15

1.4K 49 1
                                    

Przyjechaliśmy pod bazę Wilków. Chłopak zsiadł z motoru, a ja ledwo żywy musiałem pojechać do domku letniskowego.

Byłem już, w połowie drogi gdy spadłem z motoru z wykończenia. Motor poleciał pare metrów dalej, a ja leżałem na środku ulicy wyklinając. Ból był okropny. Wyciągnąłem telefon z kieszeni i wpisałem pare cyf. Przyłożyłem telefon do ucha.

- Highway, pomóż - powiedziałem nazwę ulicy i opuściłem telefon.

Ciemność. To jedyne co widziałem. Umarłem?

***

- Kurwa mać, Ethan! Obudź się! - słyszałem nawoływanie.

- Ethan, nie rób mi tego - usłyszałem płacz.

- Będę już grzeczny, ale obudź się cioto!

Dźwignąłem się do pozycji siedzącej jednocześnie wdychając powietrze. Oddychałem bardzo ciężko. Byłem, w lekkim szoku. Co się stało?

- C-co się s-stało? - powiedziałam nadal zachłannie oddychając.

- Ethan! - moja przyjaciółka przytuliła mnie. Objąłem ją jedną ręką - Tak się martwiłam, nie rób mi tego więcej, nigdy więcej - mówiła płacząc.

- Ale co się stało? - spytałem dotykając lekko swojego uda. Było zszyte.

- Zadzwoniłeś do mnie i powiedziałeś tylko "Highway, pomóż". Pojechałam szybko z Miley na tą ulicę. Byłeś nieprzytomny. Myśleliśmy, że umarłeś.

- Byłeś, w ciężkim stanie, ale zszyłam Ci rany oprócz tej na policzku, bo nie jest głęboka. Myślałam, że się nid obudzisz, sle jednak się myliłam - powiedziała szczęśliwa Miley.

- Brooke, jak dobrze, że jesteś - powiedział Jason i wtulił się we mnie. Dzień dobroci dla zwierząt?

- Ah, pamiętam już - posmutniałem.

- Dajmy mu odpocząć - powiedziała Miley po czym cała trójka wyszła z pomieszczenia. Zostałem sam, w salonie. Leżałem na wygodnej kanapie. Po chwili rozmyślania po prostu zamknąłem oczy i zasnąłem.

Pov Naomi

Pojechałam po Ethan'a razem z Miley najszybciej jak potrafiłam! Już, w samochodzie Miley zaczęła robić wszystko aby Ethan się obudził. Bałyśmy się cholernie. Mógł nie jechać na tą jebaną akcje. Życie bym za tego chłopaka oddała, a on na siebie nawet nie uważa! Ciekawe co to za akcja była... I ciekawe czy się powiodła. Mam nadzieję, że pomaganie Miley, w szyciu i patrzenie się na tą krew nie poszło na marne. Gdyby nie to, że Miley i Jason cały czas mnie uspokajali to już dawno bym zemdlała pomagając przyjaciółce.

- Jason, jedziesz ze mną? - spytałam chłopaka.

- Gdzie?

- Do sklepu. Możemy się, w sumie nawet przejść - powiedziałam wstając z krzesełka. Chłopak skopiował moje ruchy.

- Dobra, chodźmy - powiedział chłopak, a ja dla bezpieczeństwa założyłam broń na pasek przy łydce.
Dzięki dresom, pod którymi jest pasek nie widać broni.

Przeszliśmy się lasem z kilometr lub dwa. Nigdy jakoś nie interesowałam się tym jak długa jest ta droga. Wiem jedno. Jeździ tędy dużo aut sportowych. Zapomniałabym. Tędy jeździ się na wyścigi! Niedaleko jest miejsce, w którym one się odbywają. Chciałam wziąć, w nich udział, ale nie mogę. Mam za dużo na głowie teraz.

- Po co idzemy do sklepu? - spytał mój towarzysz.

- Kupimy coś Emily i Zack'owi. Zack mnie prosił zanim Ethan miał wypadek żebym kupiła pare rzeczy - odpowiedziałam na zadane pytanie.

- Boisz się o Ethan'a? - spytał po dłuższym czasie.

- Boję się, że go stracę. Jest moim najlepszym przyjacielem, rodziną. Jest ważną osobą, w moim życiu, a ten dupek robi wszystko aby się zabić!

- Nie robi wszystkiego aby się zabić tylko miał ważną akcję, przecież żadko na takid jeździ - odparł białowłosy.

- No tak, ale to nie zmienia faktu, że się o niego martwie - powiedziałam otwierając drzwi sklepu. Szybko zajęła nam droga do niego.

- Nie jest już małym chłopcem - powiedział idąc obok mnie, a ja wkładałam do koszyka potrzebne rzeczy dla Zack'a.

- Może mały nie jest, ale głupi napewno - Jason zachichotał na moją uwagę.

- Fajnie Ci z tym kolczykiem - zmienił temat.

- Dziękuję - nie powiedziałam wam, że mam już kolczyk, w wardze. Więc... Mam kolczyk, w dolnej wardze! Jest czarny i myślę, że pasuje mi. Jeszcze brakuje mi białych włosów i czarnych końcówek, a wyglądałabym perfekcyjnie.

Po zrobieniu zakupów wyszliśmy ze sklepu i poszliśmy za budynek, o którym przed chwilą wspomniałam. Mieliśmy po jednej reklamówce i zdecydowaliśmy, że pójdziemy drogą polną.

Gdy tak myślałam o Ethan'ie ktoś przygwoździł mnie do ściany i wpił się, w moje usta. Upadła mi reklamówka i zapewne jej zawartość się wysypała. Osoba całująca mnie złapała moje ręce i unieruchomiła je. Szybko uderzyłam go, w krocze przez co się skulił jęcząc z bólu.

- Luke, co Ci odwaliło dupku?! - krzyknęłam, a obok mnie znalazł się zielonooki. Zaczął zbierać zakupy.

- Bo Ja cię tak kocham - wyprostował się - Dawno się nie całowaliśmy, przyjedziesz do mnie? - Luke pizdo pijany jesteś!

- Masz tu auto? - spytałam, a blondyn podszedł do mnie.

- Mam, jest na parkingu - odpowiedział.

- Jason chodźmy - chłopak wziął dwie reklamówki do rąk, a ja pociągnęłam Sremmings'a za rękę do auta.

Gdy wsiedliśmy do auta musiałam pojechać do mojego brata aby odstawić Luke'a całego do domu.

Zapukałam, w drzwi gdy byliśmy pod domem mojego brata i jego przyjaciół.

- Omi, co Ty tu robisz? - popatrzył na mnie, a później na Luke'a.

- Przywiozłam Twojego schlanego kolegę - pociągnęłam blondyna do domu, a za nami wszedł Jason.

- A Ty jesteś? - Mike popatrzył na Jason'a.

- Jestem jego prawnym opiekunem od paru dni. To jest Jason - odpowiedziałam za nastolatka.

- Jak to? - spytał Mike.

- Tak to. Nie wasza sprawa. Bierz tego pijaka, a my się zabieramy - powiedziałam i wyszłam biorąc od Jason' jedną reklamówkę.

- Zadzwonić po Zack'a żeby po nas przyjechał? - spytał zielonooki.

- Dzwoń.

----------
Taka mała przygoda z Hemmings'em xD

2/3 :)

Aby było tak jak dawniej #2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz