Rozdział 14.

835 53 23
                                    

Weszliśmy do studia. W korytarzu czekał już na nas wysoki mężczyzna z bródką, o ciemnych, starannie przystrzyżonych włosach i bystrym spojrzeniu. Wyglądał schludnie. Patrząc na jego odświętny garnitur, zaczęłam się zastanawiać, czy nie powinnam nałożyć jakiegoś elegantszego stroju. Mężczyzna uśmiechnął się do nas szeroko, po czym podszedł i uścisnął dłoń Michaelowi.

- Cieszę się, że znów cię widzę. – Potrząsnął jego ręką.

Wyglądali jak starzy, dobrzy znajomi.

- Też się cieszę, Tom - uśmiechnął się do niego Mike, widać nie pomyliłam się, co do ich relacji. – Tym razem nie jestem tu sam...

Michael, wskazał na mnie, stojącą za jego plecami. Tom zaczął się powoli zbliżać, a z jego twarzy nie znikał uśmiech.

- Jesteś dziewczyną Michaela, prawda? – spytał po chwili, kiwnęłam przytakująco głową. – Miło mi cię poznać. Nazywam się Tom... Tom Johnson...

 Tom Johnson

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- Martyna... - uśmiechnęłam się lekko.
Zastanowiłam się, czy powinnam podać mu swoje nazwisko.

- Po prostu Martyna – dodałam po chwili.

Mike parsknął śmiechem, zmierzyłam go świdrującym spojrzeniem. Zamilkł w mgnieniu oka.

- Jesteś bardzo piękną dziewczyną – Tom cmoknął mnie szarmancko w dłoń.

- W końcu Michael Jackson nie wybiera byle kogo – odparłam, wyrywając swoją rękę z jego uścisku.

- W dodatku pewna siebie... Świetnie! Takich ludzi nam potrzeba!

Do pewnej siebie mi daleko, ale za to, jak widać, mogę śmiało rozpocząć karierę aktorską. Dobrze jest stwarzać pozory...

- Zapraszam. – Tom otworzył drzwi po prawej. – W końcu jesteście tu, by zrobić próbę. Koncert już za trzy dni. Nie traćcie, więc czasu na dyskusję.

Uśmiechnęłam się do Michaela, po czym uwiesiłam jego ramienia i razem weszliśmy w głąb pomieszczenia. W środku znajdowało się mnóstwo głośników, wielka wieża stereo, lecz przede wszystkim, było przejrzyście. Mięliśmy, więc duże pole do popisu.

- Zostawiam was samych – oznajmił Tom. – Mam nadzieję, że nie zdemolujecie mi studia.

- Spokojnie, damy radę – uśmiechnął się do niego Mike. – Będę jej pilnował.

Zdałam sobie sprawę z tego, że mówiąc ''jej'', miał na myśli mnie. Szturchnęłam go za to w bok, chwycił mnie od tyłu i przycisnął do siebie. Zaczęłam się wyrywać, nie zwracając uwagi na obecność Toma.

- Będzie trochę wierzgać, ale ostatecznie da się okiełznać – roześmiał się Michael.

- Będzie trochę wierzgać, ale ostatecznie da się okiełznać – roześmiał się Michael

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Marzenia się spełniają {ZAKOŃCZONE, W TRAKCIE POPRAWY}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz