Witajcie kochani! Nie, nie zapomniałam o Was XD Dziś dodaję przedostatni rozdział, pewnie za 2 albo 3 tygodnie dodam ostatni. Później będzie krótka przerwa no i co dalej? Kolejne ff!
Życzę miłej lektury i siły na następny tydzień! :D---------------------------------------------------
Kiedy dobiegliśmy na miejsce zastaliśmy Brooke przyczajoną w krzakach i obserwującą scenę rozgrywającą się przed nią. Natychmiast przykucnęliśmy obok niej i ujrzeliśmy coś co przeszło nasze najśmielsze oczekiwania. Otóż ciemnowłosy mężczyzna trzymał za szyję niższego również ciemnowłosego chłopaka i przypierał go do obłupanej kory starego drzewa. Młodszy z dwójki syczał z bólu, widocznie nacisk jaki jego głowa wywierała na pień pod wpływem mężczyzny był nie mały. Słyszeliśmy jakieś szepty, lecz nie rozumiałem tego języka. Nagle dostrzegłem szczegół, który sprawił, że cały zadrżałem i spiąłem się w sobie. Chłopak miał kły, a sądząc po języku, którym posługiwał się starszy z dwójki oboje byli wampirami. Odruchowo spojrzałem na Tommy'ego i Marissę i tyle mi wystarczyło, żeby rozpoznać tych dwoje. Zapewne był to ojciec blondyna oraz jego brat. Z tego, co mi mówił nie dogadywał się z nimi, dlatego tak zdziwiły mnie łzy ukrywające się gdzieś w kącikach oczu mojego ukochanego. Szturchnąłem go lekko w ramię, zero reakcji. Powtórzyłem ruch. Spojrzał na mnie dopiero po chwili i przyłożył palec do ust na znak, że mam się nie odzywać. Spojrzałem na tamtych jeszcze raz w momencie, gdy chłopaka dosięgnął błękitny promień i wywołał głośny jęk bólu i przerażenia. Złapałem Tommy'ego za ramię i odciągnąłem stamtąd, a Marissa próbowała nakłonić do odejścia moje rodzeństwo.
-Tommy co się dzieje? – szepnąłem najciszej jak mogłem, obejmując jego drobne drżące ciało. Kompletnie nie rozumiałem tego co się z nim działo.
Ponownie brak odpowiedzi, tak jak chwilę temu.
-Proszę powiedz mi, widzę, ze coś jest nie tak – nie odpuszczałem – kochanie?
-A co chcesz wiedzieć? – burknął wreszcie w moją stronę.
-Czemu płaczesz. Mówiłeś, że nie dogadujesz się z nimi.
-Bo nie dogaduję, ale trafia mnie patrząc jak historia się powtarza.
-Co takiego?
-To samo robił mnie, gdy byłem młodszy, dlatego zacząłem uciekać, znienawidziłem to wszystko. Ironia, karał mnie za to, że nie jestem taki jak Brad, a teraz co? Ciekawe za co mści się na nim.
-Co takiego?! – nie mogłem uwierzyć własnym uszom.
Nagle drgnął i cały zesztywniał wlepiając oczy gdzieś daleko przed siebie. Wystraszyłem się, że nadchodzi kolejny atak od medalionu.
-Tommy?
-Mama ... Lisa ...
-Co? Widzisz coś?
-Nie, ale skoro były w niebezpieczeństwie, a teraz oni są tu, to gdzie są one?
Spojrzał mi w oczy, widziałem jak bardzo był wystraszony. Sam poczułem na plecach lodowaty dreszcz przerażenia. Mam nadzieję, że nic im nie było. Nagle jakiś szmer i głos wyrwały mnie z zamyślenia.
-Brooke stój!
Spojrzałem w kierunku, gdzie była Marissa z Neilem i Brooke i natychmiast znalazłem się przy nich. Tommy pobiegł za mną.
-Co jest? Co się dzieje?! Gdzie jest Brooke?! – szeptałem pełen obaw i rozglądałem się za nią.
Marissa spojrzała na mnie i odwróciła głowę w kierunku, gdzie odbywał się spór między ojcem a synem. Myślałem, że moje serce stanęło, gdy dostrzegłem Brooke szykującą się do ataku.
CZYTASZ
Oko za oko, pazur za ząb
Fiksi PenggemarNowe opowiadanie mojego autorstwa. Historia niełatwej miłości dwóch mężczyzn: Tommy'ego Joe Ratliffa i Adama Lamberta. Na drodze ich uczucia będzie pojawiać się wiele przeciwności losu, jak i sprzeciw obu rodzin kochanków. Nie są oni tacy zwykli, n...