Ubieram się właśnie aby pojechać do starego budynku na obrzeżach Sydney. Ethan zebrał wszystkie dowody i na ich podstawie myśli, że 15 latek jest, albo w tym budynku, albo w starym zamku, w którym omal mnie i Hemmings'a nie zabili. Możliwe też, że ma go gang tego całego Nathan'a, o którym mało wiemy.
Gdybym miała taką misję i byłaby tu Lili to pewnie bym z nią tam pojechała. Nie to, że żałuję, że jej tu nie ma, ale byłyśmy zgranym duetem.
- Idziesz czy masz zamiar siedzieć na dupie i pozwolić aby chłopak umarł? - spytał Ethan, który już zszedł na dół przyszykowany.
- Spokojnie. - wzięłam od niego broń i załadowałam ją.
- Ruszaj się. - wyszedł z domu i zapewne poszedł do auta.
- Uratujemy go. - powiedziałam do siebie.
Włożyłam broń do paska przy łydce i wyszłam zamykając dom. Tak, nie zmieniłam się pod tym względem. Cały czas chowam broń, w tych samych miejscach.
Wsiadłam na miejsce pasażera, a Ethan jak poparzony ruszył. Przejechaliśmy przez pół miasta i zaparkowaliśmy obok starego budynku. Budynek jak budynek. Jest z czerwonej cegły na której jest mech. Okna zostały wybite, ale nie wszystkie, a wchodzi się tam starymi drzwiami, które niestety są zamknięte na kłudkę.
- Spróbuję ją rozwalić. - stwierdził Ethan mierząc, w kłudkę końcem broni.
- Nie. - zatrzymałam go ręką. - Mam lepszy pomysł. - wkazałam palcem drugiej ręki wybite okno.
- Jak masz zamiar tam wejść? - spytał patrząc na okno.
- Widzisz to drzewo? - wskazałam palcem na drzewo, na które z łatwością można wejść.
- Dobra to chodźmy. - poszedł, w stronę drzewa.
Wszedł na drzewo i zaczął mnie wołać. Ja w tym czasie patrzyłam na jakiś znak, który był powieszony pare drzew dalej. Wisiał na dużym dębie i dosyć wysoko.
- Dobra, idę! Miałam zwiechę.
Weszliśmy na drzewo, a po chwili powoli Ethan wszedł na stary parapet okna.
- Spadniesz Ethan. - stwierdziłam gdy stał na parapecie i patrzył w dół.
- Raz się żyje.
Wskoczył do środka, a ja zaraz po nim stanęłam na parapet i skoczyłam na jakąś szafkę, a później na podłogę. Zaczęliśmy się rozglądać. Stare meble, pajęczyny, jakiś nóż, śmieci. Nic ciekawego.
- Naomi! Chodź tu! - Ethan krzyczał z drugiego końca budynku.
Jak najszybciej poszłam do Ethan'a.
- Co? - po moim pytaniu wskazałam palcem na jakieś przejście do, tak myślę piwnicy. Założył ręce na biodra. - Wchodzimy?
- No rejczel. - wzięłam nóż do ręki i weszłam jako pierwsza. - Kufa ile tu pajęczyn. - powiedziedział Ethan idąc obok mnie i rozgarniając białe nici.
- Co się dziwisz to stary budynek. - powiedziałam.
Po chwili zauważyliśmy drzwi. Stare, brązowe i rozwalone drzwi, które były zamknięte. Postanowiłam, że zniżę się do poziomu podłogi i zobaczę przez szparę między drzwiami, a podłogą czy coś tam jest.
- Co robisz? - szepnął mój przyjaciel.
- Szukam. - również szepnęłam - Tam coś jest, albo raczej ktoś. Leży na podłodze. Chyba nieprzytomny.
- Wchodzimy na trzy? - spytał wyciągając broń.
- Oprócz chłopaka może ktoś tam być. - stwierdziłam. - To ryzykowne.
Nagle usłyszeliśmy dużo kroków. Pare osób schodziło po schodach.
- Kurwa, wchodzimy. - zdecydowałam szybko i kopnęłam drzwi.
Weszliśmy, a naszym oczom ukazał się szatyn, którego szukaliśmy. Niestety był okaleczony, a na stole niedaleko chłopaka leżały narzędzia, którymi mu to robiono. Było widać po śladach krwi. Nie chciałabym znaleźć się na jego miejscu.
- Zamknij drzwi i schowajmy się za nimi. - rozkazałam Ethan'owi w panice.
W mig zamknął drzwi i oparliśmy się o ścianę za drzwiami. Pare sekund później wszedło tu pare osób. Na szczęście nie zamknęli drzwi.
Oby nas nie znaleźli bo kryjówkę to my słabą mamy.- Chłopak się wykrwawi, w końcu. Potrzebujemy go. - stwierdził jeden.
- To nie ruszajcie gnojka więcej. - stwierdził drugi.
- Przyjdę do niego jak się obudzi. Opatrzę go. - odparł inny.
- Nie. Suka da okup to dopiero go opatrzysz. - warknął któryś.
Czyli zależało im tylko na okupie.
- A jak nie da? - zapytał jeden z nich.
- To odbije się to na chłopaku. - zaśmiał się jak psychopata.
Popatrzyliśmy się z Ethan'em na siebie. Mamy dwie opcje. Wyjść zza drzwi i szybko ich zabić, albo zabrać chłopaka gdy wyjdą.
- Zabierzemy go gdy wyjdą. - Ethan szepnął mi na ucho. Kiwnęłam głową na tak.
- Nie możemy go już zabić? I tak się nie dowie, że żyje, a kasę nam wpłaci. - powiedział jeden z nich przesuwając coś. Zaskrzypiało cholernie głośno.
- Przestań pierdolić. Idziemy do wozu. Czekają na nas. - skarcił jeden drugiego.
Dlatego, że byliśmy za drzwiami nie było ich widać, a i mi, i Ethan'owi życie było naprawdę miłe.
Gdy porywacze wyszli i zamknęli drzwi po cichu podeszłam do chłopaka. To samo zrobił Ethan. Sprawdziłam chłopakowi tętno, żył. Niestety coś mi mówiło, że nie długo.
- Ethan słabo wyczuwalne tętno. - powiadomiłam chłopaka, który rozglądał się po sali kata.
- Trzeba go...
- Ręce do góry! - Ethan nie skończył, ponieważ do pomieszczenia wbiło pare osób.
- Skąd wy tutaj...
---------
Robię maraton! a co mi tam! 😍
Jak wam podoba się nowa Naomi? ;D
W mediach Ethan ;)
Kocham ;**
~Rozdział poprawiony~
CZYTASZ
Aby było tak jak dawniej #2
FanfictionAby było tak jak dawniej - to druga część ,,Mój Łobuz"! Nowe wyzwania, Nowe przyjaźnie, Nowe miłości, Zmiany.