Rozdział 13

32 6 0
                                    

W niedziele robię marton :) ~autorka

Obudziłam się przed siódmą, wstałam z łóżka i podeszłam do szafy. Wyjęłam z niej białe spodnie przy ciele i koszule, która ma bluzkę (niebieską jasną bluzkę do której pod spodem jest do szyta czarna koszula z kołnierzem). Weszłam do łazienki, przemyłam twarz wodą, ubrałam ubrania i zrobiłam lekko makijaż. Wróciłam do pokoju i odstawiłam piżamę na łóżko. Spakowałam książki i włożyłam telefon do kieszeni spodni. Zeszłam do kuchni i zrobiłam sobie kanapkę z nutellą oraz kawę. Po zjedzeniu i wypiciu włożyłam naczynia do zmywarki. Poszłam ubrać moje czarne converse w białe gwiazdki i biorąc plecak wyszłam z domu uprzednio go zamykając.

- Cześć - przestraszył mnie chłopak

- Boże, Jacob - przewróciłam oczami - Cześć

- Nie wiedziałem, że jestem Twoim Bogiem - uśmiechnął się

- Chciałbyś - pokazałam mu język

- Dobra chodź bo się spóźnimy - pociągnął moją rękę

Po chwili byliśmy pod szkołą, weszliśmy do środka i podeszliśmy pod klasę. Usiadłam na ławce obok klasy i patrzyłam na przechodzących ludzi.

- Cześć - przywitała się Kat

- Hej, co tam? - zapytałam - Jak było wczoraj?

- Zajebiście - powiedziała

Chciałam coś powiedzieć, lecz wtedy zadzwonił dzwonek. Weszłam do klasy i usiadłam w czwartej ławce przy oknie, po chwili wszedł Jacob i usiadł obok mnie a za nami Kat i Mark. Czekaliśmy na panią, która po chwili weszła do klasy. Mieliśmy z nią lekcje historii. Przywitaliśmy się, a ona usiadła przy biurku.

- No to do tablicy... - jeździła palcem pomiędzy ocenami w dzienniku - ... Poprosze, numer... 20

No kurde musiała. Powolnie wstałam z ławki i podeszłam do tablicy. Zadała mi pięć pytań odpowiedziałam na trzy.

- No cóż panno Smith - skierowała swój wzrok na mnie - Nie wiele powiedziałaś... Dwója

Przepisywałam ostatni wyraz i zadzwonił dzwonek, schowałam zeszyt do plecaka i chciałam wyjść ale zatrzymał mnie jej głos.

- Laura co się z tobą dzieje? - zapytała - Coraz gorzej się uczysz, coś w domu nie tak? Czy o co chodzi?

- Nie chce być nie miła czy coś ale to nie pani sprawa - odparłam - A teraz przepraszam ale spóźnie się na lekcje, dowidzenia

Wyszłam z klasy i ruszyłam w stronę łazienki, zignorowałam Jacoba, chcącego coś powiedzieć i weszłam do pomieszczenia. Przemyłam twarz wodą i poprawiłam Makijaż. Z łazienki wyszłam gdy zadzwonił dzwonek, weszłam do sali, w której mieliśmy godzinę wychowawczą i usiadłam w ławce z Jacobem.

- Coś się stało? - zapytał zmartwiony

- Nie twoja sprawa - westchnęłam, Boże co się ze mną dzieje - Przepraszam

Do klasy weszła pani, więc w klasie zapanowała cisza.

- Nasza szkoła organizuje wyjazd do Polski na tydzień - poinformowała - Wyjazd odbędzie się za miesiąc, koszt i dokładna data są jeszcze nie znane, ale można się zapisy są od dzisiaj

- Jedziemy? - Kat wbiła mi palec w kręgosłup, więc odwróciłam się do niej twarzą

- Nie wiem - na mojej twarzy pojawił się grymas - Trochę boje się o Camerona

- A twoja mama? - zapytała a ja odwróciłam się plecami

Nie mówiłam im o tym, że mamy prawie w ogóle nie ma w domu i ma nas gdzieś. Trochę się tego obawiam.

Hope |J.S|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz