje powieki były zbyt ciężkie, żeby ciągle mieć je otwarte. Do moich uszu docierały jakieś słowa rodzicielki dotyczące moich wiadomości. Nagle poczułam, że ktoś mocno szarpie mnie za ramiona i jedyne słowa które dotarły do mnie to było: "połknęłaś coś?!". A ja praktycznie nie mając kontroli nad tym co robię, kiwnęłam głową. Potem pamiętam, że pojechaliśmy do szpitala tam miałam robione płukanie żołądka. Potem w mojej pamięci znajduje się jedna wielka dziura której niczym nie mogę wypełnić. Mam pewne przebłyski tego co się działo jednak nie mam wyraźnego obrazu co tak naprawdę się wydarzyło. Przed oczami mam tylko to jak płukali mi żołądek a ja patrzyłam na moją mamę która nie była smutna. Nie płakała. Nie wyglądała na zmartwiona. Na jej twarzy malowało się tylko rozczarowanie. Obraz ten zapamiętałam na zawsze. Myślałam. Nie w sumie to nie myślałam. Chciałam tylko żeby ten cały koszmar się skończył. Chciałam mieć matkę która płakałaby gdybym była na skraju śmierci i życia a nie widzieć jej rozczarowanie w oczach. Ja tez nie chciałam takiego życia. Nie pisałam się na to. Większość substancji która znajdowała się w moim organizmie wypłukano jednak nie całość ponieważ cały proces nie powiódł się z powodu mojego stresu. Spałam chyba 2 dni. Możliwe że się przebudzałam jednak nie wiem. Pamiętam jak obudziłam się i był piątek. Kręciło mi się w głowie. Byłam w białym pokoju z dwoma oknami. Było to małe pomieszczenie z drzwiami prowadzącymi prawdopodobnie do korytarza a drugie do łazienki. Obok mnie stoi kardiomonitor co mnie przeraża. Widzę pielęgniarkę obok która pobiera mi krew z prawej ręki na której mam wenflon. Nie mam czucia w lewej ręce. Spojrzałam na nią jęcząc przy tym z bólu. Zobaczyłam tam dużego siniaka na zgięciu. Na sam widok głośno syknęłam. Moje oczy się zaszkliły, a ja nawet nie próbowałam powstrzymać się od płaczu. Głośno zaczęłam płakać a na plecach poczułam ciepłą dłoń która mnie powoli gładzi. Spojrzałam do góry jednak przez słona ciecz w moich oczach nie widziałam wyraźnie. Poza tym leki jeszcze były w moim organizmie i byłam bardzo senna. Jednak zauważyłam lśniące krótkie złote włosy. Niebieskie błyszczące się w świetle podłużnej lampy która świeciła nad moją głową. Nie chciałam na nią patrzeć. Przez swoją głupotę nie spełniłam swojego marzenia które ciągle było w mojej głowie przez tyle miesięcy. Chciałam być już tam. Dlaczego moje życie nadal musi się toczyć. Dlaczego ten koszmar nie może się skończyć! Mama mocno mnie przytuliła mówiąc że już będzie dobrze. Nie wiem czy wszyscy udają głupich czy tylko mi się wydaje ale przecież ja dobrze wiem jak będzie. Jak może być dobrze jeżeli nie mogę się pogodzić że on mnie już nie kocha?! Nie chcę tak żyć nie chce żyć bez niego. To tak jakbym żyła bez powietrza. Musiałabym się nauczyć oddychać azotem. Pierwsza osoba która nauczyła się oddychać azotem! Po moim głośnym łkaniu nie zwracając na nic uwagi ani na to że właśnie na moim ramieniu zaciska się ciśnieniomierz podłączony do kardiomonitor a ja słyszę ciągłe pikanie w rytmie mojego serca. Wolałam usłyszeć głośny pisk który oznaczałby zatrzymanie mięśnia który utrzymuje mnie przy życiu. Zasnęłam.
Gdy wstałam kolejnego dnia czułam się lepiej jednak nadal byłam senna. Usiadłam na łóżku podwijać nogi i patrząc w lewą stronę. Było tam rozkładane łóżko szpitalne dla osób z rodziny. Siedział tam mój tata który właśnie korzystał z telefonu jednak gdy zobaczył że się podniosłam jego wzrok zwrócił się na moją osobę. Spojrzał mi w oczy które były smutne i uśmiechnął się do mnie również przykro. Zawsze czułam się bliżej z tatą. Mimo że to on nigdy nie ingerował w moje życie. Nie wtrącał się w te problemy. W przeciwieństwie do matki która bez przerwy na mnie naskakiwała. Mówiła jaka to ja jestem codziennie mnie dobijając i dając mi kolejne powody do nienawiści do siebie i życia. Tata zawsze na to patrzył ale nigdy nie powiedział mi nic przykrego. Mimo że raz lub dwa zdążyło się może że powiedział coś przykrego trafiło to mnie 10 razy bardziej niż gdy matka coś mówiła. Czułam się wtedy źle. Nie wytrzymałam i cięłam się. Nie żywię jednak dzisiaj do niego urazy. Mam ochotę wstać i mocno go przytulić przepraszają za to co zrobiłam. Nie wydusiłam jednak nic. Znów poczułam jak łzy spływają po moich policzkach a oczy mojego kochanego tatusia robią się jeszcze bardziej smutne. Chciałam przeprosić bardzo że tak bardzo nie chce żyć. Mimo wszystko to nie jest jego wina i nie chce żeby potem po mnie płakał. Bardzo go kocham. Nie chciałam go nigdy zranić. Tata nie mówiąc nic podał mi śniadanie które rano mi przyniesiono. Dwa dni później prosiłam o zdjęcie mi już tych wszystkich rzeczy które były do mnie przyczepione. Chciałam iść się umyć ogarnąć bo wyglądałam zapewne okropnie i tak właśnie się czułam. Moje myśli błądziły bez przerwy po tym co zrobić jak wyjdę ze szpitala. Poprosiłam mamę żeby przywiozła mi konkretne spodnie w których miałam żyletkę. Tak znów chciałam popełnić samobójstwo. Przywiozła a ja w nocy gdy nikogo nie było poszłam do toalety i wycięłam na nadgarstku krzyż. Chodziło o to że Bóg nie chce się dla mnie dobrze. Po kolejnych dwóch dniach dowiedziałam się, ze zostanę przewieziona do Józefowa. Oczywiście jest to ośrodek psychiatryczny zamknięty. Moja mama jednak nie dawała za wygraną i nie pozwoliła mnie zabrać. Lekarz jednak stwierdził, że mój stan psychiczny jest tak poważny że nie mogę wrócić do domu nawet na jeden dzień by się spakować. Mimo walki mojej mamy z lekarzem przegrała jednak byłam skierowana na oddział znajdujący się w tym samym szpitalu. Nie byłam zła. Raczej bałam się tego kogo tam spotkam, jak długo tam będę i jak zareagują inni. Poza tym nie byłam przeciwna, chciałam odpocząć od tego całego stresu i problemów. Mimo wszystko nigdy nie chciałam dać sobie pomóc..

stronger than youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz