30

1.3K 52 3
                                    

 - Naomi - ktoś szepnął mi do ucha - Nao obudź się.

- Nie mam czasu - powiedziałam na pół śpiąco.

 - Nao, to ja Luke. Jedziemy z chłopakami zaraz na koncert. Przygotowania i wgl - mówił siadając na moim łóżku - bilety macie, w kuchni na blacie. 

- Chłopcy, przygotowania, blat, taaa - powiedziałam cicho obracając się. 

Chłopak westchnął i chyba wyszedł z domu bo usłyszałam kroki, a zaraz po tym zamykanie drzwi. Po chyba 30 minutach usiadłam na łóżku i wstałam na równe nogi biorąc z szafki telefon. 11:02. 

- Lili? - spytałam potrząsając dziewczyną. Gdyby ktoś nieznajomy tu wszedł i chciał ją obudzić pomyślałby, że zmarła. Tak twardy ma sen.

Pomyślałam, że wezmę ciuchy i pójdę pod prysznic. Tak też zrobiłam. Wybrałam sobie czarne spodenki i białą zwiewną bluzkę. Do tego trampki i pare bransoletek. Umyłam dokładnie ciało, wytarłam je i założyłam ciuchy. Moje włosy pachniały wiśnią, uwielbiam ten szampon!

Poszłam do mojej Lilianny aby ją obudzić, ale niestety brunetki nie było już, w łóżku. Skierowałam się, w stronę kuchni i okazało się, że już wstała bo usłyszałam ciche przekleństwa. No tak, gorzkie żale bo gorzale. 

- Trzeba było tyle pić? Teraz będziesz łykać tabletki - zaśmiałam się. 

- Zamknij się i czytaj bo mi łeb rozwala - warknęła i podała mi kopertę. 

Otworzyłam kopertę, na której pisało "Wasi najukochańsi mężczyźni" i zaczęłam czytać na głos.

- Pojechaliśmy  na przygotowania jak i próbę do pierwszego koncertu tutaj. Nie wrócimy dzisiaj szybko bo trochę nam to zajmie, więc napisaliśmy wam ten list i karteczkę, na której jest napisane, że możecie wejść za kulisy już przed koncertem, który odbędzie się o 19:00. Dajcie ją jakiemuś ochroniarzowi  i będziecie mogły wejść. Jesteśmy w Madison Square Garden. Kochamy was, wasi mężczyźni  ;*

- Super - powiedziała bardzo (wyczujcie ten sarkazm) szczęśliwa Lili.

- Idziemy po Camil? - spytałam czytając drugą karteczkę. 

- Nie chce mi się - Tak, bo po co przejść do mieszkania, które jest dwa kroki od naszych drzwi.

- Dobra, pójdę sama - powiedziałam pisząc sms-a do Luke'a.

Ja: Jak próba? 

Lukey <3: Na razie spoko. Przyjdziecie wcześniej? Tak o 16:00?

Zapukałam do Camil.

Ja: Jasne. 

Lukey <3: Przeczytałyście list?

Ja: Tak. Będziemy nie martw się ;**

Lukey <3: Ok, kocham Cię ;* <3 <3

Ja: Ja Ciebie też  ;**

- Co chcesz Nao? - spytała dziewczyna otwierając drzwi akurat gdy skończyłam pisać.

- Ubieraj się i wpadaj do mnie - powiedziałam i weszłam do swojego mieszkania.

Usiadłam na fotelu czekając na Lili i Camil, które się jeszcze szykowały. Co chwilę jęczałam jak to one mówiły, że nudzi mi się, albo zaraz zostawię je i pojadę sama. 

- Naomi, jesteśmy gotowe - powiedziała Lili, po której nadal było widać, że balowała wczoraj. 

- Ok, idziemy, taksówka czeka przed hotelem - powiedziałam wstając i za sobą zabierając telefon. 

Aby było tak jak dawniej #2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz