Uwaga: rozdział zawiera sceny +18!
-------------------------------------------------------
-Halo? Tommy? Gdzie jesteś? – pytałem w myślach, błądząc po lesie.
-Zaraz będę, nie ruszaj się stamtąd gdzie jesteś.
-Jesteś za zakrętem? Czuję cię.
-Tak, zaraz będę.
Zerwaliśmy połączenie. Po paru sekundach zza drzew wyszedł blondyn, łopocąc połami swojego płaszcza. Wyglądał olśniewająco, jak zawsze zresztą, ale odniosłem wrażenie, że przytłacza go jakiś ciężar.
-Tommy? Wszystko okej?
-Tak, ale musimy pogadać. Najszybciej jak się da.
-Nie ma sprawy, załatwmy to od razu.
Pociągnął mnie za rękę, a wzdłuż mojego kręgosłupa przebiegły na zmianę gorące i zimne dreszcze. Co on ze mną robił? Udaliśmy się w głąb lasu. Nie wiedziałem dokąd nas prowadzi, ale czułem, że mogę mu ufać i tak też zrobiłem.
***
-Że co takiego?!
-No to, co słyszysz – spuścił głowę.
-Ale jak to ogień?!
-Adam, do jasnej cholery ja też nie rozumiem okay? – popatrzył na mnie gniewnie.
-Tommy spokojnie, nie chciałem cie urazić – położyłem mu dłoń na ramieniu. To wszystko było zbyt dziwne by mogło być zrozumiałe.
-Wiem – przeczesał palcami włosy – ale ... oh Adam to jest wszystko takie trudne i skomplikowane – załamał mu się głos i wpadł w moje ramiona wtulając się w moją klatkę piersiową i wybuchnął płaczem. Nie miałem pojęcia co zrobić.
Odwzajemniłem niepewnie uścisk, lecz po chwili, gdy blondyn wcisnął się mocniej w moje ciało nie opierałem się już ani trochę i objąłem go przyciągając mocniej do siebie. Nie mogłem oglądać go w takim stanie. Serce mi pękało, gdy patrzyłem jak szlocha. Głaskałem go po włosach i lekko wplatałem swoje palce w jego blond kosmyki.
-Nie płacz, skarbie, będzie dobrze – szeptałem.
-A co, jeśli nie? – spojrzał na mnie zapłakanymi oczami.
-Nie będzie żadnego nie. Masz mnie, nie zostawię cię i pomogę ci i wszystko będzie dobrze – uniosłem jego podbródek i spojrzałem mu głęboko w przeszklone brązowe oczy.
Tommy patrzył chwilę w moje, po czym wyswobodził ręce z mojego uścisku i zawiesił mi je na karku, przyciągając bliżej. Spojrzał na moje usta i szepnął coś niezrozumiale, po czym złączył nasze wargi w namiętnym pełnym miłości i uczuć pocałunku. Brakowało mu tego, brakowało mu bliskości, wiedziałem to, czułem. Chciałem mu ją dać, żeby zasmakował jak to jest, gdy ktoś cię kocha całym sercem.
-Adam? – odsunął się ode mnie i westchnął głęboko – ja już tak dłużej nie mogę.
-Czego nie możesz? – spojrzałem mu ponownie w oczy, w których dostrzegłem tajemniczy błysk. Jego tęczówki się lekko rozjaśniły, przyjmując kolor herbaciany. Czyżby to ... pożądanie?
-Tego – po tych słowach przysunął się jak najbliżej mnie i dosłownie uwiesił swe ręce na moim karku. Przylgnął do mnie całym swoim drobnym ciałem, dzięki czemu dane mi było poczuć to, o czym mówił. Pod materiałem jego ubrań wyczułem pokaźnych rozmiarów erekcję, która co więcej przez jego obecną pozycję ocierała się o moją. Z moich ust wyrwał się cichy jęk, gdy to poczułem.
CZYTASZ
Oko za oko, pazur za ząb
Fiksi PenggemarNowe opowiadanie mojego autorstwa. Historia niełatwej miłości dwóch mężczyzn: Tommy'ego Joe Ratliffa i Adama Lamberta. Na drodze ich uczucia będzie pojawiać się wiele przeciwności losu, jak i sprzeciw obu rodzin kochanków. Nie są oni tacy zwykli, n...