Rozdział 8

873 67 34
                                    

Następnego dnia rodzice poprosili mnie o rozmowę, usiadłam więc posłusznie na kanapie.

- Martyna - zaczęła poważnie mama - zauważyłam, co dzieje się między tobą a Michaelem.

Spojrzałam na nią zaskoczona.

- Nic się nie dzieje, my się tylko przyjaźnimy... - Starałam się wytłumaczyć.

-Nie próbuj się wypierać, przecież widzę, jak na ciebie patrzy! Dziewczyno, opamiętaj się! On jest grubo od ciebie starszy! Mógłby być twoim ojcem!

Jak na mnie patrzy? Czyżby czuł coś więcej, niż tylko przyjaźń? - Słowa mamy non stop chodziły mi po głowie. - Może to mnie kocha? Może to o mnie wczoraj mówił?

Boże, chciałabym, żeby to była prawda. Swoją drogą, dlaczego wszyscy zwracają tak wielką uwagę na wiek? Co to za różnica, czy Mike ma 16 lat, czy 38? Ważne, że się kochamy i... W zasadzie to ja go kocham, ale liczy się fakt, że dobrze się rozumiemy, jak rówieśnicy.

- Co to ma do rzeczy?! - spytałam w końcu. - Kocham Michaela, ale na razie jesteśmy tylko przyjaciółmi. Nie chcę być nachalna ani natarczywa, więc jeżeli kiedykolwiek coś między nami będzie, to na pewno zacznie się spontanicznie. Poza tym, to moje życie i wydaje mi się, że powinnam sama wybierać, z kim chcę się spotykać. Nie przeszkadza mi ta różnica wieku, z Michaelem dogaduję się lepiej, niż z niejednym rówieśnikiem. Mamy tyle wspólnych tematów do rozmów, zainteresowań... A teraz przepraszam, umówiłam się z ''nieodpowiednim" dla siebie facetem do wesołego miasteczka.

- A kto za to zapłaci? - spytał tata.

- Nie martwcie się, poradzę sobie... Pieniądze nie grają roli w momencie, gdy mam je wydać na atrakcje, z których będę korzystać razem z Michaelem.

Chwyciłam swoje oszczędności i wyszłam z domu, nie mówiąc, o której wrócę. Byłam zła, wręcz wściekła na rodziców. Dlaczego nie mogą przekonać się do Mike'a? Przecież on nic im nie zrobił, nikogo nie skrzywdził... Szłam pogrążona w zadumie, aż w końcu dotarłam na miejsce. Dookoła było mnóstwo ludzi, lecz najwięcej osób gromadziło się przed Zamkiem Strachu. Wiedziałam już, gdzie jest Michael. Przed wejściem do wesołego miasteczka zaparkowała jego limuzyna. Nie pomyliłam się, mój przyjaciel stał w towarzystwie ochroniarzy, rozdawał autografy i pozował do zdjęć z fanami. Kiedy mnie zobaczył uśmiechnął się i pomachał, sygnalizując, że chce, abym do niego podeszła. Spełniłam jego prośbę i wolno zbliżyłam się w stronę wrzeszczących ludzi. Przeciskałam się przez tłum, co było nie lada wyzwaniem. W końcu znalazłam się obok przyjaciela. Mike objął mnie ramieniem, zauważyłam, że ktoś robi nam zdjęcia. Już widziałam siebie, w towarzystwie Króla Popu, na pierwszej stronie jakiegoś brukowca z nagłówkiem: ,,Michael Jackson przyłapany! Kim jest dziewczyna, którą czule przytulił w wesołym miasteczku?" To był pierwszy raz, gdy pokazałam się z nim publicznie. Wcześniej nikt, prócz moich rodziców nie wiedział o naszych relacjach. Bałam się jak ludzie to odbiorą, czy zaakceptują mnie jego fani...

- Wiedziałem, że tak będzie - westchnął po chwili Mike, a następnie zwrócił się szeptem do swoich ochroniarzy.

- No dobra, ludzie! Przesuńcie się! Król chce spędzić trochę czasu w towarzystwie przyjaciółki. Park rozrywki będzie na razie nieczynny! Zachowajcie się rozsądnie i uszanujcie wolę drugiego człowieka! - wrzasnął na cały głos tęgi ochroniarz z brodą.

Popatrzyłam na Michaela z podziwem. Uśmiechnęliśmy się do siebie.

- Co mu powiedziałeś? - zapytałam zaciekawiona, patrząc jak fani z rozczarowaniem opuszczają wesołe miasteczko, co chwilę zatrzymując się by zrobić z oddali kolejne zdjęcie swojemu idolowi.

Marzenia się spełniają {ZAKOŃCZONE, W TRAKCIE POPRAWY}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz