Rozdział 16.

791 56 9
                                    

Obudziłam się w cudownych ramionach ukochanego. Przekręciłam głowę w jego stronę, aby lepiej przyjrzeć się łagodności rysów. Delikatnie pogładziłam dłonią jego policzek, uniósł kąciki swoich ust, chwycił moją rękę po omacku i czule ją cmoknął. Otworzył oczy.

- Jak się spało? – spytał szeptem.

- Niby powinnam się wyspać, ale ciągle czuję się zmęczona - westchnęłam.

- Często tak mam po koncertach. - Odgarnął mi grzywkę z oczu, po czym cmoknął w czoło. – Byłaś wspaniała, a twoja przemowa... Mam nadzieję, że uda nam się choć trochę ruszyć sumienia dziennikarzy.

- Nie jestem pewna. Sam wiesz, że są niezłymi hienami, czatującymi nad nami, jak sępy nad padliną.

- Tak, wiem... Wiem również, że razem jesteśmy silniejsi i nie mamy prawa się poddawać.

Ponownie cmoknął mnie w głowę.

- Zamówię nam śniadanie, dobrze? – mruknął mi do ucha.

Kiwnęłam głową, a wtedy on odsunął mnie lekko od siebie, podniósł się z łóżka i podreptał do leżącego na komodzie telefonu.

- Dzień dobry, mówi Michael Jackson – powiedział w słuchawkę. – Chciałbym zamówić do swojego pokoju dwie porcje płatków z mlekiem, dwie szklanki soku pomarańczowego i tosty z serem. Tak... Jak najszybciej, poproszę...

To mówiąc, rozłączył się. Podniosłam się lekko i oparłam plecami o ścianę. Mike usiadł na skraju łóżka i położył mi dłoń na kolanie.

- Zamierzasz to wszystko zjeść? – roześmiałam się.

- ...A co? – uniósł lekko brew. – Myślisz, że nie dam rady?

- Nie, ja wiem, że dasz...

Zbliżyłam do niego swoje usta i delikatnie szurnęłam nimi o jego dolną wargę.

- Chciałabym kiedyś spróbować twoich potraw – szepnęłam.

Mike uśmiechnął się lekko, po czym wstał i wcisnął się obok mnie.

- Nie gotuję w trasie – oznajmił, obejmując mnie przy tym ramieniem.

- Chyba najlepsza pora, by to zmienić...

Ponownie ukazał mi swoje cudowne, białe perełki, po czym wtulił nos w moje włosy.

- Będę o tym myślał – szepnął.

Od Michaela aż biło spokojem i delikatnością. Błyskawicznie potrafił dostrzec, kiedy coś mnie trapiło, spędzało sen z powiek i wiedział, co zrobić, bym poczuła się lepiej. Po chwili rozległo się pukanie do drzwi naszego pokoju, zmuszając Michaela do wypuszczenia mnie ze swoich objęć i wpuszczenia stojącego na korytarzu gościa. Mike powoli zwlókł się z łóżka, przekręcił zamek i pociągnął za klamkę.

- Dzień dobry, przyniosłem pańskie zamówienie. – Usłyszałam głos mężczyzny stojącego za otwartymi drzwiami.

- Tak, dziękuję bardzo. – Michael przejął od niego tacę pełną jedzenia.

- Mam jeszcze gazetę, być może zaciekawią państwo najnowsze wiadomości.

Mike zmierzył go spojrzeniem, westchnął, po czym chwycił zwinięty w rulon brukowiec.

- Dziękuję, do widzenia. – Zamknął mu przed nosem drzwi.

Zwlokłam się z łóżka i podeszłam do stołu. Michael zajął już wygodne miejsce na krześle. Usiadłam naprzeciwko niego i bełtałam łyżką w zupie. Mike, zamiast jeść, rozwinął gazetę i zaczął ją lustrować. Nabierałam odrobinę mleka, po czym wylewałam ją do miski. Później zaczęłam ganiać płatki dookoła naczynia.

Marzenia się spełniają {ZAKOŃCZONE, W TRAKCIE POPRAWY}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz