Rozdział 23

13 5 0
                                    

Dzień 5/7 Maraton 5/7

Obudziłam się o siódmej trzydzieści, a śniadanie mamy o ósmej, więc brawo.
Wstałam z łóżka i wzięłam wcześniej przygotowane ubrania i weszłam do łazienki. Ubrałam się, zrobiłam lekki makijaż i spięłam moje blond włosy w niedbałego koka. Wyszłam z łazienki i wyszłam z pokoju, który zamknęłam na klucz.

- Siedzisz z nami - podszedł do mnie Jacob

- Coś za coś - odparłam

Chłopak lekko musnął moje usta i odsunął się. Spojrzał na mnie porozumiewawczym wzrokiem, wiec kiwnęłam twierdząco.

- Kocham cie

- Tylko dlatego, że z tobą siedzę? - zapytałam

- Nie, kocham cie cały czas - przytulił mnie

Okey... To było dziwne, nie powiem. W ogóle to Jacob dziwnie się dzisiaj zachowuje. Ale spoko.

Weszłam z chłopakiem na stołówkę i wysłałam Lou przepraszające spojrzenie.

- Cześć - przywitałam się z przyjaciółmi

- Hej - odpowiedziała Kat

- Siemka - odparł Mark

- Kat możemy później pogadać? - zapytałam dziewczynę

- Tak - uśmiechnęła się

Zjadłam kanapkę i wypiłam trochę kakao. Wróciłam z przyjaciółką do pokoju i zamknęłam drzwi na klucz.

- Co tam? - zapytała

- Jacob się zaczął dziwnie zachowywać - zrobiłam grymas

- Mark też - powiedziała po chwili - Wyszłam z pokoju a ten już stał przy mnie i ciągnął na stołówkę

- To jak zamykałam drzwi to Jacob powiedział, że siedzę z wami i że mnie za to kocha - powiedziałam szeptem

- Czemu szeptasz? - zapytała również uciszonym tonem

Podeszłam do drzwi i cicho przekręciłam klucz po czym szybko otworzyłam drzwi.

- Nie ładnie podsłuchiwać - powiedziałam do Jacoba

- Nie podsłuchiwałem - wzruszył ramionami - Przechodziłem obok i wtedy otworzyłaś drzwi

- I przypadkiem oparłem się o drzwi? - westchnęłam - Co wam się dzisiaj stało?

- Nic - odparł i odszedł do swojego pokoju

- To było dziwne - powiedziałam zamykając drzwi

- Oni są dziwni - wyruszyła ramionami Kat

- No w sumie - zaśmiałam się

- Dzisiaj mamy taki wolny dzień

- To znaczy?

- Idziemy do zoo a potem na stare miasto i tam będziemy mieć trochę czasu i później do Krakowa

- Okey - uśmiechnęłam się - spędzamy ten czas bez tych debili?

- Tak - powiedziała ucieszona dziewczyna

**

- Chodź - powiedziałam biorą torbę w rękę

- No idę - odparła dziewczyna

Wyszłyśmy z pokoju i zamknęłyśmy drzwi na klucz. Ruszyłyśmy w stronę autobusu, by po chwili się w nim znaleźć. Zajęłam pierwsze lepsze miejsce i zaczekałam na dziewczynę.

Hope |J.S|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz