Rozdział 7

24 5 0
                                    

Sen

Było ciemno i zimno, znajdowałam się w jakimś opuszczonym miejscu. Słońce powoli pobudzało się do życia .

- Nie możesz tego zrobić! - usłyszałam z daleka znajomy mi głos jakiejś kobiety

Skierowałam się w kierunku tego głosu. W oddali zauważyłam dość wysoką kobietę z kasztanowymi włosami. Schowałam się za drzewem, żeby mnie nie zauważyli.

- Nie możesz się do niej zbliżać - znów krzyknęła kobieta

Chwilę później zobaczyłam jakiegoś mężczyznę, czarne włosy postawione na żelu, wysoki, około 180 cm wzrostu.

- To też jest moje dziecko - krzyknął mężczyzna

- Nie prawda, odebrali ci prawa rodzicielskie po tym jak zabiłeś  naszego syna - zakpiła kobieta

- Zamknji się! - krzyknął

- Boisz się odpowiedzialności - powiedziała kobieta

- Laura jest też moją córką i mam prawo się z nią spotkać, jeśli ci coś nie pasuje to możesz się z tąd usunął - po głosie poznałam, że był pijany

- Nie masz prawa dotykać mojej córki - rozpoznałam głos mojej mamy

- Nikt mi w tym nie przeszkodzi - zaczynał trzeźwieć

- Ja ci przeszkodze - odpowiedziała kobieta

Nagle obraz mi się zamazał, obudziłam się.

- To nie może być prawda - szepnęłam do siebie

Przetarłam łzę, która nie wiem kiedy zaczęła lecieć z mojego oka. Wzięłam do ręki telefon, którego ekran po od blokowaniu zaczął razić moje oczy. Było około trzeciej nad ranem. Wstałam z łóżka tak, żeby nie obudzić Leo i skierowałam się do kuchni. Chicho przeszłam obok śpiącego w salonie Jacoba i weszłam do kuchni.
Wyjęłam z szafki szklankę i nalałam do niej wody.

Hope |J.S|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz