Rozdział 3

48 5 3
                                    

Rano nie chciało mi się wstawać, leżałabym tak i spała, ale ktoś mi na to nie pozwolił.

- Laura wstawaj - krzyczał mi do ucha Leo

- Przecież są wakacje - nadal nie otwierałam oczu

- Idziemy na zakupy - powiedział

- To idź, ja domu popilnuje - odparłam - tylko drzwi zamknji

- Hmm... - udawał, że myśli

- I tak nic nie wymyślisz - posłałam mu szyderczy uśmiech

- Naleśniki - wymyślił

- No dobra, ale robisz jajecznice - pokazałam mu język

- To jest takie logiczne - pokręcił głową

Kiedy już wyszedł podeszłam do szafy i wyjęłam z niej krótkie szorty, białą równą z zakończeniem spodni koszulkę oraz bieliznę. Weszłam do łazienki, ubrałam przygotowane ubrania, zrobiłam lekki makijaż i zeszłam na dół.

- Która godzina? - zapytałam

- Przed dziesiątą - odparł chłopak

- Co? I ty dopiero teraz mnie budzisz? - posłałam mu złowrogie spojrzenie

- Gdzie ci sie tak śpieszy? - pokazał mi język

- Mama dzisiaj wylatuje do Virgini - westchnęłam

- Dlaczego? - dopytywał

- Słóżbowo - odparłam

- Na ile? - pokazał mi język

- Miesiące - wzruszyłam ramionami

Zjedliśmy śniadanie, które przygotował Leo i weszliśmy do mojego pokoju.

- Twojej mamy nie będzie dwa tygodnie - rozmyślał na głos

- No - potwierdziłam

- A ja jade zanim ona wróci - nic nie mówiłam więc kontynuował - dlatego zostanę o kilka dni dłużej

- Uwielbiam cie - przytuliłam go

- Wiem - zaśmiał się

- Jedziemy na lotnisko - poinformowalam

Wzieliśmy pieniądze i telefony, a po chwili byliśmy już w samochodzie. Z moją mamą umówiliśmy się na lotnisku, ponieważ musiała coś w pracy załatwić. Przez większość drogi śmialiśmy śmialiśym co było. Dojechaliśmy przed dwunastą, wysiedliśmy z samochodu i weszliśmy do budynku gdzie czekała mama. Podeszliśmy do kobiety i przywitaliśmy się.

- Tylko nie rozwalcie mi domu - udawała poważną

- My? Skądrze - odparł Leo

- Wrócę za miesiąc, a przez ten czas możecie urządzić tylko dwie imprezy, bez alkoholu, możecie robić co chcecie tylko bez przesady - poinformowała kobieta - potraktujcie ten miesiąc jak wakacje podczas wakacji

- No dobrze - uśmiechnęliśmy się

- A i zapomniałabym macie do mnie dzwonić w razie problemu - dopowiedziała

- Wiemy, nie jesteśmy dziećmi, mamo - odparłam

- Macie tu kilka pieniędzy, plus kartę do banku Laury - podała nam banknoty i kartę

- Dziękuje - podziękowałam i przytuliłam kobietę

Kiedy usłyszeliśmy głos informujący o odlocie samolotu za kilka minut porzegnaliśmy się z mamą i czekaliśmy aż samolot odleci. Wróciliśmy na parking i szukaliśmy samochodu.

Hope |J.S|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz