Budzik zadzwonił wcześnie rano. Byłam tak zaspana i rozleniwiona, że nie dałam nawet rady wstać z łóżka. Powoli otworzyłam ciężkie, jak nigdy, powieki i zsunęłam ciepłą, puchową kołdrę. Podniosłam się, wymacałam radio i włączyłam je. Oprzytomniałam dopiero po usłyszeniu słów spikera:
- Dzień dobry, Państwu! Zapowiada się dzisiaj wspaniała pogoda! Umilimy tą chwilę wszystkim słuchaczom włączając piosenkę Legendy, jedynego i niepowtarzalnego Króla Muzyki Pop, geniusza muzycznego, gwiazdy estrady... Och, mógłbym godzinami opisywać tą niezwykłą osobę. Drodzy Państwo to ogromny zaszczyt móc odtworzyć w radiu ,,Wanna be startin' somethin' " Michaela Jacksona!
Kiedy usłyszałam, jak spiker opisuje tego piosenkarza od razu wiedziałam, że mowa o Mike'u. Nie odczuwałam już zmęczenia, tanecznym krokiem szykowałam się do szkoły, śpiewając z Królem:
I said you wanna be startin' somethin'
You got to be startin' somethin'I said you wanna be startin' somethin'
You got to be startin' somethin'It's too high to get over (yeah, yeah)
Too low to get under (yeah, yeah)...Oczywiście miałam to szczęście, że mogłam śpiewać z Michaelem codziennie, ale mimo to, kiedy w radiu pojawiła się jakaś jego piosenka, czułam się tak, jakbym słyszała ją pierwszy raz w życiu. Akurat, kiedy Mike odśpiewał swój kawałek, skończyłam się szykować. Zjadłam śniadanie i wyszłam do szkoły.
Po drodze zaczepiali mnie różni ludzie. Jedni pytali o Michaela, drudzy pokazywali pierwsze strony gazet, na których widniało nasze zdjęcie. To początek mojej sławy? Wsiadłam do autobusu, w którym nagle wszyscy zaczęli z uśmiechem ustępować mi miejsca, jak dla staruszki, czy kobiety w ciąży. Niektórzy nawet wysuwali w moją stronę kartki i długopisy, chcąc zgarnąć autograf. Bez przesady. Nie byłam żadną gwiazdą, nie spotykałam się z Michaelem dla rozgłosu, czy sławy, ale z miłości. Bałam się, że w końcu ktoś odbierze nasz związek jako moją próbę wkupienia się w łaski bogatej rodziny, co nie było prawdą. W końcu udało mi się dotrzeć do szkoły. Weszłam do budynku i podreptałam po schodach do szatni, gdzie od razu przywitała mnie Gosia. Miałam wrażenie, że czekała specjalnie na mnie.- Cześć - wymruczałam niepewnie, po czym zaczęłam ściągać kurtkę.
- To prawda? - spytała nagle, bez zastanowienia. -Ty i MIHAEL JAKSON? - Wzniosłam oczy ku górze.
- Wypadało by się w końcu nauczyć jego imienia i nazwiska i nie czytać tak, jak się piszę, nie uważasz? - Moje pytanie nie było zbyt miłe, ale nie cierpiałam, gdy ktoś wymawiał tak jego imię. - To jest Michael, nie MIHAEL. To, że mieszkamy w Polsce, nie znaczy, że musimy robić z siebie wieśniaków...
Majestatycznie usiadłam na ławce i zaczęłam ściągać buty.
- No ok, ok. - Moja uwaga najwyraźniej spłynęła po niej, jak po kaczce. - No, ale jesteście razem?
Westchnęłam.
- Tak, to mój chłopak.
- O jacie! Naprawdę?! Jaki on jest? Tak, wiesz... prywatnie.
- Na pewno nie tym, za kogo mają go media - odparłam chwytając torbę i już byłam gotowa wyjść, kiedy Gośka stanęła przede mną i zatarasowała przejście.
- No, a jak całuje? - wypaliła bez skrępowania, poruszając przy tym dziwnie brwiami.
Spojrzałam na nią jak na wariatkę, po czym przecisnęłam się obok, co było nie lada wyzwaniem.
- To nie twoja sprawa - odparłam.
- No, ale...
Pomachałam jej na pożegnanie, będąc kilka metrów od szatni. Jak ja nienawidziłam takiej wścibskości. ''Jak całuje?'' Co to wogóle za pytanie?! Powędrowałam na samą górę, gdzie miałam mieć polski, starając się nie myśleć o tym, że będę musiała widzieć się z nielubianą koleżanką przez ponad 7 godzin.
CZYTASZ
Marzenia się spełniają {ZAKOŃCZONE, W TRAKCIE POPRAWY}
RomanceMartyna, z pozoru zwykła dziewczyna, która niczym nie wyróżnia się z tłumu, zakochuje się w światowej sławie piosenkarzu - Michaelu Jacksonie. Powodem jej miłości do, o ponad połowę starszego, mężczyzny jest nie tylko jego charakter, czy osobowość l...