Rozdział 18 - Jealousy At Its Finest

4.3K 157 10
                                    

Levi szła do jej szafki by wziąć swoje książki od biologii. Kiedy ją otworzyła, białe róże wypadły z niej prosto na podłogę. Uklęknęła by je podnieść. Wstając z powrotem, zakręciła kwiatami pomiędzy jej palcami, patrząc na nie dziwnie. Otrzymywała je dzisiaj cały dzień i nie miała pojęcia dlaczego i od kogo przychodziły. Na innych zajęciach, na których była, jakiś chłopak wszedł i położył białe róże na jej ławce. Podczas lunchu, szóstka chłopców podeszła i każdy położył przed nią te same kwiaty. 

Najpierw spodziewała się, że robił to Justin, ale potem pomyślała o tym i zdała sobie sprawę, że nie mógł mieć chłopaków w szkole dających jej kwiaty, więc to musiał być uczeń.

Levi wzruszyła ramionami i umieściła róże z resztą dodając je do bukietu, który trzymała. 

- Jezus Chrystus. Więcej kwiatów? - Joey zapytał, podchodząc do niej z Mackenzie. 

- Ta stary, one przychodzą non-stop. - Levi odparła, zamykając jej szafkę.

- A ty wciąż nie wiesz kto ci je daje? - Mackenzie zapytała. 

- Nope. Nawet nie wiem dlaczego je dostaję! To znaczy, są śliczne, ale zabija mnie to, że nie mam pojęcia kto to robi. 

- Cóż, albo masz stalkera, cichego wielbiciela albo jesteś bliska temu by ktoś zaprosił cię na prom. - Joey powiedział.

Och tak!  Levi pomyślała. Może Joey miał rację. Prom był za około dwa tygodnie i wiele dziewczyn jest zapraszane na pójście w sposoby tak urocze, jak to tylko możliwe. Joey zapytał Mackenzie poprzez wysłanie jej łowca rupieci [gra]*, kończącą się tak, że znalazła go z ogromnym bukietem jej ulubionych kwiatów, tiarą i rozstawionym piknikiem obok znaku Hollywood, gdzie oni wszyscy zazwyczaj chodzą by uciec. Więc może to był ktoś zapraszający Levi. 

Po pożegnaniu się ze swoimi przyjaciółmi, Levi zaczęła iść na jej ostatnie zajęcia. Podczas drogi tam, uderzyła w kogoś ramiona. 

- Przepraszam - szybko przeprosiła. 

- Nie, jest okej. To ja muszę więcej patrzeć gdzie idę.

Levi spojrzała w górę, rozpoznając wszędzie ten głęboki, męski głos. 

- Och, cześć.

- Cześć Syd - przywitała się nieśmiało.

- Jak się masz?

- Uh, dobrze. Mam się dobrze. A ty? 

Było ekstremalnie niezręcznie pomiędzy tą dwójką. Oboje nie rozmawiali ze sobą od czasu ich zerwania. To było jakby spotkali się pierwszy raz. 

- Eh. Jest okej. - Wzruszył ramionami, wkopując ręce w kieszenie. - Byłoby lepiej jeśli... nie ważne. 

Spojrzała na niego dziwnie, ale potem zignorowała to zakładając, że prawdopodobnie to nic istotnego. 

- Ładne kwiatki. - Syd powiedział, wskazując na bukiet w jej dłoni.

- Dzięki, byłyby ładniejsze jeśli wiedziałabym od kogo są. - Levi zaśmiała sie cicho.

Ponownie, cisza ogarnęła ich oboje dopóki Syd nie przemówił.

- Słuchaj Lee, musimy porozma-

- KOCHANIE! - Kolejny aż zbyt znany głos zaskrzeczał na korytarzu.

Rhonda podbiegła do Syda, owijajac ciasno ramiona dookoła jego torsu. Wykręcił sie lekko w  jej uścisku, wyglądając na naprawdę zirytowanego. 

- Szukałam cię wszędzie. Och, cześć Levi. 

- Cześć Rhonda - uśmiechnęła się delikatnie w kierunku dziewczyny. Aczkolwiek jej uśmiech szybko przemienił się w w zmieszane spojrzenie. Rhonda uśmiechała się do Levi przebiegle. Jakby trzymała jakis sekret. Jakby wiedziała coś o niej. 

A Teacher's Seduction - Pierwsze Tłumaczenie PL |JB|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz