Cała przemoczona czekałam na nich już ze dwie godziny jak nie lepiej. Z godzinę temu zaczęło padać. Jest zajebiście.
Nie, zajebiscie będzie jak ich poturbuje!
Przejade ich traktorem.
Ostatni raz idę sama do Mike'a. Następnym razem idę w piec osób jak nie lepiej bo mój braciszek ma wspaniale pomysły. Wkurzona do potęgi n poszłam chyba już piąty raz do budki telefonicznej i zaczęłam szukać monety. Nie ma. Super.
Wyszlam z budki trzaskającym drzwiami, a ze stacji benzynowej wybiegl jakiś koles.
- Mogłaby Pani nie trzaskać drzwiami? - spytał.- Weź się koles odwal.
- Chodź - pociągnął mnie za rękę i wprowadził do stacji.
- Ej, zostaw... Ale tu ciepło - powiedziałam z lekkim usmieszkiem.
- No mogłaś wcześniej pomyśleć aby do mnie przyjsc - powiedział przeczesujac mokra grzywke. - Przyniosę Ci koc i coś do picia.
Chłopak był całkiem ładny. Ciemny blondyn z niebieskimi, prawie fiolkowymi oczami. Był wyższy ode mnie i pewnie tez starszy.
- Długo tu pracujesz? - spytalam.
- Od dzisiaj - zachichotał podając mi herbatę, a następnie przykrył mnie kocem. - Cały czas mam nowa prace.
- Dlaczego? - powiedziałam odrywając się od ciepłych oporów herbatki.
- Bo cały czas mnie wywalaja- zasmial się.
- Czyli do grzecznych nie nalezysz- stwierdziłam.
- No nie.
- Jak Ci na imię? - spytalam siadajac na krzeselku, które mi podsunal.
- Emil, mówią do mnie Im, Em. Mów jak chcesz - powiedział siadając obok mnie.
- Ja jestem Naomi, mów do mnie Nao - stwierdziłam.
- Okay Nao, powiedz mi dlaczego moklas na dworze i skąd się tam znalazlas? Sam tu autem przyjeżdżam.
- Jestem tu bo mój głupi braciszek do tego najwyraźniej z kumplami wpadł na pomysł aby mnie wyrzucić z campnigu i zostawić na jakimś totalnym zadupiu.
- Dlaczego nie weszlas i nie spytałeś czy możesz przesiedziec tego deszczu? - spytał.
- Nie lubię się narzucac- stwierdziłam.
- Fajne masz włosy - powiedział biorąc pasmo moich różowych włosów do ręki.
- Ty oczy masz takie magiczne. Takie podchodzace pod fiolki - stwierdzilam.
- Dużo osób mi tak mówi - zasmial się i podszedł do kasy aby obsłużyć przyjezdnego.
- Emil, daleko stąd jest najbliższe miasto? - spytalam.
- Jakieś pól godziny drogi, a co?
- Pewnie pojechali do jakiegoś hotelu, a o mnie zapomnieli.
- Jakby co to możesz przenocowac u mnie. Mam stąd 10 minut - zaproponował i usiadł obok mnie.
- Naomi, szukałem Cię - do pomieszczenia wpadł Luke.
- Trzeba było mnie nie wyrzucac na zbity ryj - warknęłam.
- To Twój brat? - spytał Im.
- Nie, chłopak. - odpowiedziałam oddając mu koc.
- Kto to jest? - spytał Luke.
- Eh, Emil to Luke, Luke to Emil.
- Idziemy - powiedział biorąc mnie za rękę.
- Czekaj - powiedziałam i podbieglam do Emil'a przytulajac go i dziękując. Nalezy mu sie - Dobra, możemy iść.
Po chwili weszlam do campery, w której było totalnie ciemno.
- W chowanego sie bawicie, ze zagaszacie swiatla? - spytalam, a później zaswiecilam światło.
- Wszystkiego Najlepszego! - krzyknęli chórem.
- Ta, dzięki - powiedziałam i wyciagnelam z walizki Luke'a nowa koszulkę. Lubię je.
- Nie cieszysz sie? - spytał Mike gdy przebralam przy nich koszulkę. W tamtej było mi strasznie zimno bo była mokra.
- Jezeli ktoś cię zostawia na środku jakiegoś zadupia, a Ty dzwonisz, mokniesz na deszczu, a później tracisz hajs na głupie wydzwanianie do braciszka to nie, nie cieszysz sie - powiedziałam poważnie.
- Kupilismy tort i prezenty- powiedział Ashton wchodząc do pomieszczenia. W camperze były trzy pomieszczenia. Kuchnia, łazienką i sypialnię połączona ze stolikiem, który rozkładał sie na jedno wielkie lozko.
- Urodziny mialam chyba z miesiąc temu - powiedzialam.
- Tak, ale chcieliśmy Ci zrobić przyjemnosc, bo nie mieliśmy okazji Ci ich zrobić - wytłumaczył Luke.
- Mogliscie mnie nie zostawiać na tej chujowej stacji - powiedziałam i polozylam sie na łóżku.
- Naomi... - zaczal Ashton.
- Nie - zaslonelam zaslonke.
- Mike idioto! - uslyszalam krzyk, a później odlecialam do krainy Morfeusza.
Gdy jutro rano będziemy już w Seattle rozpakuje sie i pójdę sie przejść sama. Później nie pójdę na ich koncert. Niech im tez będzie przykro. Co mi tam.
Nigdy bym nie zostawiła przyjaciela, a coś gorsza siostry na pierwszej lepszej stacji benzynowej, a później przyjechała po ta osobę za trzy godziny.
*** rano ***
Obudzil mnie SMS. Od...
Eth 😘: Jak tam wyjazd?
Ja: Jak na razie dopiero wstalam. Najwyraźniej pierwsza.
Eth 😘: Wszyscy zdrowi?
Ja: Tak, nikomu nic nie jest. Jeszcze xdd
Eth 😘: Jeszcze? Co jest mała? 😱
Ja: Opowiem jak wrócimy, oki? 😉
Eth 😘: Oki, na razie.
Jest godzina 8:00, a my jesteśmy już w Seattle. Skoro oni mi wywineli numer wczoraj, ja im wywine dzisiaj.
Wzielam mikrofon, który podlaczylam do głośnika. Głos: max.
- Wstawac gnoje!!! - krzyknelam do mikrofonu.
Zobaczyłam jak Lili, Ash i Calum spadli z łóżka, auć. Reszta szybko wstała.
- Co do... Naomi! - krzyknal wkurzony Mike.
- To za to ze mnie zostawiliscie i odjechaliscie, a teraz zbierać dupy bo jesteśmy pod hotelem czworonogi niedorobione i dziewczyny!
- Jesteś popieprzona- stwierdził.
- A Ty niedorobiony, pech. - zaśmiałam się.
Weszliśmy do holu, a później do windy. Pokoje mieliśmy na piątym piętrze. Tym razem miałam pokój z Lili i Calum'em.
- O 18:00 kocert. - stwierdził Calum. - Kochanie, pojedziesz ze mną? O 11:00 mamy być.
- Nigdzie nie idę. Mam... - chwila ciszy. - zakupy z Naomi. Będę o 17:00. - wyprostowałam się i popatrzyłam na nią jak na nienormalną.
Chłopak westchnął i zaczął się rozpakowywać.
Po wypakowaniu ciuchów i wyszykowaniu się aby wyjść na miasto poszłam założyć buty.
- Idę z Tobą. - oznajmiła moja przyjaciółka.
------------
Jeżeli chcecie więcej takich numerów to zostawcie coś po sobie 😂😂😂
CZYTASZ
Aby było tak jak dawniej #2
FanfictionAby było tak jak dawniej - to druga część ,,Mój Łobuz"! Nowe wyzwania, Nowe przyjaźnie, Nowe miłości, Zmiany.