Rozdział 5

124 12 7
                                    

Dziś urodziny obchodzi nasz ukochany Adaś! Niestety dziś nie zdążyłam nic napisać, ale okazjonalny imagin pojawi się z taką różnicą, że jutro ;)

Dziś życzę mu wszystkiego najlepszego, a Wam kochani miłego czytania.

Pozdrawiam tych, którzy jak ja mają ferie, przesyłam wsparcie dla tych, którzy już wracają do szkoły, a do tych, którzy jeszcze czekają "dacie radę!". Stay strong ;) <3

--------------------------------------------

Staliśmy tak chwilę. Gdzieś na horyzoncie majaczył świt. To była długa noc, wiele się wydarzyło. Zmieniła nasze życie, które już nigdy nie będzie takie samo. Dziś jesteśmy nowymi nami. Nasze stare wersje odeszły, pozostawiły tylko ślad, znak, że kiedykolwiek były. Prawda jest taka, że odchodzimy i powracamy każdego dnia, nawet nieświadomie. Zmieniamy się z każdą sekundą, minutą, godziną, z każdym dniem, tygodniem, miesiącem, rokiem i tak dalej. Wieczorem nie jesteśmy tym, kim byliśmy rano, a rano nie jesteśmy tym kim byliśmy, gdy nastał zmierzch.

-Tommy?

-Tak?

-Wiesz, że mamy coś do zrobienia?

-Eh tak, trzeba ich powstrzymać.

-Dokładnie, pytanie tylko jak?

-Nie mam pojęcia. Twoi dziś wyruszają dalej?

-Myślę, że tak, chyba, że ojciec dziś będzie obmyślał plan ataku.

-Zyskalibyśmy wtedy na czasie. Podejrzewam, że najpóźniej jutro dojdzie do starcia. Uważam, że nie powinno nas wtedy być po żadnej stronie. Zmyć się i tyle.

-Zostawić ich i niech się pozabijają?

-W życiu.

-To jaki masz pomysł?

-W środku nocy oddalić się i poczekać gdzieś razem, kiedy twoi wyruszą, śledzić ich. Kiedy dotrą na miejsce i jeśli ktoś będzie chciał zacząć atak, wkroczyć i powstrzymać ich.

-Dobra to super brzmi, ale jak ich powstrzymać?

-Nie wiem, kiedy powiem moim, że jeśli zaczną to się zabiję, matka z siostrą dostaną histerii, a ojciec z bratem przybiją sobie piątkę i jeszcze gotowi to oblać. Może chociaż twoi się z tobą liczą.

-Mylisz się, ojciec ma mnie za skończonego tchórza.

-Serio ciebie? Przecież to twój brat na warcie trząsł się jakby był na Antarktydzie. Nie no sytuacja wygląda zajebiście.

-Ta, żebyś wiedział. Ewentualnie ...

-Co? – uniosłem głowę i spojrzałem na niego.

-Ewentualnie możemy powiedzieć, że się kochamy, ich walka jest bez sensu, bo i tak nas nie powstrzymają, bo znajdziemy sposób na wspólnie życie, jeśli nie chcą pokoju, muszą się liczyć z tym, że nas stracą na zawsze, no ale skoro wolą się pozabijać, ich wybór.

-Jesteś genialny ... ale nie chcę, żeby Lisie się coś stało.

-Kto to Lisa?

-Moja siostra. Nie chcę, żeby ona albo matka ucierpiały.

-Wiem, ja o swoje też się martwię – pogłaskał moje włosy.

-Zabawne.

-Co jest takie zabawne? – zmarszczył brwi.

-Ojciec kazał siostrze cię uwieść, mieliśmy cię uprowadzić, żeby powstrzymać wojnę, bo podobno twoja rodzina więzi ceni ponad wszystko i jeżeli dobrze byśmy to rozegrali odeszlibyście, zostawiając ten teren w spokoju.

Oko za oko, pazur za ząbOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz