3

1.5K 52 1
                                    

- Skąd wy tutaj się wzięliście? - spytałam obojętnie.

- Mój cukiereczek! - Calum podbiegł do mnie z zamiarem przytulenia mnie, ale ja szybko go wyminęłam i wykręciłam mu rękę.

- Nie jestem już Twoim cukiereczkiem. - powiedziałam poważnie i popchnęłam go, w stronę całej ich bandy.

Wszyscy patrzyli na mnie z takim... Niedowierzaniem? Luke patrzył na mnie jakby mnie nie poznawał, a reszta chłopaków po prostu na mnie patrzyła. Coś się stało?

- Nie mam zamiaru z wami gadać. - stwierdziłam i podeszłam do chłopca, który leżał na podłodze.

Był w ciężkim stanie.

- Przyszliśmy tylko po chłopaka. - powiedział ze smutkiem Ash. Wiedział, że nic nie wskóra.

- Nie oddam wam go. Ethan bierz chłopaka i idziemy. - rozkazałam patrząc na bruneta, który po chwili znalazł się przy mnie i wziął go na ręce.

- Gdzie go zabieracie? - spytał Mike patrząc na mnie ze smutkiem.

- Daleko, nara.

Razem z Ethan'em wyminęliśmy tych osobników i skierowaliśmy się, w stronę wyjścia. Oknem nie wyjdziemy więc trzeba rozwalić kłudkę. Przyłożyłam pistolet do kłudki zasłaniając oczy i strzeliłam. Kłudka się rozwaliła, a my spokojnie wyszliśmy z budynku. Usiadłam z tyłu razem z chłopakiem, a Ethan kierował samochodem. Z dala widziałam jak chłopaki wyszli przed budynek.

- Gdzie ja jestem? - spytał chłopiec, który miał położoną głowę na moich kolanach.

- W samochodzie. Wieziemy Cię, w bezpieczne miejsce. - odpowiedziałam. - Jak masz na imię?

Jego imienia niestety Max nie znalazł.

- Jason. - powiedział krótko i syknął. Bez wahania podciągnęłam jego bluzkę. Miał pociętą skórę.

- Ethan jedź szybciej. Miley musi go opatrzeć. - pogoniłam chłopaka patrząc na drogę przed nami.

- Jasne. - dodał gazu.

- Słabo mi. - stwierdził obolały Jason, a ja położyłam ręke na jego głowie.

- Słuchaj, dasz radę. Jedziemy do mojej przyjaciółki. Ona Cię opatrzy. - mówiłam, a on patrzył na mnie, chciał już zamknąć oczy. Wiem o tym.

Tak mi go żal... Gdybym mogła to zabrałabym mu ten ból tu i teraz, ale nie mogę.

- Jak masz na imię? - spytał.

- Naomi, nie zamykaj mi tu oczu. - widziałam, że chce odejść. Nie pozwolę mu na to.

- Masz piękne imię...

- Dojechaliśmy. - przerwał Ethan.

Wysiadł z auta i otworzył drzwi. Szybko wziął chłopca na ręce i skierował się do domku. Oczywiście szłam za nim.

- Miley! - krzyknęłam, a dziewczyna znalazła się przy nas. - Chłopak umiera. Pomóż mu.

- Nakryjcie stół, w kuchni czymś i go tam połóżcie, ja już idę.

Wykonaliśmy polecenie Miley. Przecieliśmy nożyczkami chłopakowi jeszcze koszulkę i lewą nogawkę spodni. Był naprawdę, w ciężkim stanie, ale wiem, że Miley mu pomoże. Miley skończyła medycynę i nie raz pomagała różnym osobom. Da radę.

- Cody, Zack do mnie. Pomożecie mi. - dziewczyna założyła rękawiczki i położyła potrzebne rzeczy na stolik obok. - Ethan i Naomi możecie zamknąć drzwi i poczekajcie w salonie.

Aby było tak jak dawniej #2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz