Rozdział 16

47 8 2
                                    

Witajcie kochani! Wybaczcie, że znowu była taka długa przerwa, jednak wynikała ona z czystego braku weny, a nie cierpię pisać na siłę. Postaram się wstawiać częściej chociaż, bądźcie wyrozumiali 3 klasa liceum i ogrom nauki ... ale pisać będę spokojnie haha. Powoli będę kończyć OZOPZZ, ale już myślę nad kolejnym ff ;)

Szczęśliwego roku szkolnego. Damy radę!

--------------------------------------------

-Tommy? – nie mogłem uwierzyć, że stoi przede mną.

-Nie, śpiąca królewna.

-Czyli to ty – uśmiech przemknął mi przez trupiobladą ze strachu twarz, gdy usłyszałem jego odpowiedź. Brakowało mi jego sarkazmu.

-No oczywiście, że ja, a kto niby?

-Tommy skarbie tak się cieszę, że wróciłeś – Marissa natychmiast do niego podbiegła i przytuliła, jednak on odsunął się od niej.

-Nie podchodź – szepnął.

-Tommy ja ...

-Nie mam ochoty z tobą rozmawiać – odrzekł ponuro.

Gdy dostrzegłem łzy w oczach kobiety postanowiłem się za nią wstawić. Wiem, że zabolało go jej zachowanie, ale to nie fair w stosunku do niej. Podszedłem do niej i położyłem dłoń na jej ramieniu, by dodać jej otuchy i by wiedziała, że ma wsparcie. Otarła słoną kroplę czającą się w kąciku jej oka, po czym nakryła moje palce swoimi. Były zimne jak lód, a skóra na nich nadal blada i pomarszczona. Blondyn patrzył na nas uważnie, widać było, że zdziwił go mój gest.

-Tommy proszę wysłucha jej. Dość się nacierpiała.

-Słucham? Stajesz po jej stronie? Jeszcze parę godzin temu...

-Wiem co zaszło, ale gdy cię nie było rozmawialiśmy. Uważam, że powinieneś jej wysłuchać.

-Nie jestem pewny – mruknął pod nosem.

-Tommy zgódź się ... proszę – błagała.

Spojrzał najpierw na mnie, potem na nią. Wahał się chwilę, jednak ostatecznie kiwnął głową.

-Zostawię was samych – lekko pchnąłem kobietę w jego stronę.

-Nie! Chcę, żebyś przy tym był.

-Na pewno? Uważam, że powinniście...

-Na pewno. Inaczej się nie zgodzę.

-Adam proszę, muszę z nim porozmawiać – Marissa ścisnęła mnie za rękę. Spojrzałem po kolei na jedno i drugie.

-Jesteś uparty jak osioł – burknąłem w stronę Ratliffa, a następnie udałem się z nimi w stronę dogasającego ogniska.

***

-Co to było?! – wrzasnęła roztrzęsiona Lisa – Mamo co tu się stało?!

-Kochanie spokojnie – matka próbowała ją uspokoić, ale nie szło jej zbyt dobrze.

-Jak mam się uspokoić?! Co tata robił?! Gdzie zabrał Brada?! Co tu się...?!

-Spokój! – podniosła głos, sprawiając, że córka skupiła na niej całą swoją uwagę.

-Powiesz mi? – spytała nieśmiało.

-Powiem, ale musisz mnie wysłuchać uważnie, to podstawowy warunek.

Lisa kiwnęła głową. Kobieta westchnęła.

-Nie będzie to łagodna historia i nie opowiadałabym ci jej ani nie tłumaczyła tego, gdybyś nie była świadkiem zdarzenia, jednak okoliczności są inne. Powinnaś wiedzieć. Otóż twój ojciec jak sama widziałaś, nie mogąc mnie nakłonić do swoich racji próbował wyssać ze mnie energię, żebym przeszła na jego stronę. Po moim małym pokazie podczas jego kłótni z Tommym z pewnością zrozumiał, że posiadam jeden z czterech żywiołów. Ten wampir nie jest idiotą, a wręcz przeciwnie, więc na pewno zdążył się już zorientować, że wy również je odziedziczyliście. A przynajmniej myśli, że Tommy i Brad, dlatego porwał jego, a nie ciebie. Ciebie kochanie nie wziął pod uwagę. Ale się myli.

Oko za oko, pazur za ząbOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz