O wschodzie słońca doktor Deaton złamał krąg, uwalniając tym samym dziewczynę. Matka objęła ją, czule głaszcząc po głowie. Była szczęśliwa, że córce udało się zapanować nad przemianą.
Scotti Isaac przywieźli do kliniki Boyd'a i Corę, zaginioną siostrę Dereka. Okazało się, że porwał ich Deucalion – przywódca stada alf. Trzymał ich w sejfie, wykonanym z hekatonitu, (dodatkowo zabezpieczonego pyłem jarzębu), jako przynęty. Chciał zwabić Dereka i zmusić go do zabicia własnej siostry i swojego bety.Allison, która również tam była, uwolniła ich, więc trzeba było ich złapać. Derek, z pomocą Scott'a, Isaac'a i pana Argenta,powstrzymał szalejące wilkołaki. Co za noc...
Podczas gdy weterynarz i Scott zajęli się rannymi, szatynka postanowiła porozmawiać z przyjacielem.
- A jak tobie minęła noc? - spytał zaciekawiony blondyn.
- Dobrze – Annabelle uśmiechnęła się do niego – Zapanowałam nad sobą...
- Gratulację! – chłopak objął ją po przyjacielsku. Odwzajemniła gest. W tej chwili do środka wszedł młody Hale.
- O mój Boże! – szatynka wyswobodziła się z uścisku, by podejść do Dereka. Jego oliwkowa koszulka była w strzępach. Miał liczne rany na twarzy i brzuchu – Wyglądasz jakbyś wpadł pod kombajn – wypaliła drżącym głosem – Trzeba to opatrzyć...
- To nic wielkiego, zagoi się – odparł. Wyraźnie nie miał ochoty na rozmowę – Gdzie jest Cora?
- Doktorek ją bada – Isaac pospieszył z odpowiedzią.
Ciemnowłosy skinął głową. Już miał iść zobaczyć się z siostrą, gdy przypomniał sobie o bardzo ważnej kwestii. Spojrzał na dziewczynę. Jej zatroskany wzrok skanował jego ciało, w poszukiwaniu ran potencjalnie zagrażających życiu.
- Hej – wyrwał ją z transu – Nic mi nie będzie. Powiedz lepiej, jak twoja przemiana?
Spojrzała mu w oczy. Strach ustąpił miejsca czemuś, co można by nazwać dumą.
- Znalazłam kotwicę – wyznała, zadowolona – Kontrolowałam przemianę...
- To dobrze. Teraz będzie już z górki – Derek uśmiechnął się do niej, przyprawiając jej serce o szybsze bicie – Teraz, pozwolisz, pójdę zobaczyć, co z moją siostrą...
- To była ciężka noc. Wszyscy zasługujemy na chwilę odpoczynku – pani Garroway weszła do poczekalni, niosąc rzeczy do samochodu – Isaac, wpadniesz do nas na śniadanie?
- Dziękuję za zaproszenie, ale zostanę z Boyd'em. Ktoś musi też zająć się zwłokami Erici...
Annabelle ponownie przytuliła chłopaka.
- Wpadnij do mnie później – poleciła – Jeśli tylko będziesz potrzebował pogadać lub po prostu nie będziesz chciał być sam...
- Dzięki, Ann...
Wymienili uściski i się rozeszli. Annabelle czuła się dziwnie. Była szczęśliwa i zarazem smutna. Żal jej było Erici, chociaż nigdy jej nie poznała. Współczuła Isaac'owi, Boydowi i Derekowi. Martwiły ją plany Deucaliona. Zanosiło się na bardzo ciężką batalię. Dlatego tak bardzo była z siebie zadowolona. Zdołała zapanować nad swoją zwierzęcą naturą. Teraz będzie w stanie pomóc swojemu stadu w walce przeciwko Deucalionowi.
*****
Wybierając numer Annabelle Derek czuł się tak, jak w chwili, gdy Kali dźgnęła go rurą oderwaną od instalacji. Jak wtedy, gdy nie mógł złapać oddechu, kiedy krztusił się własną krwią. Był sparaliżowany. Całkowicie bezsilny.
![](https://img.wattpad.com/cover/89492418-288-k514301.jpg)
CZYTASZ
Ugryzienie nie jest darem
Fiksi PenggemarO tym, że wilkołaki nie są wytworem wyobraźni pisarzy i filmowców - a istnieją naprawdę - przekonałam się, gdy jeden z nich próbował rozszarpać mi gardło. Przeżyłam, ale zostałam przemieniona. Zdobyłam nadludzką siłę i szybkość. Moje zmysły się wyo...