Rozdział 12

79 13 4
                                    

Przepraszam kochani, że ostatnio dodaję rozdziały jeszcze później, ale mam od paru tygodni takie zagonienie w szkole, że nie mam czasu coś zjeść w sumie nawet ... nie wiem ile jeszcze to potrwa, więc proszę o cierpliwość i wyrozumiałość z Waszej strony. Na razie miłego czytania, a gdyby coś będę informować na bieżąco ;)

--------------------------------------------

Nie byłem pewny co zrobić, ale ciotka Tommy'ego upewniła mnie w tym, że mam za nią pójść.

-No rusz ten wilczy zad i chodź bo czas ucieka!

Tommy kiwnął głową na mnie, więc udałem się za nią. Po drodze kilka razy machnęła rękami, prawdopodobnie zdejmując czary, które mogły mi zagrozić.

-Em, a ja też mogę? – spytał niewinnie Tommy.

-No jasne Ratliff! A coś ty myślał?

Wzruszył ramionami, a ja na niego poczekałem. Złapaliśmy się za ręce i szliśmy dalej razem.

Schody niebezpiecznie skrzypiały pod naszym ciężarem. Zastanawiałem się jakim cudem ktoś, kto mieszka w takiej ruderze wygląda tak dobrze.

Zrozumiałem to dopiero po wejściu. Wow. To miejsce to istny pałac. Nie dziwię się, że matka Tommy'ego chciała zabrać jego i Lisę do siostry. Tu jest przepięknie. Od razu mi się spodobało. Szliśmy długim korytarzem, oświetlonym przez niezliczoną ilość świec. Rozglądałem się nieustannie, co nie uszło uwadze blondyna.

-Hej – zagadnął szeptem – podoba ci się tutaj?

-Jest obłędnie – odrzekłem, oglądając jakiś obraz.

-Mógłbym z nią pogadać. Jeśli chciałbyś tu zamieszkać – uśmiechnął się.

-Co? O nie, nie, nie. Nie ma mowy.

-Dlaczego?

-Nie będę się nikomu zwalał na głowę. Nie tak mnie wychowano.

-Tylko dlatego, że całe życie spędziłeś śpiąc na trawie, masz tam spędzić wieczność? Nigdy na to nie pozwolę. Znajdę nam dom. Obiecuję.

Ścisnąłem mocniej jego dłoń. Wiedziałem, że mówi prawdę.

Kiedy dotarliśmy do dużych podwójnych drzwi drgnąłem na widok jak otwierają się same. Weszliśmy do środka. Pokój był ogromny. Lustro, krzesła, stoły, okna. Wszystko było przepiękne. Nie mogłem oderwać wzroku.

-Ten dom jest powiększony od środka czarami, czy ...?

-Zmieniłam jego wygląd od zewnątrz dla niepoznaki. No dobrze – spojrzała na nas, a my odskoczyliśmy od siebie jak oparzeni – oj no już już, nie bójcie się. Nie gryzę przecież. Mnie naprawdę nie przeszkadza wasza miłość. Mnie ona cieszy okay?

-Jak to pani nie gryzie? – chrząknęła – Przepraszam. Jak to nie gryziesz? Jesteś wampirem.

-Wiedźmą też. Tak jak mówiłam władam wodą. To nią się żywię.

-Oh – westchnąłem.

-No dobrze, nie ma czasu do stracenia. Podajcie mi ręce. Stańcie w kręgu.

Wykonaliśmy jej polecenia i chwyciliśmy się za ręce. Patrzyłem niezbyt pewnie na jej zamknięte powieki. Tommy zresztą też podchodził do tego nieco sceptycznie. Mamrotała coś pod nosem.

-Może was zaboleć.

-Co takiego?! – wrzasnęliśmy, ale nim się spostrzegliśmy przeszył nas obezwładniający ból.

Oko za oko, pazur za ząbOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz