Wymknąć się ze szpitala nie było aż tak trudno. Tak samo, jak przemycić się do samochodu pani McCall. Wejść do domu Scott'a niepostrzeżenie – też. Zdecydowanie najtrudniej było stanąć twarzą w twarz do walki z widmowymi samurajami.
Wyłonili się z mroku, gdy tylko zaszło słońce. Zaatakowali ojca Scott'a i ranili go w okolicach serca. Melissa rzuciła się, żeby ratować byłego męża, a Scott ruszył na napastników. Z pomocą przyszedł mu Derek, a także Ethan i Aiden.
Annabelle stała jak zaklęta.Nie potrafiła zmusić swojego ciała do podjęcia walki. Była zbyt przerażona. Gdy pani McCall odstąpiła od rannego mężczyzny, by uaktywnić barierę, szatynka zajęła jej miejsce i uciskała ranę.Chociaż tyle mogła zrobić.
Wspólnymi siłami wilkołaki wyrzucili agresorów za drzwi, chwilę przed tym jak Melissa rozbiła słój z jarząbowym proszkiem na progu. Osłona była aktywna. Byli bezpieczni.
- Annabelle? Co ty tu robisz? - zapytał zdziwiony alfa, kiedy przybiegł na wezwanie matki, która wróciła do opatrywania agenta.
- Domyśliłam się, że masz kłopoty i zabrałam się z twoją mamą – wyjaśniła, nie patrząc na niego. Między jej palcami sączyła się krew.
- Musimy go stąd zabrać – zawyrokowała matka.
- Zabierzmy go na górę – zaproponował chłopak – Derek! Pomożesz nam?!
Młody Hale podszedł bliżej nich i Annabelle podniosła wzrok. Nie spodziewała się go tu zobaczyć. On jej chyba też nie.
Ale była tutaj. Pomagała swojemu stadu. Tak jak i on. Derek. Ze swoimi zielonymi oczami, ze swoim nieprzeniknionym wyrazem twarzy. Z całą tą siłą emanującą z jego postawy.
Przez krótką chwilę zapomniała o całym świecie. Przez kilka sekund, gdy na nią patrzył, nie liczyło się nic prócz niego.
Scott i Derek zanieśli pana McCall'a do pokoju Scott'a. Melissa cały czas uciskała ranę w klatce piersiowej. Annabelle zeszła na dół i poszła umyć zakrwawione dłonie.
Szorując zawzięcie palce, wyczuła, że ktoś stoi tuż za nią. Doskonale znała ten zapach. Zakręciła kurek z wodą i odwróciła się, by spojrzeć na Dereka.
- Nie sądziłam, że cię tu spotkam... A już na pewno nie sądziłam, że utkniemy w domu Scott'a. Z Ethnem i Aidenem. Otoczeni przez mrocznych samurajów – spróbowała zagaić rozmowę.
- Po tym, jak pojawili się na imprezie halloweenowej i napadli na nas, uznaliśmy, że Scott potrzebuje ochrony – wyjaśnił Derek.
- Impreza? Szkoda, że ją przespałam, dawno na żadnej nie byłam – dziewczyna za wszelką cenę starała się być wyluzowaną, ale Derek słyszał jej niespokojne bicie serca. Podszedł bliżej, przyglądając się jej uważnie. Wyciągnął dłoń, jakby chciał dotknąć jej lewego policzka. Zamknęła oczy. Hale delikatnie odwrócił jej głowę, by zbadać znamię za uchem.
- Ciebie też zaatakowali – zauważył. Szatynka westchnęła.
- Taaa... Miałam tą wątpliwą przyjemność. W zasadzie spotkanie z nimi było tak straszne, że zamyka pierwszą piątkę najgorszych chwil mojego życia...
- Masz taka listę? - zapytał zaskoczony, cofając rękę. Spojrzała na niego. W jego oczach dostrzegła ciekawość, więc zaczęła wyjaśniać.
- To wydarzenia, które praktycznie wywróciły mój świat do góry nogami. Pierwsze miejsce: śmierć ojca, drugie: zmiana w wilkołaka... Po za tym, na jest też zerwanie z moim chłopakiem, no i ci tutaj...

CZYTASZ
Ugryzienie nie jest darem
FanficO tym, że wilkołaki nie są wytworem wyobraźni pisarzy i filmowców - a istnieją naprawdę - przekonałam się, gdy jeden z nich próbował rozszarpać mi gardło. Przeżyłam, ale zostałam przemieniona. Zdobyłam nadludzką siłę i szybkość. Moje zmysły się wyo...