Rozdział III

298 12 0
                                    

Zakończenie roku szkolnego! Tak, już czuję te wakacje! Stałam w sztandarze musiałam być chwilę wcześniej, aby się przygotować. Tego dnia słońce padało na plac w którym odbywało się zakończenie, prażyło okropnie, skwar. Mój czas, idę tak jakby widzieli mnie najwyższe osoby w państwie, idę tak jak nigdy nie szłam. Stop, w prawo zwrot, zostań. Widziałam moich znajomych w oddali, jednak musiałam zachować powagę. Czy wzrok mnie nie myli? Mateusz? Miałam ochotę pobiec i rzucić mu się na szyję. Przez ten miesiąc, codziennie przychodził po mnie i odprowadzał do domu. Zakochałam się w jego oczach. Były wspaniałe, niepowtarzalne. Czułam, że nigdy już takich nie odnajdę. Niebieskie, wręcz jak morze nad które jeździłam co roku z tatą. Widziałam w nich swoje odbicie i miłość bijącą z jego oczu na mój widok. Ja to czułam, wszystko było we mnie, był mój. Gdy go ujrzałam w tłumie nastolatków, którzy chcieli już mieć to za sobą i oficjalnie iść do domu lekko się uśmiechnęłam wręcz nie dostrzegalnie jednak on to zobaczył i szeroko się uśmiechnął z daleka poprawiając mi humor. Tak! Koniec smażenia się na tej patelni. Zdjęłam rękawiczki i pobiegłam do Mateusza. Na jego widok mało mi serce nie wyskoczyło ze szczęścia. Co za niespodzianka. Szybko objął mnie w tali i zaczął całować. Uwielbiałam to uczucie, czułam że jest mój i nikt mi go nie odbierze.

- Co tu robisz?
- Chciałem zrobić Ci niespodziankę, to źle?
- Nie! Oczywiście, że nie. Bardzo się ucieszyłam na twój widok
- Chodź odprowadzę Cię do domu przebierzesz się i mam kolejną niespodziankę

Mój uśmiech mówił wszystko. Rodziców nie było, jak zawsze w pracy. Szybko założyłam bluzkę która odsłaniała mój brzuch i szorty. Wzięłam ulubione okulary przeciwsłoneczne i trampki w których mogłam biegać. Dumnie wyszłam z domu, po drodze do furtki zdążyłam trochę popieścić moich pupili. Wsiadłam Mateuszowi na kierownik i pojechaliśmy. Nigdy nie jechałam tą droga, byłam ciekawa dokąd prowadzi jednak się nie odezwałam z typowymi pytaniami Daleko jeszcze? A gdzie jedziemy? A długo jeszcze? Starałam skupić się na moich odczuciach. Wiatr we włosach i Mateusz mówiący mi nad uchem, mój śmiech i promienie słońca które przebijały się przez gąszcz liści i gałęzi. A co to za miejsce? Mateusz poprosił, żebym zeszła i zrobiłam to. Spojrzałam w lewo w prawo. Ścieżka, pole i rzeka obok. Złapał mnie za rękę i pociągnął. Szedł przede mną. Zatrzymałam się z zachwytu, wodospad. Nigdy nie widziałam tak pięknego miejsca. Wokół las szumiący z zielonymi intensywnymi liśćmi i odgłos wodospadu, obijającej się wody o grunt. Stanęłam bliżej i czułam jak chłodzi mnie woda. Stanął za mną objął i szepnął cicho „Kocham Cię". Dawno nie byłam tak szczęśliwa. Cały dzień przesiedzieliśmy w tym miejscu. Dni wakacji mijały, każdy moment zapisywałam w pamięci jak pliki na komputerze. Mogłam je później odtwarzać i odtwarzać. Jeden z najlepszych dni to był chyba ten w którym zabrał mnie nad jezioro. Na środku tego jeziora była wysepka, a na niej ogromna wierzba na której była zawieszona lina, zawiązana w kółko. Wchodziło się w nie i bujało nad wodą. Położyliśmy koc i ja położyłam się, a on wygłupiał się na tej linie jak małe dziecko. W pewnym momencie poczułam zimne ręce na moim brzuchu i wargi muskające moje usta. Poczekałam chwilę i pobiegłam do wody żeby nabrać trochę w dłonie. Zrobiłam to i wylałam je na jego twarz. Widziałam jego uśmiech na twarzy, a ja nie mogłam przestać się śmiać. Objął mnie a ja go odepchnęłam i wpadł do wody. W ramach zemsty udawał, że złapał go skurcz i poprosił abym pomogła mu wyjść to wyciągnęłam rękę a on za nią pociągną. Miałam ochotę go udusić. Po dokuczaniu sobie stwierdziłam, że jestem głodna i poprosiłam go aby pojechał do sklepu. Jak powiedziałam tak zrobił. Wziął rower i pojechał. Gdy straciłam go z oczu zaczęłam się rozglądać, zapamiętywać to miejsce. Chciałam się mu przyjrzeć jednak nic nie widziałam przez słońce które świeciło akurat w to miejsce. Sięgnęłam po jego plecak z nadzieją, że tam je schowałam. Czy to paczka papierosów..? Ile on ma lat?! Był tylko dwa lata starszy, nie mógł jeszcze palić ani pic! Źle się poczułam z tym, że to zobaczyłam. Zobaczyłam, że jedzie a moje okulary miał na swojej głowie. Przywiózł mi jakieś słodkości jednak straciłam na nie jakąkolwiek ochotę ponieważ trochę przez tą sytuację jego osoba mnie odrzucała. Mateusz zauważył, że kieszeń była otworzona. Już wiedział o co chodzi. Przybliżył się i złapał mnie za rękę. Odwróciłam głowę i poczułam zimne łzy. Szybko mi je otarł i przeprosił. Obiecał, że nigdy nie pozwoli sobie mi zaproponować papierosa ani innych używek. Podobno miał swoje powody by zacząć robić takie rzeczy. Uważałam, że jest to niedopuszczalne i karygodne ale przystałam na tą okoliczność.

***

99997,"бZ

stronger than youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz