Minął tydzień. Tydzień i 2 dni. Jutro WOŚP cóż, jak co roku się na niego wybieram. W tym roku po raz pierwszy zobaczę moją przyjaciółkę która znam już 3 lata. Z tego powodu cieszyłam się jednak nie na tyle by zmieniło to mój humor na choć jeden dzień. Jest sobota, koleżanki wyciągają mnie na sanki. Więc wstałam i wyszłam na dwór by zobaczyć jaka jest pogoda. Doszłam do wysokich drewnianych drzwi i pociągnęłam w dół za złota klamkę która przez tyle lat już skrzypiała i była obdarta, a z pod spodu widoczny był metal. Wyszłam na pomaranczowo-czerwone schody które prowadziły zarazem na podjazd jak i ogród. Wszystko było pokryte śniegiem, było tak pięknie. Wszystkie choinki miały na swoich ramionach centymetr śniegu, wszystkie krzaki, trawa i inne rośliny również były nim pokryte. Ta biel była nieskazitelnie czysta. Wręcz idealna. Mieniła się tak jakby były na niej kryształki diamentu. Wdychalam i wydychałam to Świerże powietrze. Stałam na kafelkach boso i czułam chłód pod nogami. Z czasem czułam go już wszędzie. Były czyste, oraz było czuć lekkie zimno w płucach. Stwierdziłam że to idealna pogoda na sanki i wróciłam do domu by zadzwonić do Pauliny. Za godzinę wychodzę. Wzięłam szybki, chłodny prysznic myśląc przy okazji czy gdy będę na boisku spotkam jego. Miłość mojego życia, która odeszła. A bynajmniej jego miłość do mnie wyparowała. Jak woda w słońcu. Ubrałam się ciepło, legginsy i gruba bluza z napisem no problem. Złapałam za klucze, ubrałam kurtkę i buty zimowe. Wyszłam a za 2 minuty widzialam w oddali dziewczyny. Miały sanki ponieważ niestety moje rok wcześniej zostały zniszczone na kuligu. Mniejsza. Usiadłam z Paulina na sankach a nasza koleżanka ciągnęła i na zmianę. Dwadzieścia minut później byłyśmy na boisku. Niestety furtka była zamarznięta i nie udało nam się jej otworzyć to skakałyśmy przez ogrodzenie. Ja byłam pierwsza, nie miałam rękawiczek. Złapałam za ogrodzenie wspinając się. Czułam chłód w dłoniach który przeszył mnie od góry do dołu. Usiadłam na nim a dziewczyny podały mi sanki bym je przerzuciła. Zrobiłam to. Zeskoczylam, następnie czekając az one zrobią to samo. W tym czasie rozglądałam się za nim. Niestety nikogo nie było.. Nie mogłam się niczego spodziewać. Było zimno, nikogo tu nie było. Bo kto miałby przyjść w taką pogodę na boisko. Zaczęłyśmy jeździć, rzucać się śnieżkami i śmiać. Niestety w moim śmiechu nie było ani trochę szczerości. Nie miałam ochoty. Chciałam go zobaczyć, chciałam go przytulić, pocałować. Chciałam poczuć jego zapach, dotyk i usłyszeć jego głos. Jak kiedyś, codziennie go widywalam i miałam go tylko dla siebie. Jego ciepło bijące z serca. Jego wszystkie czyny które udowadniały mi że mnie kocha. Gdzie się to podziało? Czy zrobiłam coś nie tak? Nie zobaczę go, nie wierzę w to.
Dziewczyny chciały iść na orlik, był on oddalony o jakieś 10 metrów więc nie miałam nic przeciwko. Znów przeskakiwalysmy ale sanki zostawiłyśmy bo nie było sensu ich wszędzie ze sobą targać. Ponownie zaczęłyśmy rzucać się śnieżkami. Czułam jak moje dłonie marzną. Spojrzałam na nie i ujrzałam czerwień. Były całe czerwone a ja ledwo nimi ruszałam. Miałam dość tego dnia. Paulina dała mi swoje rękawiczki i usiadłam na ławce a dziewczyny zaczęły robić aniołki na śniegu. Nagle poczułam w kieszeni wibracje więc wyjęłam telefon. Na ekranie zobaczyłam Rafała i odebrałam.
-Halo?
-Siema, jesteś gdzieś na boisku?
Serce mi stanęło, nie widziałam go z tydzień. Od naszego rozstania raczej starałam się go unikać. Bałam się go. Nie chciałam go dalej ranić mimo że mi wybaczył i nie był już zły.
-T-tak siedzę na ławce z Paulina i Emilka, a c-co?
-Jeżdżę z Mateuszem i myślałem żeby z tobą pogadać
Moje serce stanęło gdy usłyszałam to imię. Wszystko powoli przyjmowałam do wiadomości. Działo się to co chciałam, żeby się stało. Jednak kiedy miało to nastąpić miałam ochotę uciec. Strach. Rządził mną, jednak chciałam wykorzystać sytuację. Chciałam porozmawiać z Mateuszem. Powiedziec mu po tak długim czasie znów ze go kocham.
-Okej, nie ma sprawy.
-Będziemy za 2 minuty.Usłyszałam jak ktoś jeździ rowerem na betonowym boisku. Odwróciłam się i zobaczyłam Rafała i jego. Poczułam jak łzy napływają mi do oczy. Pomrugalam szybko by nie spłynęły, nie chciałam żeby ktokolwiek widział moje łzy. Nie chciałam żeby ktoś wiedział jak się czuje. Wstałam i poszłam do nich chwilę wcześniej mówiąc dziewczyna ze idę. Oczywiście oddając Paulinie przy okazji rękawiczki. Gdy tylko stałam bliżej niego czułam przyspieszony puls. Krew zaczęła krążyć szybciej, było mi coraz cieplej mimo że dziesięć minut temu nie mogłam wytrzymać z zimna. Czułam jak wali mi serce i nie chce się uspokoić. Walić wszystko powiem mu to. Mateusz podjechał a ja tylko spojrzałam na Rafała i skinelam mu głowa a on wszystko zrozumiał. Podjechał i powiedział że idzie pojeździć. Mateusz nie protestował i został ze mną.
CZYTASZ
stronger than you
Teen Fiction13'nasto letnia dziewczyna zakochuje się szczęśliwie, z nieszczęśliwym zakończeniem całej miłości. Popada w depresje, ma myśli i próby samobójcze której doprowadzają do katastrofy w życiu nastolatki, zmienia się coś czego już nigdy nie cofnie. Co ta...